Vitus Vitus
724
BLOG

Był KOR, jest KOD, będzie KOK

Vitus Vitus Polityka Obserwuj notkę 16

Kor – po węgiersku, to czas. Wtedy ludzie wierzyli, że to prawdziwy czas zmian...

KOR. W PRL-u stanęli (tuż za bramą) w obronie robotników – użytych jako narzędzie do wywalczenia pozycji przy korycie i zapewnienia sobie głównej roli przy podziale dóbr, w majestacie zdobytej demokracji. I żyliby sobie długo i szczęśliwie w III RP, gdyby nie ten  osamotniony kurdupel, który wszystko popsuł, bo tak zakręcił suwerenem, że ten stracił głowę i dał mu wygrać wybory. Jeszcze nie opadł kurz po stocznej bitwie, a zwycięzca od razu zabrał się do rozbiórki filarów ich demokracji, z Trybunałem Konstytucyjnym na czele - dzieckiem Kiszczaka i Jaruzelskiego...

Kod (code) – po angielsku, to rodzaj ryby. Ryba psuje się od głowy...

KOD. I znowu wychodzą na ulicę, ale już sami i do tego w pierwszym szeregu (bramy nie ma, bo stocznia sprzedana), w obronie spuszczającej powietrze, jak przekuty balon, ich demokracji. Wtedy wystawiali za nich piersi naiwni i  zdesperowani, teraz ci zza bramy ukazują spasione brzuchy, na które żadna kamizelka kuloodporna nie pasuje, ale po co?, przecież do nich nikt strzelać nie będzie – sami swoi... Zresztą to tylko mgła, bo opony tak łatwo pękają...

Kok (cock) – po angielsku, to kogut, albo intymny męski narząd...

KOK. Jeszcze bez wzwodu, bo ciśnienie dopiero rośnie. Ale już wkrótce, jeszcze nie na facebooku i bez imienia organizatora – może Niesiolowski?, Komitet Obrony Komuny pokaże pazury. Ostatnie wydarzenia, to tylko przestroga, ostrzeżenie, trailer co będzie, kiedy coś nie pójdzie po myśli nieboszczyka Kiszczaka...

Mam taką nadzieję, że wkrótce nadejdzie taki KOR, kiedy KOD zrobi tak dobrze KOK, że ten zdechnie z powodu doznanego orgazmu...

Vitus
O mnie Vitus

Gdy wieją wichry zmian, jedni wznoszą mury, inni budują wiatraki, a ja? dbam o duszę...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka