report report
268
BLOG

"Koledzy końmi go tratują..."

report report Rozmaitości Obserwuj notkę 2
Jak to na wojence ładnie, (bis)
Kiedy ułan z konia spadnie. (bis)
Koledzy go nie żałują,
Jeszcze końmi go tratują.
 

Jako dziecko, szczególnie bałem się kolegów.  Koledzy z ułańskiej pieśni bezwzględnie tratujący końmi swojego kompana w rytm dziarskiej śpiewki, przerażali mnie swą bezwzględnością. Kiedy słyszałem, że ktoś mówi o kimś - to jest mój dobry kolega, przed oczami jawił mi się obraz końskich kopyt wdeptujących tegoż kolegę w ziemię. Dorastając, obraz ten zatarł mi się w wyobraźni i koleżeństwo nabrało nowego szkolnego wymiaru. Kolega dawał odpisać wypracowanie, z kolegami szło się na wagary, trzymało sztamę, paliło papierosy na przerwie. Później pojawiły się koleżanki i te już całkowicie wyparły z mojej wyobraźni obraz ułana tratowanego końmi przez kolegów, któremu zdarzyło się spaść z konia na groteskowej wojence. Tak, trzeba to rzec z całą jasnością, koleżanki nie nadawały się do tratowania końmi kogokolwiek.

Teraz po latach, obraz tratowanego przez kolegów ułana powrócił. Stało się tak za sprawą wyjątkowej  nagonki na lokalnego młodego polityka. Więc było, tak jak śpiewają ułani, malowane dzieci – była wojenka i było ładnie. Razem harcowali i stawali na popasy. Razem szli po władzę, szarżowali z szabelkami w górze z dziarskim okrzykiem na ustach. Władze wzięli, stanowiska poobsadzali, wódkę pili litrami, imprezy huczne do nie kończącego się rana były dla nich za krótkie, dziewczyny za łatwe, pieniądze za małe, miasteczko za ciasne. Wiec dalej galopem, szarżą na kolejną kadencję, do kolejnego miasta. Tam niestety porażka, ale chwilowa, szybko ją zapomnieć, wódką podlać i jeszcze głośniej biesiadować. Cóż, na wojence bywa, odbijem sobie w rodzinnych stronach. Hajda pędzim po jeszcze większe splendory, tniem szabelką aż miło. Już są na rogatkach.

Aż tu jednemu pędzącemu na przedzie, koń się na styczniowej grudzie potknął i lecą. Koń na pysk, jeździec na twarz. Leżą. Jęczą. Śnieg wiruje mokrymi płatkami. Wraca obraz zatrzymany w dzieciństwie. Już słychać tętent cwałujących kolegów. Nikt jednak koni nie powściąga. Nikt leżącemu dłoni nie podaje. Kopytami go tratują! Czerwienieje śnieg. Koledzy szyk formują i śpiewają w formie cokolwiek zmodyfikowanej.

 

 

Pierwszy z listy go wymaże, /bis 

Drugi groby liczyć każe./bis

A za jego młode lata,

Zagra trąbka trata ta ta.

 
Legenda:
Rzecz, być może dzieje się w Kołobrzegu, byc może dotyczy młodego do niedawna działacza PO, najblizszego współpracownika, śp. Sebestiana Karpiniuka, być może opisane zostało, że Łukasza Czechowskiego, koledzy, którzy do niedawna przed nim drżeli, teraz końmi tratują, być może Czechowski, liczy groby (tam go zatrudniono- do inwenteryzacji grobów!) na tutejszym cmentarzu, (tu leży także S.Karpiniuk) być może, dokładnie nie wiem, więc piszę być może, bo mieszkam nad morzem...
 
dedykuję innej politycznej de - Generacji, ku przestrodze,
 
Jarosław Banaś 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

 

report
O mnie report

Jarosław Banaś, dziennikarz radiowy, autor słuchowisk, nowel, opowiadań, librett, felietonów, podcastów.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości