Trystero nazwał p. Piętaka "złodziejem' i robić tego nie powinien. Choć to, co zrobił jest niedopuszczalne, to jednak warto zauważyć, że Piotr Piętak przyznał się, wytłumaczył i zobowiązał się do spłacenia tej kwoty. Moim zdaniem sprawa załatwiona.
Ciekawsza jest kwestia, o której napisał Janek Pospieszalski. Trochę mi szczęka opadła, kiedy przeczytałem, że prezydent Warszawy wydała 70 tys. publicznych pieniędzy na opłacenie kancelarii prawnej do obrony swojego stanowiska. W kontekście głoszenia idei "taniego państwa" wygląda to - najdelikatniej mówiąc - dwuznacznie.
Podejrzewam niestety, że nie jedyny to wysoki urzędnik państwowy, który wydaje kasę podatników na ochronę prawną. Prawdą jest też, że HGW została zaatakowana w sposób przez ówczesnych rządzących i też podejrzewam, że użyto do tego prawników.
Zgadzam się z Jankiem, że trzeba zapytać urzędników, dlaczego nie użyto prawników, którzy są zatrudnieni przez Miasto. Ale warto w ogóle jasno określić, w jakich przypadkach urzędnicy mogą używać i opłacać prawników a w jakich nie. Ciekaw jestem co o tym sądzicie (tylko błagam postarajcie się nie pisać o "złodziejach" i "mordercach":). I jak to wygląda w innych krajach. Może nasi zagraniczni blogerzy napiszą?
Jeśli ktoś zna inne przypadki podobnych sytuacji to piszcie o tym tu "pod kreską" albo na swoich blogach.
Więcej na ten tamat przeczytajcie na Onet.pl
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka