W obecnych czasach loty samolotami na dużych wysokościach to nic nadzwyczajnego – hermetyczne, ciśnieniowe kadłuby gwarantują pasażerom bezpieczny, w miarę komfortowy lot. Taki stan rzeczy nikogo dzisiaj nie dziwi, jest standardem.
Czym innym było to dla pionierów lotnictwa. W USA bodajże około roku 1920, major Rudolph William Schroeder jako pierwszy człowiek wzniósł się na wysokość, gdzie z tego co pamiętam powietrze było na tyle rzadkie, że zachodziła konieczność korzystania z aparatury tlenowej.
Oczywiście urządzenia te nie należały do specjalnie skomplikowanych, a wręcz były prymitywne – dwie proste butle. Niestety, dały o sobie znać na dużym pułapie – nastąpiła awaria w dopływie tlenu (zapewne z powodu ich oblodzenia, na skutek panujących tam bardzo niskich temperatur i w dodatku otwartej kabiny) w konsekwencji czego pilot stracił przytomność.
Szczęśliwie gdy zaczął opadać na pułap, gdzie można oddychać bez pomoc aparatury, odzyskał przytomność i ustabilizował lot samolotu.
Odwaga zresztą stanowiła nieodzowną część wszystkich pionierów lotnictwa. Ludzie ci wiele ryzykowali, często płacąc najwyższą cenę, aby podbój przestworzy stał się faktem, rzeczą dostępną na szeroką skalę dla ludzkości.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura