Mam już tego Sikorskiego po dziurki w nosie. Znaczy, mam po dziurki w nosie wszystkie te wybitne notki, artykuły, dywagacje, myśli oburzone: ZDRAJCA! POD TRYBUNAŁ! DO LOCHU! CHAŃBA! i tak dalej, i tak dalej, ku uciesze pospólstwa i komunistów... Zgroza Panie dzieju, że naród tak niedouczony i niedoczytany. Wiadomo, że takiemu łatwiej wcisnąć kolejny kit wyprodukowany na Placu Łubiańskim... Nawet radość Palikota z występu kolegi po wachu nie wzbudziło żadnych podejrzeń. To jest dopiero zaufanie do medialnego przekazu.
Aby właściwie zrozumieć berlińską wypowiedź Sikorskiego, należy przypomnieć jego pierwsze kroki na arenie wielkiej polityki. Nie bez znaczenia jest jego późniejsza volta partyjna i uzyskanie eksponowanej pozycji ministra spraw zagranicznych w rządzie PO - zadziwiająca sama w sobie transformacja, a może chodziło i chodzi o trzymanie ręki na pulsie... Kluczem do zagadki jest czas spędzony przez R.S. w Waszyngtonie i zawarte tam małżeństwo z córką wpływowego prawnika - Harvey M. Applebaum. Tam też, Sikorski stał się członkiem American Enterprise Institute – neo-konserwatystów, amerykańskich trockistów – oraz dyrektorem wykonawczym Nowej Inicjatywy Atlantyckiej. Warto zapoznać się ze składem osobowym tychże instytucji, jak również z biografią ich założycieli. Jednym zdaniem, Radosław Sikorski podczas swojego trzyletniego pobytu w Stanach nie ograniczył się do szlifowania języka angielskiego... Układy, układy i jeszcze raz układy.
W Polsce ścierają się trzy koncepcje polityczne (jest ta czwarta, prezentowana przez Jarosława Kaczyńskiego, ale jak na razie nie ma on żadnego wpływu na stosunki międzynarodowe), które w dużym stopniu są odzwierciedleniem tego co rozgrywa się na światowej scenie.
Komorowski chciałby, aby Polska stała się częścią putinowskiej euro-azji, a on sam namiestnikiem ЦарствоПольское. Tusk łasi się do kanclerz IV Rzeszy - Merkel o władzę w Generalgouvernement. Obaj postrzegają Polskę, jako ogniwo łączące Niemcy i Rosję, różniąc się jedynie wyborem stolicy i oficjalnego języka urzędowego. Z kolei Sikorski reprezentuje interesy Brukseli, czyli Waszyngtonu, czyli światowej finansjery z Federal Reserves i Europejskim Bankiem Centralnym na czele. I jest zabawa na sto dwa.
Niemcy bratają się Rosją, wzmacniając swoją pozycję w Europie, chociażby przez łapę na dystrybucji rosyjskiego gazu. Marzeniem Merkel jest europejska IV Rzesza, gdzie Niemcy grają pierwsze, gospodarcze i ekonomiczne skrzypce, a odnowiony pakt Ribbentrop- Mołotow trzyma całą Europę w szachu. Sarkozy siedzi okrakiem na płocie nie bardzo jeszcze wiedząc, z której strony nadejdzie największe uderzenie. Obama/Soros próbuje zatrzymać Niemcy w UE, a to obiecując niemiecką Europę ze stolicą w Brukseli, a to strasząc kryzysem ustami Sikorskiego. Tak, Radosław Sikorski dostał tekst przemówienia z Waszyngtonu, mający na celu postraszenie Niemiec... Nic jednak z tego nie wyszło, bowiem w ostatnim wystąpieniu Merkel jeszcze raz potwierdziła twarde stanowisko Rzeszy, i zażądała większej kontroli nad strefą euro, zdecydowanie odrzucając ‘pomoc’ ECB. Jednym słowem marsz globalistów utknął w Berlinie.
W odpowiedzi na takie ultimatum, światowa finansjera rozpoczęła przygotowania do ataku, czyli dalsze rozkręcanie kryzysu. Federal Reserves, w kilka dni po spotkaniu Hermana Van Rompuy i Jose Barroso z prezydentem Obamą, najpierw ‘zgubił’ 88 miliardów zielonych, a potem podjął decyzję ułatwiającą światowym bankom zaciąganie długów w dolarach obniżając ich cenę. Jednocześnie sześć banków centralnych stworzyło tymczasowy mechanizm, który ma za zadanie łatwiejszą wymianę zagranicznych walut – nie tylko amerykańskich dolarów, ale także japońskiego jena, brytyjskiego funta i szwajcarskiego franka – celem pomocy regionalnym bankom na ‘wypadek’ kryzysu.
Spotkanie na szczycie, 8-9 grudnia zadecyduje o tym, jak szeroki i głęboki będzie europejski kryzys... Czy Niemcy zagrają va bank, czy też ustąpią pod naciskiem finasjery?
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości