Pomysł aby to sam prezydent decydował o tym, których agentów WSI ujawnić jest niebezpieczny. Tak delikatna kwestia musi podlegać jasny procedurom i jasnym regułom a nie arbitralnym osądom jednego człowieka.
Nawet jeśli jest nim prezydent. Nawet jeśli tego prezydenta można obdarzyć zaufaniem. Arbitralność decyzji w takich sytuacjach zawsze będzie budzić kontrowersje.
Nawet jeśli większość uzna, że Lech Kaczyński jest osobą, która może to uczynić w sposób odpowiedzialny, to co będzie kiedy przyjdzie inny prezydent, o którym będziemy mieć gorsze zdanie? Przyznanie prezydentowi takiego prawa to pomysł zły.
Ale nie ma tego złego, z czego by nie można zrobić w Polsce czegoś gorszego. Właśnie przeczytałem przed chwilą, że Roman Giertych proponuje ( a może już uzgodnił?), żeby współpracowników WSI ujawniało „quasi prezydium rządu”.
To znaczy, by do grona ludzi godnych najwyższego zaufania doszlusował Giertych i Lepper! To by dopiero była komedia. Już wyobrażam sobie organizowane co chwila konferencje, na których Giertych z lekkim uśmieszkiem sugeruje, że ma kilka ciekawych nazwisk, ale nie może ich ujawnić. A chwilę potem po cichu dyktuje po cichu nazwiska kilku dziennikarzom.
W tym samym czasie swoje rewelacje z napompowaną miną sprzedawałby prasie Jego Wysokość Drugi Wicepremier z Samoobrony. Jeśli ci dwaj mężowie stanu mają podejmować decyzje o ty, kogo ujawnić, to może już lepiej, żeby to WSI działało dalej...
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka