W trakcie II wojny światowej bombardowania lotnictwa alianckiego ( zwłaszcza amerykańskiego) spowodowały spory uszczerbek na kondycji nazistowskich Niemiec. W związku z tym, Hitler planował zemstę – zaatakowanie Ameryki.
Paradoksalnie, plan inwazji na USA nie był niczym nowym. Już w 1917 r. rozważano możliwość użycia przeciwko Stanom Zjednoczonym sterowców, bądź ciężkich bombowców. Sęk w tym, że samoloty nie zdołałyby wrócić.
A i przed Wielką Wojną teoretyzowano o inwazji na Amerykę, tyle że za pomocą floty.
Główny problem był jeden – odległość. Poproszono 3 producentów – Messerschmitta, Focke Wulfa, i Heinkla o zbudowanie maszyny zdolnej do realizacji tego zadania. Wszyscy konstruktorzy jednoznacznie odparli, że jest to niewykonalne. Jeden z czołowych podwładnych dowódcy Luftwaffe Goeringa - Siegfried Knemeyer, bardzo się tym rozczarował.
Zwrócił się z propozycją do innych inżynierów, takich jak bracia Horten, Werner von Braun czy też Eugena Sangera. Hortenowie mieli doświadczenie w budowie maszyn w kształcie latającego skrzydła, eksperymentowali z nim jeszcze przed wojną. Ta rewolucyjna konstrukcja miała szansę dosięgnąć USA, i wrócić do bazy. Jeszcze bardziej futurystyczny był bombowiec Sangera, praktycznie rodem z filmów sf. Zaś von Braun chciał użyć do ataku udoskonalonych rakiet.
Wydaje się, że najbliżsi tego byli Hortenowie. Jednak odległość jaką miał przebyć bombowiec powodowała, że ładunek musiał być ograniczony. Chciano zrzucić na Nowy Jork tzw ,,brudną bombę’’. W wyniku napromieniowania miało zginąć wielu mieszkańców miasta. Uważano, że pozwoli to Niemcom uzyskać pokój na korzystnych warunkach, lub przynajmniej zmniejszyć skalę klęski.
Na szczęście, nie udało się nazistom. Ale gdyby wojna potrwała jeszcze z rok, taki nalot mógłby się powieść. Podobno Amerykanie znaleźli prototyp tegoż bombowca w jednym z zdobycznych niemieckich hangarów.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura