Jakub Bożydar Wiśniewski Jakub Bożydar Wiśniewski
6
BLOG

Newman, rozwój doktryny i "synodalna" sofistyka

Jakub Bożydar Wiśniewski Jakub Bożydar Wiśniewski Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Dwa tygodnie temu bardzo rzadki tytuł doktora Kościoła otrzymał oficjalnie John Henry Newman. Tytuł ten można bez szczególnych kontrowersji uznać za zasłużony, jako że Newman był teologiem błyskotliwym, płodnym i wpływowym, niemniej można mieć uzasadnione obawy co do tego, że jego nowy status będzie ochoczo nadużywany w celu promowania "synodalnej" dezynwoltury i doktrynalnego mącicielstwa przebranego w kostium "rozwoju doktryny", które to zjawisko Newman faktycznie dopuszczał.

Warto zatem wspomnieć przy tej okazji, co Newman uważał za autentyczny i akceptowalny rozwój doktryny, a co za jej niedopuszczalne pogwałcenie. Otóż Newman porównał prawdziwy rozwój doktryny do rozwoju organizmu ludzkiego - człowiek dorosły w sposób oczywisty różni się od dziecka, choćby pod względem wagi czy wzrostu, niemniej pod względem fizjonomii, proporcji ciała czy ciągłości życia umysłowego pozostaje on tym samym człowiekiem, jakim był w okresie dziecięcym.

Tak samo ma się rzecz z objawioną doktryną - jej rozwój może polegać wyłącznie na głębszym czy też bardziej gruntownym wyłuszczeniu tego, co od zawsze zawarte w niej było w formie domniemanej i dorozumianej. I tak na przykład, ani w Starym, ani w Nowym Testamencie nie pada ani razu zwrot "unia hipostatyczna" czy nawet "Trójca Święta", niemniej są to pojęcia, których treść może być jednoznacznie wydedukowana z lektury wspomnianych dokumentów - i których przejrzyste, dobitne przedstawienie stało się konieczne w świetle szerzącej się herezji arianizmu.

Z pogwałceniem doktryny - czy też z próbą jej obłudnego podmienienia na zwodniczą atrapę - ma się natomiast do czynienia wtedy, gdy rzekomy "rozwój" doktryny stanowi de facto fundamentalne zaprzeczenie jej dotychczasowego kształtu. Tym zaś jest np. twierdzenie, że, wbrew dwudziestu wiekom jednoznacznych deklaracji Ojców Kościoła, doktorów Kościoła, świętych i papieży co do dopuszczalności kary śmierci, kara śmierci ma się nagle stać doktrynalnie "niedopuszczalna" w świetle łzawych, infantylnych sloganów o "lepszym rozumieniu godności ludzkiej". Podobnie ma się rzecz z sugestią, jakoby, wbrew ugruntowanej przez dwadzieścia wieków sakramentalnej tradycji, rozwodnicy żyjący w powtórnych, niesakramentalnych związkach mogli przyjmować Komunię Świętą (dodając tym samym grzech świętokradztwa do grzechu nierządu), jeśli tylko pozwoli im na to "głos sumienia odniesiony do konkretnej złożoności ograniczeń".

Podsumowując, teologiczna refleksja Newmana, którą wilki w owczych skórach już w tej chwili mają czelność stemplować rozsiewany przez siebie gorszący zamęt, okazuje się w istocie cennym narzędziem umożliwiającym odróżnianie autentycznego doktrynalnego rozwoju od taniej, bałamutnej sofistyki stręczonej przez tę wilczą sforę. Gruntowne zaś przyswojenie sobie tej prawdy może okazać się samo w sobie znaczącym czynnikiem rozwojowym - nie na płaszczyźnie doktrynalnej, ale na równie istotnej płaszczyźnie mądrości praktycznej, bez której człowiek jest skazany nawet na tak kompromitujące błędy, jak mylenie dojrzałości dorosłej istoty z deformacją potwora Frankensteina. 

Cenię wolność osobistą, ekonomiczny zdrowy rozsądek, logiczną ścisłość, intelektualną uczciwość i dyskretną dobroczynność.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości