Czytam właśnie, że jakiś lansujący się na chama Saromonowicz, człowiek, o którym nie mam zielonego pojęcia ( podobno celebryta b-klasy), wzbudził powszechną sensację, bo opier..lił Izdebskiego z rolniczego OPZZ, bo ten śmie najeżdżać traktorami Warszawę. Pieni go, że rolnicy zablokują jego miasto. W imieniu wszystkich warszawiaków każe odp....lić się od Warszawy. Chyba odbiła mu szajba, skoro uzurpuje sobie reprezentowanie mnie, warszawiaka z krwi i kości...
Nie pozostaje mi nic innego, jak odpowiedzieć wzmożonemu bufonowi. W Polsce, a nie tylko w samej Warszawie, mieszkają zwykli ludzie, jeżdżą do pracy, ich dzieci chodzą do szkół, staruszkowie do aptek, ktoś gdzieś bliski jest śmierci i karetka musi do nich dojechać, tu życie po prostu się dzieje, a bywa wystarczająco trudne bez przewałek cwaniaczków z Wiejskiej. Nie – rolnicy nie mają ani Polski, ani Warszawy w dupie, ani nienawidzą jej mieszkańców, ani też nie obwiniają ich za swoje życiowe niedomogi. Oni robią, co każda grupa społeczna, by zrobiła, gdyby znalazła się w ich sytuacji – protest jest dość łagodną formą ekspresji swojego niezadowolenia...
A gdzie mają to pokazać - na sopockim molo? Osobiście, mam gdzieś kruzowców PSL-u, chociażby z powodu ostatnich wyborczych manipulacji, ale prawa do wyrażania swojego oburzenia im nie zabronię. Warszawiacy dadzą sobie radę. Metro, tramwaje, ścieżki rowerowe i chodniki, nie będą zablokowane – samo zdrowie. Tylko wypasione SUV gnające z Zalesia, Józefowa czy innego Wilanowa, dostaną szału, bo nie będą mogly zaryczeć na Puławskiej, czy na moście Siekierkowskim...
I to boli oburzonego bufona...
Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka