jan mak jan mak
5064
BLOG

Jak Polacy powinni zareagować na występek pani Mosbacher?

jan mak jan mak Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 338

Pamiętam dzień 4 grudnia 1985 roku, kiedy ówczesny prezydent Francji Francois Mitterand publicznie upokorzył generała Jaruzelskiego, wysyłając na lotnisko jakiegoś urzędnika niskiego szczebla i każąc generałowi wejść bocznym wejściem do pałacu prezydenckiego. W przeciwieństwie do wielu ludzi szczerze nienawidzących generała, ja nie tylko nie czułem wtedy satysfakcji, ale uznałem, że po części jest to jednak upokorzenie Polski, i że kiedyś to jeszcze czkawką nam się odbije. Mitterand mógł po prostu odmówić przyjęcia generała i nie łamać ówczesnej izolacji władz PRL. Wolał upokorzyć. I z pewnością ma z tym związek wypowiedź kolejnego prezydenta Francji Jacquesa Chiraca, który w roku 2003 wypomniał demokratycznym władzom w Polsce, że "stracili okazję, żeby siedzieć cicho".


Dlatego dzisiaj, gdy słyszę polityków, czy komentatorów, którzy z satysfakcją odnotowują niedyplomatyczne zachowanie pani Mosbacher nie rozumiem ich mentalności i postępowania. Pani Mosbacher ewidentnie pogwałciła art. 41 konwencji o stosunkach dyplomatycznych, który zakazuje mieszania się ambasadora w sprawy wewnętrzne kraju przyjmującego i w jego prawodawstwo. Ze swoim na kolanie napisanym listem z literówkami zachowała się zupełnie jak przysłowiowy słoń w składzie porcelany, i obraziła wszystkich Polaków, którzy mają jakikolwiek szacunek dla własnej państwowości i suwerenności. Ci, którzy "myślą", że obraziła tylko rząd PiS (a po nich spłynęło), są tak samo krótkowzroczni, jak ci którzy sądzą, że dorabianie Polsce gęby państwa faszystowskiego i neo-nazistowskiego uczyni szkodę Polsce tylko tymczasowo (a jutro jak ręką odjął). Rzecz to szczególnie podła, gdyż jest to tworzenie zupełnie fałszywego obrazu Polski, wobec faktu, że prawdziwe ekscesy neo-nazistowskie mają miejsce w innych państwach. Niestety takich krótkowzrocznych Polaków też mamy -- a co najgorsze mamy ich jakby całkiem sporo (i nawet jedną telewizję).


Gdybym miał przekonanie, że większość ludzi w Polsce ma do własnej ojczyzny taki sam stosunek jak ja oraz moi znajomi i przyjaciele, to bym zalecał rządowi bardzo radykalną reakcję — pal sześć sankcje ekonomiczne, międzynarodowy ostracyzm — "nie będzie Niemiec pluł nam w twarz!". Ja i ci, których znam, przetrzymalibyśmy wszelkie możliwe paskudne reakcje Francji, Niemiec czy USA. Jednak obawiam się, że większość Polaków by nie przetrzymała, i nie jest gotowa na moralną wojnę z całym światem o nasze racje. Rząd ma szczególnie trudną sytuację, bo walczy nie tylko z nieakceptowalnym zachowaniem różnych państw i instytucji wobec suwerennej Polski, ale także z wewnętrzną opozycją, która świadomie czy nieświadomie pełni w tym procesie rolę V kolumny.


Jak Polacy powinni zareagować? — wiadomo. Jak zareaguje część Polaków — też wiadomo? Jak w tej sytuacji powinien postąpić rząd — zapewne najrozsądniejsza jest zdecydowana reakcja, ale dokonana kanałami dyplomatycznymi, bez medialnej wrzawy. W końcu od rządu powinniśmy oczekiwać skuteczności, a nie propagandy. (Takiej jak to, że pani ambasador Izraela właśnie kończy swoją misję w Polsce).


Jeden wniosek warto z tego wszystkiego wyciągnąć. Trzeba robić interesy z USA, chociażby w kwestii baz USA w Polsce, ale trzeba pamiętać, że to interesy. Tyle i tylko tyle dadzą nam Amerykanie, ile to będzie w ich interesie. Mają jakiś interes w bazach w Polsce — to będą bazy, bo my też mamy w tym interes. Nie mają interesu — to baz nie będzie. Wyskoki pani Mosbacher nie mają tu żadnego znaczenia. Ani my nikomu nie musimy robić łaski, ani nikt nam łaski nie robi. Takiż to świat... 


Jeśli ktoś mimo tego uważa, że jednak powinno udzielić się ostrej reprymendy pani Mosbacher, to przecież może napisać list lub e-mail do ambasady amerykańskiej, w końcu to wolny kraj i każdy listy pisać może... I może to jest najlepszy sposób? Może fala listów od zwykłych Polaków da Pani Ambasador więcej do myślenia, w jakim kraju się znalazła,  niż jakakolwiek reakcja rządu? 

jan mak
O mnie jan mak

Zawodowo jestem matematykiem, informatykiem i logikiem. Od 1982 amatorsko zajmuję się publicystyką. Od 1992 działam też w sferze gospodarki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka