Vitus Vitus
1295
BLOG

Czy za to zginął Lech Kaczyński?

Vitus Vitus Polityka Obserwuj notkę 8

 

Po Nowym Jorku krąży dowcip: Według ostatnich sondaży blisko 70 procent uczniów szkół średnich nie potrafi znaleźć Ukrainy na mapie Europy. Putin – wkrótce nikt jej nie znajdzie...

 

Globalizacja kształtuje dzisiejsze układy geopolityczne, bardziej niż nam się wydaje. Ten prosty fakt, którego dystrybucji starają się uniknąć twórcy nowego podziału świata, znany jest wszystkim rozgarniętym politykom. Do nich zalicza się Putin – uważny student na wykładach prof. Sorosa. Nie dość, że uważny, to niesforny i niebezpieczny, bo śmiał stanąć na drodze globalistycznej machiny, skutecznie wykorzystując uprzednio zdobytą wiedzę. Tak skutecznie, że w oczach własnych obywateli i wielu europejskich polityków, stał się liderem opozycji do świata Zachodu. Pretekst do stawania okoniem, to ekonomia; prościej, wyraźny drenaż rosyjskich banków - w pierwszych trzech miesiącach tego roku z Rosji „wypłynęło” blisko 70 miliardów dolarów, czyli więcej niż w całym 2013. Na to Putin ‘musiał’ zareagować. Reszta, w tym niby aneksja Krymu, to populistyczna retoryka pod hasłem, że jedynie rosyjska armia może zatrzymać pochód homoseksualistów z Brukselii... Taka smoleńska mgła w ukraińskim wydaniu, bo co innego jest w grze...

 

Globalizacja do rozwoju wymaga nowych rynków, ustabilizowanych przy użyciu siły. Gdyby nie potrzeba ciągłego wzrostu, a tym samym rosnące zapotrzebowanie na źródła energii, to Putin rządzący krajem zasobnym w ropę, i jego oligarchowie musieliby zadowolić się zyskami z eksportu wódki i kawioru. Putin żyje i prosperuje dzięki pazerności Zachodu. Postępująca globalizacja napycha jego kufry, dzięki czemu może kupić sobie poparcie ludu i przeprowadzać bezkrwawe aneksje byłych republik radzieckich. Czy jest to, aż tak proste?

 

Jeśli tak, to zdziwienie powinna budzić bezradność zachodnich przywódców. Wystarczyłoby przecież odciąć oligarchów od londyńskiej city i zawiesić zamówienia na rosyjski gaz, by złota komnata ukazała gołe ściany. A tu, o dziwo, Niemcy nadal sprzedają Rosji obrabiarki i samochody, Francuzi uzbrajają, a Anglicy piorą brudne pieniądze rosyjskich ‘biznesmenów’. Potem wszyscy są zaskoczeni, że Putin uważa Zachód za transwestytę bez jaj...

 

W obliczu medialnej nagonki i pustych gestów liderów wolnego świata, Putin ostentacyjnie zachowuje się, jak osaczone zwierzę – staje w pozycji obronnej i... siusia na globus. Nie jest tajemnicą, że to reakcja na politykę USA, mającą na celu otoczenie Rosji wrogimi krajami i odcięcie od potencjalnych sojuszników, w tym Chin, których apetyt mogą łatwo zaspokoić Taiwanem, azjatyckim Krymem. Stąd amerykańska obecność w Gruzji i Azerbejdżanie, naturalnym korytarzem Wschód-Zachód, zapewniającym Europie dostęp do kaukaskich złóż ropy. Pod pretekstem diwersyfikacji europejskich dostaw energii, Waszyngton upewnił się, że Europa była pierwsza w kolejce – przed Chinami - po intratne kontrakty z producentami kaukaskiej ropy. O Libii nie wspomnę, gdzie ‘arabska wiosna ludów’ skutecznie wymiotła Chińczyków z północnej Afryki. Dochodzi do tego ciągłe mieszanie w Polsce, na Litwie i w Rumunii, co wpisuje się w ten sam scenariusz, choć mniejszym kosztem – wystarczą atrapy Pershingów i kilka emerytowanych F-16...

 

Putin doskonale zdaje sobie sprawę ze strategicznej sytuacji na południowym Kaukazie. Bez kontroli Centralnej Azji i Ukrainy, jego marzenia o „Euro-azjatyckim” imperium łatwo mogą zamienić się w pył. Inwazja Gruzji w 2008 roku była odpowiedzią na wzrastającą obecność i wpływy Stanów w tym regionie. Zamach w 2010 roku na niepokornych polityków z byłego condo – szukających protekcji USA i realizujących detale ich polityki - był ostrzeżeniem. Popieranie pro-rosyjskiej opozycji, grup społecznych, ziomków pod presją autochtonów, to budowanie pretekstu do militarnej akcji. W konsekwencji, bez jednego strzału zajęto Krym...

Europa udaje, że nic się nie dzieje. Blisko połowa Niemców uważa, że EU powinna pogodzić się z zaborczą polityką cara, a druga część stoi w rozkroku pomiędzy Zachodem i Rosją. Nie wiem, jakie skręty Niemcy ćmokają wieczorami, ale pachnie mi to poczuciem winy za zbrodnie ‘matek i ojców’, albo rosną wpływy powiększającej się z każdym rokiem żydowskiej diaspory. Nic wiec dziwnego, że niemieckie media robią co mogą i nawet wzorem naszego dezygnowanego opozycjonisty A.M. wykreowały ksywkę dla zwolenników polityki Putina – ‘rozumiejący’. Przyznam, że ‘usłużni idioci’ nadredaktora bardziej przemawiają do wyobraźni...

W tym samym czasie wielu europejskich polityków z tej prawej, moherowej strony, dość jasno opowiada się po stronie Putina. Nigel Farage, Silvio Berlusconi, Gerhard Schröder, Jean-Marie Le Pen i Helmut Schmidt, przyznają, że co prawda go nie lubią, ale podziwiają za styl uprawiania polityki. Wielu jest na garnuszku Gazpromu – to tylko taka dygresja. O dziwo, to samo mówią starsi wiekiem i doświadczeniem Polacy, którzy przeżyli Katyń, Powstanie Warszawskie i stalinowskie mordy. Ci jednak kierują się innymi motywami. W tych czasach rządziła prosta zasada – za zdradę kulka w łeb...

I na koniec ostatnia wiadomość, która powinna posłużyć za puentę do tej notki. Zaznaczę, że lubię poezję T.C.Elliota, ale nie podzielam jego anty-semityzmu. Otóż okazuje się, że wielu oligarchów na Ukrainie to aktywni członkowie żydowskiej diaspory. Taki Igor Kołomojski, obecny gubernator Dniepropetrowska, wraz z bliskim kolegą bankierem Gennadijem Bogoljubowem, łoży olbrzymie sumy na potrzeby żydowskiej społeczności. Nie dziwi więc, że kiedy Putin szerzy propagandę, iż Ukrainę opanowali faszyści i anty-semici, to Kołomojski, obywatel Ukrainy i Izraela, robi zdziwioną minę i stwierdza z całym przekonaniem – Nie potrzebujemy protekcji Rosji. Na Ukrainie nie ma faszyzmu. Nie ma i już...

Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka