Jan Kalemba Jan Kalemba
917
BLOG

Chamberlain czy Churchill

Jan Kalemba Jan Kalemba Polityka Obserwuj notkę 18

Pan premier Tusk był uprzejmy nam niedawno zasugerować, że
jeśli nie zagłosujemy na jego kolegów to nie wiadomo czy 1 września dzieci
pójdą do szkoły. Chyba przecenił przy tym świadomość historyczną swojego
elektoratu, bo wątpię czy większość z tych tuzów intelektu wie, jaką rocznicę
oznacza ta data.

W publicystyce pojawia się ostatnio sporo odniesień do II
wojny światowej oraz okresu ją poprzedzającego. Aneksję Krymu porównują do
anszlusu Austrii, a wielu zapowiada nowe Monachium. Tamte było rzuceniem
Czechosłowacji – bez jej wiedzy i zgody – na pastwę Niemiec.

Bohaterem ówczesnych wydarzeń był brytyjski premier
Chamberlain, który jak beztroskie dziecię dawał się wodzić za nos Hitlerowi,
chociaż ten niedwuznacznie zapowiadał rewanż za przegraną w 1918 r. Po powrocie
z Monachium Chamberlain wymachiwał kartką papieru formatu A-4 i entuzjastycznie
krzyczał – „Przywiozłem pokój!”.

Następnego dnia premier informował w Izbie Gmin, że Niemcy
nie mają już więcej roszczeń terytorialnych – „Pan kanclerz Hitler mnie o tym
zapewnił”. Parlament układ monachijski zaakceptował. Po raz ostatni
zatryumfowała polityka „uspokojenia” (appeasement), to jest ustępstw wobec
Niemiec.

Winston Churchill tak to skomentował – „Mieli do wyboru
wojnę lub hańbę, wybrali hańbę, a wojnę będą mieli także”. Wkrótce Anglia
zrezygnowała z usług pana Chamberlaina i powierzyła swój los Churchillowi,
który nie obiecywał pokojowej sielanki lecz „krew, trud, łzy i pot”.

Kogo aktualny premier Polski bardziej przypomina, Chamberlaina
czy Churchilla?

Pan Tusk przy każdej okazji nam mówił, że Polsce nic nie
grozi, bo przecież Putin go o tym przekonał podczas rozmowy w cztery oczy.
Dotyczyło to też kwestii bezpieczeństwa energetycznego – jak powiada premier.
Nie spieszno mu więc było z budową gazoportu w Świnoujściu, która ślimaczy się
od początku jego kadencji, chociaż Litwini zbudowali coś takiego w pół roku.

Ekipa Tuska zlikwidowała powszechny pobór do wojska, więc
nie szkoli się rezerwistów. Zawodową armię zredukowano natomiast tak, że wojska
lądowe liczą obecnie 45.000 żołnierzy (3 do 4 dywizji). Można tym obsadzić
front o szerokości 30 do 40 km, a sama granica z Federacją Rosyjską liczy sobie
210 km.

Pan Putin powiedział też Tuskowi, że pilotowany przez
wojskowych lotników samolot 36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego
należy uznać za samolot cywilny i premier się z tym zgodził. Badanie przyczyn
katastrofy smoleńskiej pozostawiono przeto w wyłącznej gestii strony
rosyjskiej, chociaż w 1993 r. Polska i Rosja podpisały porozumienie „w sprawie
zasad wzajemnego ruchu lotniczego wojskowych statków powietrznych”. Ustalono
tam, że wyjaśnianie katastrof „prowadzone będzie wspólnie przez właściwe organy polskie i rosyjskie”.

Pan Putin, z którym zaprzyjaźnił się nie tylko premier Tusk
ale też pani Merkel i niejaki Obama, okazał się teraz burzycielem
fundamentalnych zasad współżycia międzynarodowego. Ale już w 2005 r. upadek
Związku Sowieckiego, który był efektem przegrania zimnej wojny, nazwał
„największą tragedią XX wieku”. Taką tragedią nie była śmierć ponad 50 milionów
ludzi w II wojnę światową lecz odzyskanie niepodległości przez kilkanaście
narodów w latach 90.

W orędziu wygłoszonym po wchłonięciu Krymu prezydent Rosji
określił ten upadek jako „ograbienie Rosji”. Wyraził przy tym nadzieję, że
Niemcy poprą „dążność świata rosyjskiego i historycznej Rosji do odbudowania
jedności”, bo przecież Rosja zgodziła się na zjednoczenie Niemiec. Oświadczył
też – „Rosja ma prawo do zabezpieczenia swoich interesów w sąsiednich krajach i
nie pozwoli, by je ktokolwiek ograniczał” – oraz – „Ukraińcy i Rosjanie są de
facto jednym narodem”.

Rzeczywiście, wszystko to przypomina rok 1938 z tym, że
teraz rewanż za przegraną zimną wojnę zapowiada prezydent Rosji. Takim językiem
dawno w Europie nie przemawiano.

Polityka appeasementu tak jak nie była skuteczna w latach
30. XX w., tak i nie będzie skuteczna teraz. Ustępstwa tak jak wówczas
rozzuchwalały Niemców, tak rozzuchwalą teraz Putina. Jego najbliższe otoczenie
pewno chichocze z tchórzostwa rządu „Polaczków”, który nie chce się nawet
wycofać z przygotowań uroczystej fety roku Rosji w Polsce.

Tak jak Anglia podziękowała kiedyś panu Chamberlainowi, tak
Polska powinna teraz podziękować panu Tuskowi. Nikt nie może być mistrzem od
wszystkiego, a on jest tylko mistrzem umizgów oraz utrzymywania się na stołku
przy pomocy public relations.

Potrzebne nam jest teraz wojsko nie tylko zdolne uporać się
gładko ze zgrajami osobników, którzy – jak powiada pan Putin – „kupili sobie
mundury w sklepie”. Musi być też zdolne do obrony terytorium Polski przed
najazdem, zanim sojusznicy z NATO przystąpią do wypełnienia Art. 5. Traktatu
Północnoatlantyckiego. Wg. jego zapisów, każde państwo członkowskie zobowiązuję
się bowiem do dbałości o bezpieczeństwo własne.

Niezbędne też jest natychmiastowe
ukończenie budowy gazoportu w Świnoujściu. Statki do przewozu gazu mają na ogół
zanurzenie ok. 13 m., więc z dopłynięciem do portu nie będzie kłopotu. A jeśli
któryś zaczepi i rozchrzani tę ruską rurę to jeszcze lepiej.



 

Jan Kalemba
O mnie Jan Kalemba

NARÓD TO CI KTÓRZY BYLI, SĄ I BĘDĄ

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka