JerubBaal JerubBaal
384
BLOG

Nie znam się, to się wypowiem.

JerubBaal JerubBaal Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 34

Bez zbędnych wprowadzeń, zacznę od suchych faktów nt. naszego celebryty:

1. Na początek śmiertelność. Faktem jest, że nie jest ona znana. Dla przykładu w Polsce w chwili pisania tekstu umarły 3 osoby na 150 wykrytych przypadków wirusa. W Niemczech to już tylko 16 zgonów na ponad 6000 zarażonych. Czy możemy na tej podstawie sądzić, że śmiertelność wynosi 3/150 lub 16/6000? Oczywiście nie, z tej prostej przyczyny, że nie wiemy dokładnie ilu mamy zarażonych. Większość ludzi przechodzi koronę bezobjawowo, więc założyć możemy, że zainfekowanych jest znacznie więcej, co oznacza, że śmiertelność jest zdecydowanie niższa niż ta oszacowana powyżej. Niepodważalnie więc jest niezwykle niska.

2. Grupa ryzyka. Wiadomo: ludzie starsi, cukrzycy itp., generalnie jednostki z osłabionym systemem immunologicznym. Innymi słowy, żeby w wyniku koronawirusa zmarł zdrowy dwudziestolatek, to dla równowagi musiałby trafić szóstkę w totolotka. We Włoszech na ten moment na niemal 2000 zgonów, tylko 2 to ludzie poniżej 40-go roku życia.

3. Rozprzestrzenianie się wirusa. Ten wskaźnik jest najbardziej niepokojący, bowiem jedna osoba zarazić może średnio więcej niż 2-2.5 osoby.

4. Nie ma szczepionki.

Teraz zwykła, sezonowa grypa:

1. Śmiertelność 0.1-0.5%.

2. 90% zgonów to ludzie po 60-tce.

3. Jedna osoba zarazi średnio jedną osobę.

4. Jest szczepionka (wiem, ze to uogólnienie, ale załóżmy, że tak właśnie jest).

Skupmy się teraz na porównaniu.

1. Tak jak wspomniałem śmiertelność koronawirusa nie jest znana. Na ten moment wynosi w Niemczech: 0.2%, w Polsce 2%, we Włoszech ok. 5% itd. Przypomnę, że wciąż wyliczamy ja na podstawie wykrytych przypadków zarażeń, a ponieważ liczba badań jest mocno ograniczona (w Polsce przebadano tylko 5000-7000 osób), to założyć należy, że jest ich nieporównywalnie więcej. Reasumując na mój chłopski rozum, prawdą jest stwierdzenie, że nie mamy żadnych dowodów na to, że śmiertelność COVID-19 jest większa niż śmiertelność zwykłej, sezonowej grypy, jak również nie mamy wystarczających podstaw, żeby tak przypuszczać.

2. Koronawirus rozprzestrzenia się 2-3 razy szybciej niż grypa sezonowa.

3. Jeśli nie stanie się cud, to przez kilkana-kilkanaście miesięcy możemy zapomnieć o szczepionce na koronawirusa, podczas gdy szczepionkami na zwykłą grypę podobno, jeśli nie wierzyć antyszczepionkowcom, dysponujemy od lat.

Pytanie, które rzuca mi się w oczy czytając to, na prędce poczynione, porównanie brzmi: czy rzeczywiście mamy do czynienia z aż tak straszną chorobą, że nie boimy się największej od lat paniki i doszczętnej rujnacji gospodarki w celu zapobiegnięcia rozprzestrzeniania się tej choroby? Czy Przypadkiem pan Johnson Borys nie zastosował wobec epidemii lepszych środków? Ukonkretniając, kiedy obserwuję świat i czytam analizy, wywiady, newsy, fake-newsy (te wbrew pozorom mówią bardzo dużo o nastrojach wśród ludzi) zaczynam zastanawiać się, czy nie lepiej byłoby pozwolić, aby koronawirus przeszedł po prostu przez społeczeństwo, w dużej mierze je uodparniając i tym samym zadbać o odizolowanie, lub przynajmniej ograniczenie interakcji z ludźmi z grupy ryzyka. Na chłopski rozum, jeśli nasze babcie i dziadkowie w miarę możliwości spróbują na jakiś czas odseparować się od społeczeństwa, diametralnie zmniejszając szansę na swoje zarażenie i śmierć, śmiertelność wirusa będzie pomijalnie mała. Nikt nie będzie w telewizji pierdylion razy dziennie przypominał statystyk dotyczących koronawirusa, ponieważ będzie to dla nas tak samo istotne jak dane dotyczące kataru w społeczeństwie. W stosunkowo nietrudny sposób można ludziom starszym pomóc, robiąc im zakupy, wspomagając socjalnie tych, którzy z powodu kwarantanny musza porzucić swoje życie zawodowe czy wprowadzając szereg ułatwień związanych choćby z wizytami domowymi lekarzy. Wiem, że jeszcze kilka miesięcy temu, takie przedsięwzięcie byłoby uważane za nieprawdopodobne i bardzo szkodliwe dla gospodarki, ale na Boską litość, to co dzieje się ze światową ekonomię w tej chwili woła o pomstę do nieba. Ludzie w sile wieku, wolą iść na zwolnienie, bo wirus. Inni idą na zwolnienie, bo dzieci zamiast w szkole siedzą w domu bo wirus. Granice zamknięte, bo zaraz do kraju wjedzie Włoch, który zarazi 1000 młodych Polaków, którzy o swoim zarażeniu nigdy się nie dowiedzą, dopóki nie zdecydują się na odwiedziny u babci, którą zaraz zarażą (bo wirus).

Zdaję sobie sprawę, że rozumuję to dosyć prosto. Nie mam bladego pojęcia o medycynie ani epidemii. Średnio rozumiem ekonomię. Nie jestem fanatykiem teorii spiskowych. Zdaje się jednak, że logika nie jest mi obca, co każe mi zadać pytanie, czy aby na pewno nikt nie chce zrobić nas w konia? Czy to, że FED zmniejszył stopy procentowe, przyspieszając tylko nieunikniony już kryzys, tak aby ten zaczął się w już roku, w którym Trump planuje ubiegać się o reelekcję, nie jest przez przypadkiem celowym i genialnym posunięciem grupy złych ludzi? A może po prostu trzeba jakoś usankcjonować zbliżającą się katastrofę ekonomiczną i przerzucić gniew ludzi z banksterki na wirusy. Czy może jednak powinienem się zamknąć bo i tak nic nie rozumiem…


JerubBaal
O mnie JerubBaal

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości