Palikot od wielu miesięcy epatuje publiczność różnymi ekstrawaganckimi wypowiedziami i happeningami i jak dotąd, reakcja na jego wyczyny była nijaka, a w PO praktycznie żadna. Kiedy jednak stwierdził, że winnym katastrofy pod Smoleńskiem jest Lech Kaczyński, rozpętała się burza.
Zdumiewa mnie to zjawisko, ponieważ to, co tak wzburzyło różnych polityków od prawa do lewa, to czysta prawda! Ludzi tych nie bulwersował gumowy penis, świńskie ryje i wiele innych wyczynów tego prymitywa, a zbulwersowała prawda!
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że piloci nie mogli wylądować w Smoleńskuw warunkach, jakie tam panowały, gdy doszło do katastrofy. Widoczność pionowa grubo niższa niż 50 m uniemożliwiała trafienie w pas startowy. Radar w Smoleńsku to staroświecki rupieć, jego precyzja jest znikoma, a naprowadzanie samolotu na pas startowy jest przy mgle niemożliwe. Wcześniej próbował tam lądować rosyjski samolot, pilotowany przez pilota, który znał smoleńskie lotnisko jak własną kieszeń i omal się nie rozbił, dlatego odleciał na inne lotnisko.
Kapitan i zaloga polskiego Tupolewa wiedzieli o tym wszystkim, a jednak próbowali lądować. Dlaczego podjęli komplenie absurdalne działanie? Co ich do tego skłoniło?
Jedyną rozsądną odpowiedzią na to pytanie jest, że były naciski ze strony Lecha Kaczyńskiegoi jego urzędników. Gen. Błasik nie przebywał w kabinie pilotów z nudów. Ktoś i po coś go tam posłał.
Presja prezydenta - zwierzchnika Sił Zbrojnych RP, której próbkę poznaliśmy podczas lotu prezydentów Polski i sąsiednich krajów do Gruzji, była przyczyną zupełnie niepotrzebnej, absolutnie absurdalnej próby lądowaniaw Smoleńsku podczas mocnej mgły.
Ogromna większość polityków i ludzi umiejących samodzielnie mysleć ma tego świadomość. Pora przestać udawać, że nie wiadomo, dlaczego doszło do katastrofy.
Wiadomo doskonale.
Jestem katolikiem, swoją wiarę traktują bardzo serio. Mam poglądy konserwatywne jak chodzi o sferę obyczajowości, i liberalne, gdy chodzi o gospodarkę.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
