Były członek PO z Bilgoraja, tak jak przystalo na symbol jego jestestwa (tu przychodzi na myśl znany rekwizyt, czyli członek), postanowił powrócić do źródeł swojego, powszechnie i od dawna już znanego, pochodzenia. A wszystko za sprawą ojca pijaczyny, który w momencie chwilowego przebłysku świadomości, pomiędzy jednym a drugim pół litrem szmalczowniczej bimbrówki, postanowił ochrzcić pierworodnego. Czasy były wtedy niepewne, szerzyły się pogromy, a do tego żydowskie korzenie matki – to wszystko razem nie było gwarancją spokojnego dzieciństwa. A tak, dzięki prostemu zabiegowi oblania niewinnego ciała święconą wodą, przed młodym Biłgorajczykiem otworzyły się nieograniczone możliwości sukcesu w anty-semickiej Polsce.
Mimo to, po latach, ciągle nie mogąc pogodzić się z decyzją taty, już dojrzały, dobrze wykształcony, zamożny i do tego poseł, Biłgorajczyk postanowił zerwać raz na zawsze z znienawidzonym kościołem i narzuconą mu religią. W przeciwieństwie do ojca, który starał się zachować dyskrecję, jego potomek postanowił roztrąbić wieść o akcie apostazji na wszystkie strony kraju. To nie ważne, że odstąpienie od jakiegokolwiek wyznania jest sprawą indywidualną i przynależy do intymnej sfery relacji z Bogiem. Jak widać nadeszły takie czasy, że nawet ten związek można użyć do auto-promocji, tym bardziej, że nie grożą już żadne pogromy czy przymusowe wyjazdy. To co przed laty uznane byłoby za akt odwagi, a jednocześnie czyn na pograniczu samobójstwa, teraz wzbudza jedynie zdziwienie i wzruszenie ramion.
Nie jestem pewien nad czym bardziej ubolewać - czy nad głupotą i brakiem szacunku dla religijnych uczuć tych Polaków, którzy z własnej woli należą do kościoła katolickiego, okazanego przez pajaca z Biłgoraju, czy nad brakiem szerszego odzewu ze strony rzeszy katolików na oczywistą obrazę ich wiary i ich kościoła. Jeśli w dalszym ciągu ludzie będą żyć w takiej ambiwalencji pomiędzy tym czego doświadczają, a tym w co wierzą i czują, to na koniec nie pozostanie im nic innego, jak zwariować...
Kpiny i szydera byłego członka PO, uchodzące mu na sucho, to dowód postępującej choroby toczącej duch narodu. A to tylko jeden z ostatnich przykładów, bowiem chamstwo Biłgorajczyka, to nic w porównaniu do działań złodziejskiej mafii rządowej, która rżnie kraj na miliardy, a ludziska ciągle wierzą w obiecaną zieloną wyspę. To już podchodzi pod psychiatryk na światową skale...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości