Vitus Vitus
557
BLOG

ONI - tajemnica rządowych hakerów

Vitus Vitus Rozmaitości Obserwuj notkę 10

 

Śmieszna sprawa z tymi zatwardziałymi zwolennikami rządu, ukochanej partii i wybitnego przywódcy. Nawet kiedy ich ulubieniec popełnia najbardziej odrażające czyny, kiedy jest największym kłamcą w historii Polski, albo po prostu zwykłym czyrakiem na dupie, to oni w dalszym ciągu uważają go za wspaniałego i światłego polityka – zbawcę narodu.
 
Niektórzy idą nawet krok dalej. Stają się tak zaślepieni w adoracji swojego idola, że są w stanie przekonać samych siebie o jego niekwestionowanym geniuszu.
 
Oczywiście, nic w tym złego. Taki jest świat, takie jest życie. Ale kiedy wyznawcy i zadurzeni w miłości, zaczynają nam wmawiać i przekonywać o jego błyskotliwości, o słuszności jego każdej decyzji, to dopiero wtedy  zaczynamy krzyczeć:
 
DAJCIE WIADERKO! ROBI MI SIĘ NIEDOBRZE!
 
Normalni, wykształceni ludzie cierpią straszliwe katusze słuchając tych dyrdymałów. Rzadko jednak mają okazję, by odpłacić pięknym za nadobne, tym bardziej w świetle kamer i fleszów. Wydaje się więc, że jedynym miejscem na prawdziwy, niczym nieograniczony dialog, pozostaje internet – nawet jeśli odbiór jest nieco zlimitowany z powodu zbiorowej hipnozy, dozowanej dziennie z niebieskich okienek...
 
Piszą więc internauci do utraty czucia w palcach i zawału kompa:
 
Twój przywódca, to prawdziwy pierdoła. Przygotujcie mu robotę w Brukselii, bo z takim talentem, nie znajdzie pracy, nawet jako kierownik sklepu z używaną bielizną.
 
To jest ciekawy fakt, że koniki polne mają narządy słuchu po obu stronach brzucha, a wasze „słoneczko” – wnioskując z ostatnich jego wypowiedzi na temat lekarzy, farmaceutów i refundacji – jest pozbawiony tych ważnych organów.
 
Okresowa cykada spędza sześć lat jako larwa pod ziemią, i nie więcej niż sześć dni jako wolne stworzenie w promieniach słońca. Wasz lider spędził ponad cztery lata, jako larwa na czele polskiego rządu, a my w dalszym ciągu oczekujemy na tę chwilę kiedy przeistoczy się z poczwarki w obiecanego zielonego motyla...
 
Rzecznik rządu ma taki sam lodowaty urok, jak góra lodowa, ale w przeciwieństwie do niej, absolutnie nic nie kryje się w głębinach jego oceanicznego przekazu.
 
I trafia to pisanie do elitarnych serc - aż do BULU. Oczywiście umniejsza się, te osiągnięcia i wpływy na opinię społeczną, publikując różne mundre statystyki - jak to internet dopiero w Polsce raczkuje, jak to większość Polaków czerpie wiedzę ogólną z „tańca z gwiazdami”, jak to młodzież kocha Owsiaka. Słowem – BULU NIE MA...
 
Tymczasem inscenizuje się spektakularny pokaz ataku hakerów na internetowe strony rządowe, by wytworzyć wrażenie, jak niebezpieczne jest to środowisku dla bezpieczeństwa państwa i narodu, i dlatego CUŚ z tym trzeba zrobić.
 
No i patrzcie, cóż za zbieg okoliczności. Sama UE przyszła nam z pomocą i przesłała gotowy już dokument ACTA, który raz na zawsze rozwiąże sprawę tych virtualnych BLOGOLÓW. Wystarczy...
 
No i co?  Przyjaciele, wyborcy, ludu światły – europejski. PODPISZECIE?
 
Kolejne, luźne tłumaczenie fragmentu książki Roald Dahl „Matilda”
Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Rozmaitości