‘’Zarozumiałość poniża człowieka, skromność wywyższa’’ – tak przynajmniej twierdzi żydowskie przysłowie. Jakby na to nie patrzeć, trudno się z tymi słowami nie zgodzić.
Często na co dzień mamy wątpliwą przyjemność obcowania z ludźmi, którzy uważają, iż ‘’ pozjadali wszystkie rozumy’’. Wielokrotnie wiąże się to stanowisko z poczuciem wyższości, arogancji, i patrzenia na resztę otoczenia ‘’z góry’’, niczym wielkie panisko na maluczkich. Rozmowa z taką osobą zazwyczaj ma niewiele wspólnego z miłą dyskusją, a jej buta jest przeważnie drażniąca i irytująca. A w odpowiedzi nawet na rzeczowe kontrargumenty on i tak wie swoje.
O ile mogę zrozumieć jeszcze, gdy ktoś wywyższa się mając ku temu odpowiednie przesłanki (np. jest wybitnym naukowcem, sportowcem itp.), to jednak zastanawia mnie inny ewenement. Zauważyłem nie raz, że ludzie o dużej wiedzy, na poziomie są skromni, zaś głupcy i często prostacy uważają się za pępek świata. To prawdziwe kuriozum.
Chociaż gorsza od tego jest fałszywa skromność. Lepiej już być sobą, niż zakładać maskę zakłamania i fałszu.
Nie ukrywam, że taka postawa mnie drażni. Uważam, że chociażby z posiadania dużej wiedzy należy się cieszyć, jak ze skarbu ofiarowanego przez uśmiech losu. Lecz zamiast bezczelnie się nią wyniośle obnosić, należy to rozwijać, czerpiąc z tego jednocześnie zdrową satysfakcję na zasadzie ‘’wspaniale, wiem dużo, ale ciągle mi mało’’ i cały czas powiększać swój potencjał. Bo przecież z podejściem typu ‘’wiem wszystko’’ człowiek zatrzyma się w miejscu, i nie będzie miał bodźca, by dalej się udoskonalać.
Być może się mylę, i mój tekst jest nieco zbyt bardzo nacechowany emocjonalnie. Już mam taką osobowość, że gdybym nawet został multimiliarderem, obwołałoby mnie środowisko naukowe nowym da Vincim, i za życia stałbym się legendą, i tak pozostałbym sobą, i raczej nie odbiłaby mi woda sodowa do głowy. Niemniej myślę, że ten tekst nie jest znów tak pozbawiony podstaw, skoro ludzie naprawdę wielkiego formatu zachowywali się wedle kanonu powyższego przysłowia, to jednak coś jest na rzeczy.
Oczywiście nie wolno popadać w skrajności, i wypierać się własnej wartości. Najbardziej wskazany jest tu złoty środek. Pewność siebie nie jest zła – ma się poczucie własnego ‘’ja’’, punkt odniesienie do rzeczywistości i innych ludzi. Byle tylko była w odpowiednich proporcjach.
Interesuję się rozmaitą tematyką, jestem zafascynowany światem, jego bogactwem i różnorodnością
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości