Janusz Ch. Janusz Ch.
132
BLOG

Polskie media, czyli jakoś to będzie

Janusz Ch. Janusz Ch. Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 1
Czy czytając artykuły w prasie lub w Internecie, nie odnosisz czasem wrażenia, że już gdzieś to czytałeś? Może chodzić o uczucie dejá vu, ale czy tylko?


 Jak wiecie, interesuję się sprawami miasta - lubię wiedzieć, co w trawie piszczy. Co szykują dla nas władze lokalne, jakich inwestycji możemy się w najbliższym czasie spodziewać, a na jakie przyjdzie nam poczekać dłużej, lub też po prostu “jak działa miasto”. Często odwiedzam profile miejskich spółek na portalach społecznościowych, zaglądam na ich strony internetowe lub po prostu czytam artykuły na portalach informacyjnych.
 
No właśnie.

 Oczywiście, z mojej strony (i nie tylko!) często można usłyszeć krytykę poziomu dziennikarstwa, mediów lokalnych lub krajowych, lecz w moim przekonaniu nie jest to bezzasadne, ponieważ wiele redakcji i dziennikarzy komunikaty i informacje urzędowe lekko zmienia, a pod zmienioną wersją podpisuje się dany "autor". Wielu czytelników nie jest tego świadomych.

 Co skłoniło mnie do napisania tego felietonu?
Uderzające podobieństwo artykułu Szymona Zięby na portalu Trojmiasto.pl, na temat usuwania nielegalnych kontenerów do zbierania używanej odzieży, do komunikatu zamieszczonego na Facebookowym profilu Gdański Zarząd Dróg i Zieleni. Choć nie tylko on, i nie tylko trojmiasto.pl to praktykuje (co więcej, taką możliwość dopuszcza prawo prasowe, bo materiały prasowe urzędów nie są chronione), to uważam to za pójście na zbyt dużą łatwiznę.


To, co szczególnie mi się nie podoba, to praktyka zaznaczania w danym tekście części wypowiedzi jako cytatu z danej osoby (w tym przypadku Magdaleny Kiljan, urzędnika i rzecznika prasowego GZDiZ), choć tak naprawdę większość artykułu jest cytatem, bo została wytworzona przez kogoś innego. Nawet, jak prawo nie nakazuje wprost tego zaznaczać, lub mamy niepisaną umowę z działami PR instytucji lub firm, by takie informacje publikować na naszych łamach. Daje to czytelnikom mylne wrażenie, że reporter spotkał się z panią rzecznik, był na miejscu podczas akcji usuwania tych pojemników, p. Magdalena wypowiedziała się specjalnie dla p. Szymona, a ten następnie dopisał do tego pozostałą część tekstu. Tyle dobrego, że jeszcze zdjęcia do artykułów podpisują według miejsca ich pochodzenia...

 Niestety, dochodzę do smutnego wniosku, że w dzisiejszych czasach więcej dziennikarskiej pracy dokonuje się w gabinetach urzędów i działach PR przedsiębiorstw, a praca reportera w dużej części polega na otwarciu skrzynki mailowej i przeczytaniu nadchodzącej poczty, lub przejrzeniu portalu społecznościowego.
Artykuły można napisać na podstawie maila z działu prasowego, wieści z miasta zebrać od czytelników, ciekawych zjawisk lub osób szukajmy na YT.
Po co się męczyć? Jakoś to będzie.

Janusz Ch.

Janusz Ch.
O mnie Janusz Ch.

Słynny komentator z Trójmiasta. Zaczepiam, zagaduję

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura