Ministra kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska i prof. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego, MKiDN
Ministra kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska i prof. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego, MKiDN

"Dwa promile pamięci". Instytut Pileckiego w ogniu krytyki

Redakcja Redakcja Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 111
Instytut Pileckiego, podlegający Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego, znalazł się w centrum burzy medialnej po opublikowaniu serii wpisów dotyczących udziału Maksymiliana Sznepfa w Obławie Augustowskiej z 1945 roku. Wpisy te, opublikowane w mediach społecznościowych, spotkały się z szerokim odzewem opinii publicznej i ostrą krytyką ze strony polityków, dziennikarzy i historyków.

Kontekst historyczny

Obława Augustowska, nazywana często “Małym Katyniem”, była operacją przeprowadzoną przez sowieckie NKWD przy współudziale polskich struktur – Urzędu Bezpieczeństwa i Ludowego Wojska Polskiego. Jej celem było rozbicie oddziałów niepodległościowego podziemia na terenie Suwalszczyzny. Zatrzymano wtedy ponad 7 tysięcy osób, z których wiele poddano torturom. Około 2 tysiące z nich zaginęło bez śladu, a ich ciał do dziś nie odnaleziono.

Wpisy Instytutu i reakcje

Instytut Pileckiego, kierowany obecnie przez prof. Krzysztofa Ruchniewicza, zamieścił serię wpisów, w których przedstawił udział por. Maksymiliana Sznepfa – oficera Ludowego Wojska Polskiego – w obławie. Według Instytutu Sznepf dowodził jednostką liczącą 110–160 żołnierzy, która zatrzymała 22 osoby, z których “część nigdy nie wróciła do domu”. Dodano, że jednostka Sznepfa stanowiła “jedynie 2 promile” z całkowitej liczby 45 tysięcy żołnierzy zaangażowanych w akcję.


To właśnie to porównanie – sugerujące marginalny udział – wzbudziło największe oburzenie. Były ambasador RP w USA Marek Magierowski porównał je do relatywizowania udziału oddziałów Waffen SS w tłumieniu Powstania Warszawskiego. Historyk i przyszły szef BBN Sławomir Cenckiewicz oskarżył Instytut o “aptekarską wyliczankę” i “relatywizm”, komentując: „Nawet jeśli zginąłby tylko jeden, to tak jakby zginęła cała Polska, bo zginął za Polskę”.


Głos zabrał również były premier Mateusz Morawiecki, który określił działania Instytutu jako “skandal i hańbę”. W odpowiedzi Instytut Pileckiego stwierdził, że “próby czynienia przez Mateusza Morawieckiego z por. Schnepfa symbolu Obławy Augustowskiej mają wyraźnie charakter polityczny, wynikający z pokrewieństwa rodzinnego, a nie znaczenia historycznego”. Maksymilian Sznepf był bowiem ojcem Ryszarda Schnepfa – obecnego kierownika placówki Ambasady RP w Rzymie – oraz teściem dziennikarki TVP Doroty Wysockiej-Schnepf.


Dalsze konsekwencje i komentarze

Seria wpisów wywołała lawinę komentarzy medialnych. Dziennikarz WP Szymon Jadczak przypomniał, że w sprawie działalności dyrektora Instytutu toczy się już śledztwo. Z kolei dziennikarz Wojciech Wybranowski pytał retorycznie: „Czy strażnik, który osobiście zaprowadził do komory gazowej stu więźniów, jest mniej winny, bo w całym obozie zamordowano milion?”

Krytykę wyraziła także Hanna Radziejowska, szefowa berlińskiego oddziału Instytutu Pileckiego, pisząc: „Misją Instytutu Pileckiego jest przywracanie tożsamości ofiar totalitaryzmów i oddawanie im szacunku. Nie są statystyką, lecz ludźmi z twarzą i historią”.


Według danych historycznych, Maksymilian Sznepf służył w Armii Czerwonej, a po wojnie brał udział w pacyfikacjach struktur podziemia niepodległościowego. W jednym z wniosków odznaczeniowych z 1947 r. opisano jego udział w zwalczaniu tzw. “bandytyzmu faszystowskiego podziemia”, za co otrzymał Srebrny Krzyż Zasługi. Po zakończeniu kariery wojskowej był m.in. dyrektorem w Żydowskim Instytucie Historycznym i publicystą Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce.


Sznepf zmarł w 2003 roku. Został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach, w pobliżu miejsc spoczynku ofiar komunistycznych represji.

red.

Fot: Ministra kultury i dziedzictwa narodowego Hanna Wróblewska i prof. Krzysztof Ruchniewicz, dyrektor Instytutu Solidarności i Męstwa im. Witolda Pileckiego, MKiDN

Źródło: Wp.pl, niezależna.pl

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj111 Obserwuj notkę

Komentarze

Pokaż komentarze (111)

Inne tematy w dziale Kultura