Sławomir Jastrzębowski Sławomir Jastrzębowski
3539
BLOG

Rosiak o Baumanie: Między zbrodniarzem a moralistą

Sławomir Jastrzębowski Sławomir Jastrzębowski Literatura Obserwuj temat Obserwuj notkę 91

Jest rok 2013. Starzec widziany ze skrajnie prawej strony. Skulony. Z aparatem słuchowym w uchu. Batożony okrzykami młodych ludzi w auli Uniwersytetu Wrocławskiego „Raz sierpem raz młotem, czerwoną hołotę”. Dobrze mu tak, zasłużył. Obrzydliwy, komunistyczny Żyd. Ma krew polskich patriotów na rękach.  

Jest rok 2013. Starzec widziany ze skrajnie lewej strony. Skulony. Z aparatem słuchowym w uchu. Batożony okrzykami młodych ludzi w auli Uniwersytetu Wrocławskiego „Precz z komuną, precz z komuną”. Debile. Troglodyci. Nic nie rozumieją z historycznych uwarunkowań, nie przeczytali niczego z bogatego dorobku tego znanego w świecie naukowca. Nawet nie chcą słuchać subtelnego umysłu.

Usiądźmy po środku tej auli. Popatrzmy na rozwiany, siwy włos Zygmunta Baumana, weźmy do ręki książkę Dariusza Rosiaka „Zygmunt Bauman”, pierwszą biografię tej nietuzinkowej postaci i zastanówmy się nad kolejnym skomplikowanym polskim losem. Zbrodniarz? Moralista?

Książkę rekomenduję. Rosiak to dziennikarska Liga Mistrzów. Ma swoje zdanie, co przysparza mu kłopotów. Zdaje się, że w momencie pisania tej recenzji (luty 2020) znowu szuka pracy. Tak to bywa z najlepszymi.

Ta biografia będzie wyznaczać standardy w ocenie postaci Baumana z wielu powodów. Jednym z najbardziej wartościowych jest bezpośrednie dotarcie przez Rosiaka do wielu ludzi, którzy znali Baumana na co dzień, blisko, bez makijażu oficjalności i porozmawiania o nim. Tych świadectw nie zastąpią żadne analizy.

Nie będę streszczać tej biografii. W recenzjach zawsze interesował mnie prywatny odbiór. Więc wychowuje się Zygmuś (urodzony w 1925 r) w Polsce, w której delikatnie mówiąc napięcia na linii Żyd-Polak istnieją, ale… „Sanacyjna Polska nie chciała Żydów, ale jednak przyjęła ich prawie 20 tysięcy (rok 1938 – przyp. sj). Kraje takie jak Kanada, Stany Zjednoczone i demokratyczne państwa w Europie nie kwapiły się z przyjęciem wypędzonych z Niemiec uchodźców, o czym w najbardziej dramatyczny sposób zaświadczyła historia liniowca St. Louis”.

Kilka stron dalej Rosiak pisze syntetycznie o sytuacji po wybuchu II wojny światowej: „Żydzi na wschodzie masowo poparli Sowietów, czego Polacy nie zapomnieli im przez całą wojnę i do dziś pamiętają. (…) Polska przedwojenna odpychała Żydów, a oni przy pierwszej okazji odepchnęli Polskę”. W tym wszystkim nastoletni Zygmuś uciekający z rodziną do ZSRR i tam zdobywający wykształcenie. Ba. Zostaje nawet milicjantem kierującym ruchem drogowym. W wieku 19 lat zostaje oficerem polityczno-wychowawczym w Armii Wojska Polskiego. Walczy o Kołobrzeg i Berlin. Zresztą pytany o to, czy bał się w auli Uniwersytetu Wrocławskiego w 2013, kiedy grupa młodych mężczyzn nie szczędziła mu obelg odpowie z lekceważeniem: „Ja walczyłem o Kołobrzeg”.

Żyd Bauman w powojennej Polsce zachwyca się socjalizmem, wydaje mu się, że jest receptą na między innymi etniczną niesprawiedliwość II Rzeczpospolitej. Wkrótce na własnej skórze przekona się, jak bardzo się myli. W PRL zaczyna robić karierę naukową na Uniwersytecie Warszawskim. Zaczadzony komunizmem Bauman pisze teksty nieprzyzwoicie pochlebcze i wstrząsająco głupie. Po śmierci Stalina razem z Jerzym Wiatrem publikują referat o „Ekonomicznych problemach socjalizmu w ZSRR”. A w nim: „Jak wszystkie prace klasyków marksizmu-leninizmu ostatnia praca Towarzysza Stalina jest poważnym wkładem do rozwoju filozofii i tym samym jest ona potężną dźwignią rozwoju wszystkich nauk, które z bezcennej skarbnicy stalinowskiej filozofii czerpią i czerpać będą wytyczne dla swoich dociekań”. I dalej: „Uzbrojeni nieśmiertelną pracą Stalina (…) lepiej i owocniej będziemy studiować, lepiej i wszechstronniej będziemy zdobywać twierdzę, której na imię nauka”. Po latach, współautor tego tekstu, Jerzy Wiatr powie krótko: „Uważam, że to najgłupszy tekst z moim podpisem, jaki kiedykolwiek się ukazał”. Scharakteryzuje też Rosiakowi umysł młodego Baumana-naukowca: „Przy ułomnej wiedzy, a dużej pewności siebie wypowiadał sądy na temat różnych teorii, również ekonomicznych, które były po prostu śmieszne. Zygmunt był też niezwykle pryncypialny”.

Po śmierci Stalina komuniści zbrodniami komunistów skutecznie próbują obarczyć jedną grupę komunistów – Żydów. Bauman zostaje usunięty z wojska a w 1968 roku na fali antysemickiej nagonki komunistów wyjeżdża do Izraela. W 8 miesięcy uczy się hebrajskiego w stopniu umożliwiającym mu prowadzenie wykładów na uniwersytecie w Tel Awiwie. Jego stosunek do Izraela dość szybko się zmienia. Od zachwytu do brutalnej krytyki. Spod jego pióra wyszły słowa tak szokujące, że gdyby napisał je nieŻyd byłby zapewne potępionym na wieki antysemitą. Ponieważ napisał je Żyd, zostały one, nazwijmy to, niespecjalnie nagłośnione: „Izrael jest największym żydowskim gettem w historii, a nadto własnej głównie produkcji. Piętno getta polega dziś nie tyle na antysemityzmie, co na tym, że Żydzi nie mogą bez antysemityzmu żyć. Czego Żydzi znieść nie mogą to otwartych granic, braku murów i braku wrogów za murem. Czy nie rozumiesz, że Żydów cieszy, gdy dochodzą nowe wieści o antysemityzmie? Wtedy wszystko jest, jak trzeba i jak Pan Bóg przykazał. Gdyby nie było antysemitów trzeba było by ich wyprodukować – się ich produkuje” – pisze Bauman. I wreszcie niezwykle wstrząsające słowa: „Czemu się dziwić, że samobójcy z Hamasu czerpią wzór z Anielewicza i Chajki Grossman. Lepiej umrzeć stojąc niż żyć na kolanach”. Bauman opuszcza Izrael, udaje się do Leeds, zostaje tam kierownikiem katedry socjologii. Tam przechodzi metamorfozę, która da mu światową sławę. Rodzaj oświecenia, w którym samo „oświecenie” odegra kluczową rolę. Chodzi o spojrzenie na Holocaust. Z ogólnie przyjętego, bojaźliwego w gruncie rzeczy podejścia: Zagłada była dziełem szaleńców opętanych antysemicką ideologią do niezwykle brzemiennego w konsekwencje stwierdzenia: Zagłada była konsekwencją cywilizacyjnej nowoczesności, dzieckiem Oświecenia. Holocaust był możliwy dzięki nowoczesnej technice, dzięki nowoczesnemu zarządzaniu, dzięki nowoczesnej propagandzie odczłowieczającej Żydów. O jego „Nowoczesności i Zagładzie” mówi cały świat, a sam Bauman staje się czołowym intelektualistą XX wieku.

Myśli o Polsce, może nawet o powrocie. Śledzi bieżącą sytuację polityczną, krytykuje Wałęsę, chwali Kwaśniewskiego. Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego chce w 50. rocznicę obrony doktoratu przez Baumana uroczyście go odnowić, ale… W 2006 roku Piotr Gontarczyk publikuje dokumenty o służbie Baumana w Korpusie Bezpieczeństwa Wewnętrznego, padają oskarżenia o płatny udział w politycznych czystkach. Profesor Andrzej Przyłębski napisze, że KBW była „formacją porównywalną do SS”. Na jaw wychodzi notatka z 1950 roku z wnioskiem o awans Baumana, który aktywnie walczył z podziemiem niepodległościowym: „przez dwadzieścia dni dowodził grupą, która wyróżniła się schwytaniem wielkiej ilości bandytów”. Sam Bauman pytany: „Czy robił pan coś, co mogło komuś zaszkodzić?” Odpowiada poirytowany: „Nie potrafię na to pytanie odpowiedzieć. Nie wydaje mi się, żeby tak było”. Tego piętna z życiorysu nie da się usunąć.

Recenzenci i krytycy twórczości Baumana wskazują na cechę, która przyniosła mu sławę, i która może mu przynieść zapomnienie: raczej błyskotliwy pisarz niż sumienny naukowiec. Może. Zobaczymy. W każdym razie ktoś z pasją erudyty szukający ładu moralnego i krytykujący naszą powierzchowną, szybką, jednorazową cywilizację. Na pytanie: Co nam zostanie z Baumana, trudno odpowiedzieć. Na pytanie: zbrodniarz czy moralista można odpowiedzieć pytaniem: Po której stronie auli Uniwersytetu Wrocławskiego Pani, Pan siedzi?


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura