Ambient w pierwszym kontakcie może co poniektórych razić swoją spartańską surowością, ktoś powie nawet że ubóstwem wyrazu i przekazu, płytkością gatunku. Że to chaotyczny szereg dźwięków, zebranych przypadkowo, jakby z bezmyślnej łapanki, i nie stanowiący wspólnej, harmonicznej całości, czegoś, co można określić muzyką. A przynajmniej jej dobrym odbiorem.
Natomiast po głębszym zastanowieniu się i przeanalizowaniu, gatunek ten daje wyraz swojej specyficznej hmm że tak to ujmę czystości, przejrzystości, delektowaniu się pojedynczymi dźwiękami jako elementarną podstawą muzyki.
Ubóstwianiu prostoty, lecz nie w pejoratywnym znaczeniu tego słowa, a w wyraźnych, okiełznanych ramach. Gdzie artyści tegoż nurtu bawią się dźwiękiem, eksperymentują nim, eksponują i eksploatują go do granic, a wręcz się nim bawią. Udowadniają, że z pozornie miałkiego, lodowatego środowiska da się stworzyć aurę mistyczną, indywidualistyczną, niepowtarzalną. Niekiedy może i nieco mroczną.
Ambient moim zdaniem nie jest, i zapewne nigdy nie będzie nurtem do masowego odbiorcy. Ale dla garstki sympatyków, wytrawnych koneserów to myślę jest festiwal kilku bądź nawet i jednego dźwięku, odgrywano i podawanego w rozmaitych postaciach, niemniej wykonanych perfekcyjnie, z gracją i odpowiednim wyczuciem.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura