Jakub Bożydar Wiśniewski Jakub Bożydar Wiśniewski
60
BLOG

Degradacja i zakłamywanie człowieczeństwa to wspólny mianownik najgroźniejszych zabobonów

Jakub Bożydar Wiśniewski Jakub Bożydar Wiśniewski Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Wspólnym mianownikiem wszelkich wyjątkowo groźnych zabobonów jest to, że w swoich fundamentalnych założeniach albo otwarcie degradują, albo przynajmniej prostacko zawężają one istotę człowieczeństwa, włączając w to jej możliwości, cele i aspiracje.

Przykładowo, zabobony scjentystyczne bagatelizują rolę wszystkich dostępnych człowiekowi źródeł wiedzy poza "namacalną" obserwacją i eksperymentem. Zabobony technokratyczne odwracają hierarchię środków i celów, mamiąc gadżeciarską "efektywnością", choćby nie wiadomo czemu miała ona służyć, stając się tym samym bałamutnym ślepym zaułkiem. Zabobony marksistowskie współpracę jako siłę napędową życia społecznego zastępują "walką klasową" albo - w nowszych wersjach - "walką tożsamościową". Zabobony "ewolucjonistyczne" redukują dążenie do jak najbardziej wartościowego życia - zarówno jednostkowego, jak i zbiorowego - do "instynktu przetrwania", "przekazywania genów" i gatunkowej rywalizacji. Zabobony freudowskie sprowadzają najintymniejsze formy ludzkiego współistnienia do rozładowywania nagromadzonych popędów płciowych. Zabobony "postmodernistyczne" podmieniają bezinteresowne dążenie do obiektywnej prawdy na upupiające "życie swoimi subiektywnymi prawdami". Zabobony newage'owskie w miejsce wszystkich poważnych praktyk duchowych podstawiają synkretyczną pulpę festynowo-terapeutycznego samozadowolenia. Zabobony AI-owskie rozmywają różnicę między inteligentnym umysłem a złożoną maszyną obliczeniową. Zabobony "transhumanistyczne" mamią wizjami cybernetycznych Gollumów jako lepszych zastępników ludzi. I tak dalej, i tak dalej - odmiany takich i im podobnych dróg na manowce można by wymieniać bardzo długo.

Co gorsza, w dobie permanentnej, wielofrontowej wojny informacyjnej rozgrywającej się w środkach masowego przekazu zabobony te występują w praktycznie nieograniczonej liczbie kombinacji ukrytych pod postacią popkulturowych i pseudonaukowych sloganów. Innymi słowy, niemal na każdym kroku można się dziś natknąć na rewelacje dotyczące, przykładowo, "nauki szczęścia", "ewolucji duchowości", "żelaznych praw geopolityki", "wojen handlowych jako wojen klasowych", "nowej ery ludzkości", "darmowego zarabiania dzięki AI" itp. itd.

Niemniej okazuje się, że w gruncie rzeczy można bardzo łatwo uniknąć zaplątania się w gęstwinie owych nawarstwionych i wzajemnie dopełniających się bałamuctw. Wystarczy kierować się niezawodnym, regularnie powtarzanym w duchu pytaniem o to, czy dana propozycja programowa i kryjąca się za nią wizja świata nie urąga człowieczeństwu rozumianemu jako posiadanie rozumu, sumienia, poczucia dobrego smaku i wolnej woli, dzięki którym to atrybutom jest się zdolnym do poznawania prawdy (a nie jedynie nurzania się we własnych fantazjach), czynienia dobra (a nie jedynie folgowania własnym zachciankom) i tworzenia oraz kontemplowania piękna (a nie jedynie dawania wyrazu swoim upodobaniom). Jeśli dojdzie się do wniosku, że w danym przypadku ma się do czynienia choćby w najmniejszym stopniu z podobnym urągowiskiem, wówczas należy zachowywać wobec niego wyraźny dystans, najlepiej zalecając przy tym to samo swoim bliźnim. I choć takie nastawienie nie jest gwarantem odnalezienia tego, co jest ścisłym przeciwieństwem wzmiankowanych zabobonów, to jest ono z pewnością warunkiem koniecznym zachowania intelektualnej, moralnej, estetycznej i duchowej samoświadomości niezbędnej do wszelkich owocnych na tym polu poszukiwań. 

Cenię wolność osobistą, ekonomiczny zdrowy rozsądek, logiczną ścisłość, intelektualną uczciwość i dyskretną dobroczynność.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości