Przekroczyliśmy już cienką linię, za którą już nie ma możliwości zwycięstwa?
Stoimy, patrzymy i gadamy. Przyglądamy się, jak oprawcy, krok po kroku, chamską siłą niszczą nasze gniazdo. Nasze spokojne, zwyczajne miejsce do życia.
Ktoś już wie, co będzie dalej?
Przekroczyliśmy już cienką linię, za którą już nie ma możliwości zwycięstwa?
Stoimy, patrzymy i gadamy. Przyglądamy się, jak oprawcy, krok po kroku, chamską siłą niszczą nasze gniazdo. Nasze spokojne, zwyczajne miejsce do życia.
Ktoś już wie, co będzie dalej?
Właśnie słuchałem wywiadu pani prezes Sądu najwyższego, panią profesor Małgorzatę Manowską. Przedstawia jak właśnie się toczy proces likwidacji konstytucyjnych struktur wymiaru sprawiedliwości, z SN na czele, przez rządzącą klikę.
Potem słucham bardzo mądrego rolnika, właściwie farmera, do którego przyjechał zbrojny oddział policji kryminalnej, bo dostali donos, że zabił on owcę ze swojego własnego, niedużego stada, by spożyć mięso ze swoją rodziną. Pójdzie za to siedzieć, albo dostanie horrendalną karę pieniężną, albo zabiorą mu wszystko... jeszcze dokładnie nie wie, ale dzisiaj wszystko możliwe.
Co się dzieje w naszym kraju?! Gdy spojrzymy wstecz, na fakty historyczne, które znam z opisów naszych rodziców, to dokładnie powtórzenie sytuacji po napaści niemieckich hitlerowców na Polskę w 1939. Jedyna różnica na korzyść rządzącej teraz bandy Tuska, jest to, że jeszcze nie mordują przeciwników i niewinnych ludzi, którzy sie po prostu nie podobają.
Czy to znaczy, że Donald Tusk – autentyczny Gauleiter realizujący rozkazy Berlina, ma dokładnie powtarzać działania nazistów i zbrodniczych planów Hitlera o eliminacji narodów słowiańskich z Polską na czele?
Oczywiście jako twórca Klubu Dyletantów, czyli tych, co wiedzą dużo z panoramicznym horyzontem, lecz nie wiedzą głęboko, miałem wątpliwości, czy to co się własnie dzieje, to zmiana struktury państwa na klasyczną anarchię. I rzeczywiście uzyskałem od ekspertów, politologów potwierdzenie, że to rzeczywiście anarchia, właściwie jej pewien rodzaj, bo tworzona odgórnie, przez sprawujących władzę, a nie jak to zazwyczaj bywa oddolnie, jako sytuacja w państwie po rewolucjach, wojnach, czy innych klęskach i katastrofach narodowych (pamiętacie pewnie dobrze państwo początek pandemii w latach 2020 i 2021, kiedy mieliśmy już przedsmak anarchizacji kraju).
Tak więc specjaliści mi odpowiedzieli:
[...] sytuacja, w której władza sama wprowadza chaos, niszczy konstytucję, ignoruje prawo i przekształca system rządów w sposób autorytarny lub bezprawny, może prowadzić do stanu przypominającego anarchię. Jest to jednak specyficzna forma anarchii, która wynika nie z braku władzy, lecz z jej nadużycia i dysfunkcjonalności.
[...] Pod względem klasycznym, anarchia odnosi się do stanu bezwładzy i braku formalnych struktur władzy. W przypadku, gdy to sama władza prowadzi do chaosu, możemy mówić o "anarchii władzy" lub "anarchotyranii", gdzie panuje dezorganizacja i bezprawie, ale nie z powodu braku władzy, lecz z powodu jej nadmiaru, nadużyć i nieprzestrzegania własnych reguł.
Poprosiłem o sprecyzowanie i dostałem taki opis:
Charakterystyka takiej sytuacji:
Degradacja prawa i instytucji: Jeśli władza celowo ignoruje lub niszczy fundamenty prawne państwa, takie jak konstytucja i sądownictwo, może dojść do erozji rządów prawa. To prowadzi do sytuacji, w której prawo przestaje mieć znaczenie, a decyzje są podejmowane na podstawie siły, kaprysu czy interesów rządzących.
Autorytaryzm i despotyzm: Władza, która nie liczy się z prawem i konstytucją, często prowadzi do autorytaryzmu. Decyzje są podejmowane bez konsultacji, bez poszanowania dla praw obywateli, co może prowadzić do szerokiego chaosu społecznego i oporu.
Nieład i brak stabilności: Gdy władza niszczy systemy państwowe i wprowadza własne, często arbitralne zasady, społeczeństwo może stracić poczucie stabilności i porządku. Obywatele nie wiedzą, czego się spodziewać, co może prowadzić do niepokojów społecznych i zamieszek.
Prawna i polityczna próżnia: Gdy konstytucja i prawo są ignorowane lub niszczone, powstaje swego rodzaju próżnia, w której nie ma jasnych reguł gry. Różne grupy mogą próbować wypełnić tę próżnię, co często prowadzi do konfliktów i dalszej destabilizacji.
To dokładnie to, co widzimy. I jest właśnie zdefiniowane przez naukę, w tym wypadku przez historyków i politologię.
Nie dzieje się jeszcze w narodzie to, co opisano jako - ... co może prowadzić do szerokiego chaosu społecznego i oporu, oraz - co może prowadzić do niepokojów społecznych i zamieszek.
Dokładnie nastroje i związane z tym działania społeczeństwa nie przekroczyły jeszcze progu krytycznego, więc nie ma jeszcze w kraju "ruchu oporu" i "zamieszek".
Są wprawdzie usiłowania stworzenia w narodzie takich postaw oporu, co przecież historycznie jest naszą polską specjalnością i powodem do dumy. A zamieszki, jak choćby protest rolników, są niestety raczej bezsilne i szybko pacyfikowane przez policję i służby. Wojska na szczęście jeszcze nie użyto.
Jestem, powiedzmy, "weteranem" zdarzeń z 1968, 1970 i 1980. I to na obszarze Trójmiasta, będącego zarzewiem i centrum walki z komunistyczną władzą.
W 1970 roku doszło do krwawej jatki. Władza, oprócz policji użyła wojska z ciężkim sprzętem bojowym. Ludzie w Gdyni ginęli na moich oczach. Za to w Gdańsku widziałem jak wściekły tłum, silni mężczyźni, potrafili przewrócić kilkudziesięcio-tonowy transporter opancerzony SKOT.
Nie chciałbym, by takie wypadki ponownie się powtórzyły. Nie wzywam na barykady. Lecz chyba każdy patriota, ci którzy nadal chcą żyć w Rzeczypospolitej – swoim rodzinnym kraju, muszą skutecznie zademonstrować swój opór.
Mamy tylko obserwować i ewentualnie tylko komentować i krytykować, gdy bandziory Tuska – neobolszewiccy anarchiści rozwalają państwo?! Jak spokojne gęsi i owieczki idące karnie i cicho do ubojni?
Obecna sytuacja w porównaniu do lat uprzednich jest niestety o wiele bardziej skomplikowana. Polacy są radykalnie podzieleni. Do tego stopnia, że dominuje tutaj pogarda i nienawiść do drugiej strony. Zjednoczenie narodu wydaje się dzisiaj niemożliwe. Czekanie na moment, kiedy destrukcja państwa w końcu dotknie również zwolenników kolorów tęczy i Zielonego Ładu, jest dosyć marne – bo może wtedy być już za późno.
Powodem dzisiejszego osłabienia i wprost marazm społeczeństwa spowodowany jest rewolucją technologiczną, która pozwoliła w sposób dotychczas niespotykany, rozwinąć agresywną i podstępną propagandę, a także zbudować nowe, w oparciu o naukę, mechanizmy inżynierii społecznej.
Codzienne atakowanie coraz to nową sensacją pozwala mącić w głowach i skutecznie przykrywa istotne, ważne dla każdego obywatela działania władzy. Ludzie w coraz większym stopniu nie są w stanie ogarnąć rzeczywistości. Nie widzą i nie czują autentycznych zagrożeń. Ciągle są w trybie – Jakoś to będzie.
Banda neobolszewii Tuska dokonująca demolki i rozkradająca wszystko co się da, to prymitywy wynajęte i zatrudnione przez znacznie potężniejsze międzynarodowe siły, które dyrygują nawet Berlinem i Unią Europejską. A gdy w Stanach Zjednoczonych zaczął im ponownie zagrażać niepoprawny i nieprzewidywalny Donald Trump, to po prostu usiłowali go zgładzić.
Dlatego też pokonanie łotrów i bandziorów, rozwalających wszystko dookoła, w porównaniu do których znani anarchiści, to łagodni i dobrze ułożeni ludzie, jest dosłownie koniecznym imperatywem - albo ich pokonamy, albo zrobią z nas posłusznych niewolników w kołchozach.
Czy my zawsze musimy być eksperymentalnym laboratorium, gdzie ta paskudna część ludzkości testuje metody nowego porządku świata? Społeczeństwa potulnych owieczek i cierpiących na wściekliznę kundli?
Inne tematy w dziale Społeczeństwo