Vitus Vitus
608
BLOG

Eutanazja watahy bez refundacji

Vitus Vitus Rozmaitości Obserwuj notkę 24

           

Kolejna pięcio-latka za pasem, tym razem ta, której początek dało słynne wystąpienie ministra Sikorskiego, kiedy z animuszem rzucił hasło nawoływujące do wyrzynania watah... Większość obserwatorów ówczesnego życia politycznego uznała, to za wezwanie do wojny PO z PiS-em, przerobionej później - dla łatwiejszej zbiorowej konsumpcji – na wojnę polsko-polską. Mało kto odczytał w tamtej wypowiedzi głębsze przesłanie, a mianowicie początek ambitnej „5-cio latki” (długość planu ustalona według moskiewskiej symetrii, jak przystało na prymusów w szkole komunistycznej ekonomii) mającej za zadanie stawienie czoła nadchodzącemu kryzysowi, o którym mało kto jeszcze wtedy miał pojęcie poza wąskim gronem dobrze poinformowanych, z premierem Bieleckim na czele. Kto wie, może już na początku XXI wieku światłe umysły twórców magdaleńskiej przewałki, rozpoczęły wdrażanie w życie projektu – kod roboczy: ”Wyrzynanie watah” - gwarantujacego elitom bezpieczeństwo finansowe i stabilną sytuację polityczno-ekonomiczną w zarządzanym condominium. Wygrana PiS-u w 2004 roku nieco pokrzyżowała te plany, przerywając serię wybitnych osiągnięć - dzięki wstawiennictwu ‘sił wyższych’- tylko na parę lat. Bowiem w krótkim czasie, te same siły doprowadziły do cudownych „narodzin zbawiciela” w osobie Donalda Tuska. Wypowiedź Sikorskiego stała się sygnałem do kontynuacji wstrzymanego projektu...
 
Po wygranych przez PO wyborach, budowa zielonej wyspy dobrobytu i wiecznej szczęśliwości, ruszyła z kopyta. A czas naglił, bo niedość że trzeba było nadrobić utracone lata, to kryzys już kołatał do drzwi. Jak to bywa w takich sytuacjach, zaczęto sprawy rozgrywać po łebkach, byle tylko utrzymać harmonogram. Stąd fala afer i nie do końca dopiętych ciemnych interesów, co wzbudziło zrozumiałe zainteresowanie grona podejrzliwych polityków i dziennikarzy. Misterny plan - marzenie o zielonej wyspie – był w zagrożeniu. Na nic delikatne ostrzeżenia i nawoływania o umiar w dociekaniu prawdy. Nawet ojcowskie słowa marszałka sejmu - „Prezydent będzie gdzieś leciał...”, nie znalazły odzewu.
 
Szczęśliwie, opatrzność ‘sił wyższych’ zawsze stoi na straży...
 
Dalej poszło już, jak z płatka. Polskie złoto zadomowiło się w Londynie, OFE ponownie wypłaciło słoną dywidendę swoim mocodawcom, rząd zadłużył się o kolejne miliardy zielonych na pokrycie własnych wydatków– a dla zbalansowania budżetu podwyższył stawkę VAT i inne dziesięciny. Trochę też spekulował na giełdzie – przewałka z KGHM, to pikuś. Ostatnio zaczął wykupywać krótko-terminowe obligacje i sprzedawać podobne na dalszy czas – taka operacja zawsze przynosi procentowe zyski, i obiecał Unii 6 mld euro, tylko po to by nikt nie patrzył Rostkowskiemu na ręce, jak ten dociskał kolanem budżetowy kufer. Uff, udało się – 54.9% – na razie...
 
W tym samym czasie, w równoległej rzeczywistości, budowano prostą w koncepcji infrastrukturę mająca na celu zbalansowanie złodziejskich operacji. Chodzi oczywiście o stabilną sytuację ekonomiczną – łagodzenie nastrojów, a faktycznie - wyrzynanie watahy, ale nie tej politycznej pod przywództwem prezesa Kaczyńskiego, ale tej moherowej, niszowej, maszerującej z pochodniami, świętującej przestarzałe rocznice i psującej kolorowy wizerunek.
 
Pod pretekstem podniesienia poziomu obsługi pacjenta, i ułatwienia dostępu do lekarzy,  ruszyła prywatyzacja nierentownych szpitali. I faktycznie ubyło kolejek, bo kogo jest stać na takie rarytasy, jak leczenie w atłasach...? Taniej zdychać w domu, a i cierpienie krótsze. Biedny pacjent z wozu, budżetowi lżej. Potem poszły w ruch podwyżki opłat za przedszkola, kręcenie becikowym i likwidacja dopłat pogrzebowych. Sygnał, że rząd liczy na mniejszą ilość urodzeń i większą liczbę zgonów - jednym słowem trzyma rękę na pulsie narodu i unika dodatkowych wydatków. Dla zapewnienia rentowności podniesiono nawet wiek emerytalny i przedłużono promocję „śmieciowych” kontraktów... Polityka zaciskania pasa ala biedronka. Ja tu piszę o sznurku na szyję... Co tam sznurek na szyję – eutanazja, bez pisemnej zgody delikwenta...
 
Na tak przygotowaną scenę wbiegł w podskokach sam maestro, mistrz ostatniego etapu przyśpieszonej, zbiorowej eutanazji – minister nie-zdrowia. Trzymając w dłoni nową ustawę refundacyjną, zgrabnie przeskoczył przez metrowe dołki – schedę po swoim poprzedniku, minister specjalistki od przesiewania i kopania (cóż za wizja – pochówek już gotowy, choć pacjent jeszcze tłucze się od lekarza do apteki, od apteki do NFZ, od NFZ do lekarza...). Z krzywym uśmiechem na twarzy zdradził tajemnicę: nikt nic nie wie, nikt niczego się nie dowie, nikt nic nie powie, a karać będę. Taka to ustawa - kółko graniaste...
 
Bez recepty, watahy wyrżną się same...
To dopiero oszczędność!
Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Rozmaitości