Waldemar Pawlak i jego Polskie Stronnictwo Ludowe są pewnym fenomenem w rodzimej polityce. Niezależnie od czasów i koniunktury politycznej, klub ten nie schodzi poniżej pewnego poparcia swojego elektoratu, i ma zawsze zapewnione miejsce w Sejmie.
Pomimo tego, iż to pozycja raczej mała, to PSL zawsze odgrywa znaczącą rolę w życiu politycznym, potrafi płynnie wejść w koalicje niemal z każdym.
Niezależnie co ja i Czytelnicy myślimy o Pawlaku, należy mu oddać to, że politykiem jest bardzo zręcznym, elastycznym, w każdym razie na pewno dla swojego obozu.
Podobnie sprawa się ma z Leszkiem Millerem. Szef Sojuszu Lewicy Demokratycznej wiele razy był skazywany na emeryturę, stawiano nad nim krzyżyk. Lecz zawsze się odradzał, niczym Fenix z popiołów, i wiódł prym w swoim ugrupowaniu. W pewnym sensie można to też powiedzieć o Józefie Oleksym.
Takie postaci to zarówno dar jak i przekleństwo rodzimej polityki. Z jednej strony gwarantują w klubach jakąś pewność, stabilność, przewidywalność. Z drugiej zaś myślę, że brakuje tu dojścia dla świeżej krwi, która by mogła ożywić skostniałe polskie życie publiczne. Tworzy się taki zamknięty obieg, brakuje miejsca dla rozwoju polskiej polityki, jej unowocześnienia, zmodernizowania, aż wreszcie wprowadzenia zmian, aby mogła odmienić swe oblicze.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka