Od jakiegos czasu trwają dyskusje na temat tego co zrobić, by zwięszyć udział ludzi w procesie demokratycznym. Mam wrażenie, że Salon24 przyczynia się do tego, jak nikt inny. Udało nam się stworzyć miejsce, w którym prawie dziesięc tysięcy ludzi (tyle osób ma załozone konta komentatorskie) dyskutuje publicznie o sprawach publicznych (czyta nas od 150 do 180 tys osób).
Czy kultura web 2.0 nie pokazuje nam kierunku,w jakim powinniśmy mysleć zastanawiając się nad wciagnieciem ludzi w uczestnictwo w zyciu publicznym, choćby w głosowaniu, ale nie tylko?
Do zadania tego pyta ia zainspirowała mnie wypowiedź Jarosława Kaczynskiego z portalu pis.org.pl , który myśli dokładnie odwrotnie i kompletnie nie rozumie tego problemu. Obawiam się, że to podobnie jest z wieszością polityków.
A jeśli nie zmianimy sposobu myslenia i działania, to kompletnie rozminiemy się z pokoleniem wychowanym w czasach internetu, czy 20-30 - latków.
Ciekaw jestem Waszych opinii. A to ten fragment wypowiedzi szefa PiS:
Osobiście nie jestem zwolennikiem zmuszania ludzi do brania udziału w wyborach ani też znacznych ułatwień jeśli chodzi o oddawanie głosu. Akt głosowania powinien być według mnie czynnością poważną, świadomą, wymagającą pewnej fatygi. Nie jestem entuzjastą tego, żeby sobie młody człowiek siedział przed komputerem, oglądał filmiki, pornografię, pociągał z butelki z piwem i zagłosował, gdy mu przyjdzie na to ochota. Zwolennicy głosowania przez Internet chcą tę powagę odebrać. Dlaczego? Wiadomo, kto ma przewagę w Internecie i kto się nim posługuje. Tą grupą najłatwiej manipulować, sugerować na kogo ma zagłosować.
Jak namówić do pójścia do wyborów, tych, zwłaszcza mieszkańców prowincji, którzy na nie regularnie nie chodzą, tego nie wiem. O ile mi wiadomo, żaden socjolog nie dał do tej pory odpowiedzi na pytanie, dlaczego w wolnej Polsce – w której mamy społeczeństwo nieporównanie lepiej wykształcone niż w II Rzeczpospolitej - frekwencja jest niższa niż przed wojną, w tych czasach, kiedy wybory były jeszcze mniej więcej demokratyczne. W moim prywatnym przekonaniu, przed wojną, w ramach tradycyjnej kultury istniało wiele kanałów komunikacyjnych, które nawet tym często bardzo prostym ludziom były w stanie coś przekazać. Na przykład przemówienia na jarmarku były takim kanałem informacyjnym. Teraz one już nie istnieją.
Autor podcastu Układ Otwarty. Prezes niezależnego think tanku Instytut Wolności
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka