Kampania prezydencka rozkręca się na dobre, choć jak do tej pory, jedynie w teleżerowniach i innych masarniach szarych komórek wyborców. Konwencje pomijam, bo to zorganizowana szopka. Co prawda, od wyborów dzielą nas trzy długie miesiące, ale już teraz została odkryta tajemnica przewodniego hasła, pod którym będą stawali w szranki kandydaci i kandydatki na urząd prezydenta kolejnej edycji PRL-u:
CZYM JECHAĆ, BY DOJECHAĆ
Pierwszy na trop sloganu wpadł wszędobylski redaktor, szukający stałej pracy w jakimś szanowanym czasopiśmie - Łukasz Warzecha. Ujawnił to odkrycie w programie TVN Info. Powiedział mało, ale na tyle dużo, by wychlapać, kto rozdaje karty w wyborczych sztabach – dealerzy samochodów, niekoniecznie, prosto z taśmy...
Warzecha, stwierdził bez ogródek, że Andrzej Duda „jeździ” najnowszym Porsche 911, a prezydent Komorowski starym rozklepanym Polonezem. Oburzyło, to wielu znanych i nieznanych celebrytów, w tym naszego pociesznego Lchlipa i równie wesołego Rosemanna. To, tylko tak na marginesie, bo żaden w swoich notkach nie objawił niczego nowego, poza biadoleniem nad powszechnie znanym stanem dziennikarskiego burdelu, gdzie obiecuje się wiele, ale jak dojdzie co do czego, to na łóżku czeka Ania G.
Mnie „rewelacja” Warzechy nieco ostudziła nadzieje na zwycięstwo Dudy, bo pamiętam, że zdezelowany Polonez, dość łatwo pokonał w przedbiegach wypasionego Land Rovera Radka Sikorskiego, a potem Warszawę Kaczyńskiego, która - co każdy wie – była kopią radzieckiej Pobiedy. Przekaz był prosty: liczy się marka znana, swoiska i przystępna w cenie. Porsche 911 nie jest na kieszeń przeciętnego Polaka, a tym bardziej "frankowicza" z narastającym z dnia na dzień długiem. Fakt, że Tusk zaimponował Mercedesem z nalepką – ‘Lewandowski GOLA’, ale to były wybory do Sejmu, czyli kto będzie kibicował na stadionie w następnej kadencji. Tu, dla odróżnienia, mamy do czynienia z siódmą edycją „Fast and Furious” w wyścigu o kandelabr, czyli Kryterium Asów na Karowej.
Póki więc nie jest jeszcze za późno, zasugerowałbym Prezesowi, by udał się do dealera używanych samochodów i zakupił dla Dudy podrasowaną Syrenkę, albo Fiata Mirafiori - plus znana piosenka z małym retuszem. Inaczej nie będzie miał szans nawet z Wołgą w ogórkowym kolorze...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka