Jarosław Lipszyc Jarosław Lipszyc
126
BLOG

Dobro publiczne

Jarosław Lipszyc Jarosław Lipszyc Polityka Obserwuj notkę 56

Nie pisałem przez ponad miesiąc, więc zapewne domyślacie się, że wydarzyło się coś zaskakującego. W rzeczy samej, wydarzyło się.

Barak Obama, kandydat do urzędu Prezydenta Stanów Zjednoczonych, zażądał, by publiczne debaty kandydatów partii Demokratycznej zostały w imię publicznego dobra wyłączone spod restrykcji prawa autorskiego. Wszystko jedno w jaki sposób - przeniesienie do domeny publicznej, albo objęcie wolną licencją. Byle tylko społeczeństwo miało nieograniczone prawo do ich analizowania, dystybuowania i wykorzystywania. Alleluja!

Najciekawsze jest uzasadnienie tego żądania. Po rytualnym określeniu się jako przeciwnik gwałtownych zmian Obama mówi, że "[...]w zamian powinniśmy upewnić się, że [debaty] wzbogacą naszą demokrację i obywateli na wszystkie sposoby, jakie umożliwia technologia" (nie jest to najlepsze tłumaczenie "[...]we should instead make sure that our democracy and citizens have the chance to benefit from them in all the ways that technology makes possible" - może ktoś przetłumaczy to lepiej?).

Bardzo wyraźnie widać w tym zdaniu zmianę o 180 stopni w sposobie myślenia o prawie autorskim i technologiach komunikacyjnych. Zamiast standardowego "słuszne prawa i ci straszni internetowi piraci" mamy głębokie zastanawienie nad negatywnymi skutkami funkcjonowania archaicznej regulacji w czasach mediów oddolnych, mediów wielokierunkowych .

Propozycja rozwiązania tego problemu - wolna licencja lub domena publiczna - także jest interesująca, rysują się tu bowiem ciekawe i społecznie korzystne perspektywy. Jeśli debaty prezydenckie nie wymagają obejmowania restrykcjami, to dlaczego obejmować nimi twórczość, której powstanie zostało sfinansowane ze źródeł publicznych? Czy społeczeństwo powinno płacić dwa razy za to samo? Jeśli dla dobra publicznego ważny jest brak prawnych barier w dostępie do publicznych debat, to czyż nie należałoby podobnie potraktować wszystkich pozostałych materiałów (dokumentów, wystąpień, raportów, statystyk) produkowanych przez państwowych urzędników?

Obama oczywiście nic takiego nie zaproponował. Nie zadeklarował nawet, że będzie przeciwny dalszemu rozszerzaniu zasięgu prawa autorskiego, choć wiele osób tego oczekuje. Nic konkretnego. Cóż więc mamy świętować? Ano to, że myśli, które jeszcze wczoraj wydawały się skrajnie awanturnicze, dziś padają z ust najważniejszych osób na świecie. Idea prawa autorskiego jako takiego eroduje znacznie szybciej, niż się na to zapowiadało. Wielką przyjemność sprawia mi obserwacja tego naturalnego procesu, bo za nim muszą przyjść także realne posunięcia. 

(w następnym odcinku - IPRED2 czyli próby sztucznego powstrzymania rzeczonej erozji)

Jarosław Lipszyc - redaktor i publicysta związany z Krytyką Polityczną członek zarządu Internet Society Poland, koordynator projektu Wolne Podręczniki. Utwory zamieszczone na tej stronie są dostępne na licencji Creative Commons Attribution-Share Alike 2.5 Poland License. "Mnemotechniki" na Wikiźródłach Nagrania archiwalne zespołu Usta. Uwaga: komentarze nie na temat i/lub obraźliwe usuwam. To jedyna zasada moderacyjna, ale stosuję ją konsekwentnie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka