PiS wziął na cel Rokitę. Na razie jednak ciągle nie ma żadnego dowodu na to, że dzisiejszy polityk PO wówczas akceptował czy wiedział o tym, co wyczynia Lesiak. Póki dowodów nie ma - trzeba być bardzo ostrożnym w sądach.
Co nie zmienia mojego głębokiego przekonania, że całą sprawą powinna się zająć sejmowa komisja śledcza. Bankowa komisja się ośmieszała, bo przedmiot jej działań był kompletnie niejasny. W sprawie Lesiaka jest bardzo wiele do wyjaśnienia.
Jeśli piszę, że z oskarżeniami wobec Rokity należy uważać, to nie dlatego, że twierdzę, iż nikt w rządzie Suchockiej nie mógł wiedzieć o wyczynach byłego esbeka. Twierdzę tylko, że na razie nic nie świadczy o tym, by Rokita wiedział i akceptował te działania. Ale zbadać to trzeba. Musimy wyjaśnić, kto stał nad Lesiakiem, kto go inspirował i zlecał mu tę brudna robotę.
Po co się tym zajmować - słyszę często takie głosy. Otóż po to, żeby takie historie więcej się nie powtarzały. Im dokładniej to zostanie opisane i wyjaśnione, tym większą będzie przestrogą na przyszłość. Niech więc sejm powoła komisję śledczą ds. inwigilacji partii politycznych (bo zdaje się nie tylko o prawicę chodzi).
Wczoraj dyskutowałem w telewizji z Cezarym Michalskim, który wypowiedział bardzo celne i ważne zdanie. „Jeśli w tej sprawie nie zostanie powołana komisja śledcza, to znaczy, że komisja ds. Rywina była niepotrzebna”.
Przykro tylko, że dwaj zasłużeni śledczy z rywinowej komisji dziś tak niepięknie się naparzają. Wolałbym, żeby w takich sytuacjach minister sprawiedliwości był dużo bardziej powściągliwy w słowach.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka