Jan Kalemba Jan Kalemba
44
BLOG

Polska medycyna z bliska

Jan Kalemba Jan Kalemba Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

 

Odwiedziłem szpital kliniczny w jednym z czołowych ośrodków kształcenia polskich lekarzy. Oczywiście nie całkiem z własnej woli. Przez blisko dwa tygodnie mogłem, z pozycji pacjenta, oglądać tego rodzaju placówkę. Z tego 5 dni spędziłem tam za bezdurno bo u nas szpitale w weekendy i święta pracują na jałowo. Nikogo dotąd nie zaniepokoiło to, że choroby i olbrzymie koszty stałe szpitali nie robią sobie przerw.
 
Już pierwsze wrażenie jest odpychające, bo budynek z elewacją nie odnawianą porządnie, chyba od jego wybudowania 200 lat temu, sprawia wrażenie zrujnowanego dworca kolejowego na prowincji. Wewnątrz jest stara posadzka uzupełniana nowymi płytkami terakoty nie pasującymi kolorem i wymiarami, lub wyłożona PCV sprzed lat, też uzupełnianym miejscami nowszym, ale nie pasującym wzorem i kolorem. Tynki, podobnie jak z zewnątrz, w jednym miejscu wypuczone, gdzie indziej pokryte ciemnym liszajem, odpadające. Stolarka wiekowa, z wygnitymi fragmentami i trzymająca się w niektórych miejscach na kilkudziesięciu warstwach farby. Umeblowanie w większości z czasów za komuny. Wszystko to potęguje wrażenie wspomnianego dworca, gdzie strach dotknąć się czegokolwiek. Mury szczęśliwie wzniesione za cara, a wiec solidne...
 
Na parterze ulokowane jest ambulatorium, bezustannie zatłoczone. Przy okienku rejestracji co i rusz rozlegał się przenikliwy krzyk, podobny w tonie do głosu gaździny rozpędzającej świnie w chlewiku – Zapisy na przyszły rok przyjmowane będą po 1 grudnia! Zaraz obok aula i tłum studentów, jak dawniej w przytłaczającej większości dziewcząt. Wśród tego krąży personel przybytku, nic nie odróżniający się niechlujną fryzurą i szarzyzną wymiętego odzienia od pacjentów. Najlepiej prezentują się pielęgniarki ubrane w pełny, biały strój służbowy. Lekarze, nawet w stopniu profesora, mają natomiast często powycierane brudem okolice kieszeni fartucha...
 
Na oddziale dla hospitalizowanych chorych mniej więcej tak samo. W salach łóżka i materace nowsze, ale niemal każde innego typu. W mojej, czteroosobowej każde łóżko miało inny fasom, ale wyposażone były tylko w dwa rodzaje materaców. Pościel była przyzwoita i czysta. Korzystanie z oddziałowych sanitariatów wiązało się zaś z niemałymi emocjami. Dezynfekcja desek klozetowych, sedesów i brodzików po każdym użyciu jest w klinikach polskich uczelni medycznych dotąd nieznana. Dezynfekowano tylko wanny, więc w wannie brałem w kucki prysznic z telefonu. Gorzej natomiast było z sedesem – obsztorcowano mnie gromko po przyłapaniu na tym, że dla przecierania klozetu olewałem kłąb papieru toaletowego płynem do dezynfekcji rąk, znajdującym się przy umywalkach...
 
Lekarz czym wyższy w hierarchii, tym wyraźniej traktował człeka jak jakąś paskudę. Fajnie było doświadczać takich demonstracji pogardy dla pacjenta, prezentowanych przez profesorów studenckiemu audytorium. Okazją do tego były pokazy, na które wyciągano nieszczęśników z sal bez pytania o ich zgodę. Gdy pierwszy raz usiłowało mnie wyciągnąć na coś takiego nieznane mi niechlujne indywiduum, oznajmiłem – Wypadałoby aby pani się wpierw przedstawiła, a potem spytała, czy się na to godzę. Moja uwaga wywołała wielkie zdziwienie i niemniejszą obrazę majestatu...
 
W takim to anturażu kształceni są przyszli lekarze w jednej z metropolii naszej ukochanej ojczyzny...
Jan Kalemba
O mnie Jan Kalemba

NARÓD TO CI KTÓRZY BYLI, SĄ I BĘDĄ

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Technologie