Jerzy Korytko Jerzy Korytko
222
BLOG

Fałszywe spory dla ciemnego luda - poziom drugi.

Jerzy Korytko Jerzy Korytko Polityka Obserwuj notkę 0

Po napisaniu notek „fałszywe spory dla ciemnego luda” – to było o tym co działo się wokół tych sporów o TK czy SN, zauważyłem, ze coraz więcej osób dostrzega fikcyjność tego wszystkiego. Że to spory dęte, wymyślane celowo by - z jednej strony - absorbować opinię publiczną, utrzymywać "ciśnienie medialne" na tak wysokim poziomie, by nie było miejsca, marginesu na jakieś niewygodne kierunki rozważań o polityce - z drugiej - uwiarygodniając "spór" między politycznymi "antagonistami". Temperatura tych niezrozumiałych dla większości z nas sporów, ich gwałtowność, zaciekłość ma przesłaniać ich zupełną fikcyjność. Te wiece, te marsze, te KODy – i z jakiego powodu to? Ktoś pamięta? Dlatego to zaczęło być coraz częściej dostrzegane.

Cóż wobec tego. Skoro się nie dało tego ciągnąć na naszym podwórku. Otóż jak widać obecnie, przeniesiono te spory na wyższy poziom. Bo spory o  zapisy polskiej ustawy dot. IPN są całkowicie fikcyjne. Wydaje się to nie do pomyślenia. A jednak. Przyjrzyjmy się temu raz jeszcze. W warstwie faktów to totalna aberracja. Nie było polskich obozów śmierci czy zagłady - bo nie było wówczas Polski a te wszystkie obozy zagłady były w granicach III Rzeszy lub na terenach przez Niemców okupowanych, pod ich rządami. Także GG to było takie terytorium. Powstały z ich nakazu na podstawie ich prawa i były przez nich nadzorowane. Eksterminację ich więźniów (Polaków i żydów głownie) przeprowadzili ludzie w niemieckich mundurach. Dlaczego nie ma woli u nas by to raz na zawsze wyjaśnić tylko strzela się samemu w stopę plotąc brednie o naszej jakiejś choćby częściowej współodpowiedzialności? Akty kolaboracji miały miejsce wszędzie tam gdzie była okupacja niemiecka. To sprawa znana.  Dlaczego ośrodki żydowskie rozpowszechniają brednie a później protestują tak gwałtownie?  Prowokacja? Ale odpowiedzią nie może być ustawa o IPN. Ustawa o IPN działa wyłącznie na terenie RP i w żaden sposób nie ogranicza tych, co mówią/piszą o "polskich obozach zagłady" w zagranicznych mediach. Ich nie dotyka. Nie zagraża im w niczym. Tam u nich – w USA czy Izraelu. Bo nasze prawo nie działa ani w Izraelu, ani w USA ani gdziekolwiek indziej poza granicami naszego kraju.

Z kolei – dlaczego te kontrowersyjne zapisy w ustawie o IPN zamieszczono? Przecież nigdy w Polsce nikt nie używał sformułowania „polskie obozy zagłady”. To miało miejsce wyłącznie w zagranicznych mediach. Widać, że wypreparowano ten pretekst celowo, tzn. uważam, że to ustawka, że specjalnie to zrobiono by dać pretekst do tego konfliktu, tej międzynarodowej nawalanki. Bo aby ten spór się ciągnął tygodniami musi być zaangażowanie obu stron. Muszą pojawiać się coraz nowe fakty medialne - wypowiedzi, komentarze, zaprzeczenia, potwierdzenia a wszystko po to by utrzymywać ciśnienie w mediach na wysokim poziomie. No bo jak się tak natrudzono nieludzko to nie zamkną tej hucpy w dwa dni przecież. To musi potrwać. I trwa.  No ale dwa lata to pewnie nie da się (J) czyli coś niedługo wymyślą nowego. Zapewne równie „nośnego”. Coby tutejsi mędrcy mieli co „analizować”. Litości. Totalny amok? Ślepota? Tak się dać nabierać? W sumie to nic nowego. 

Czy dowiadujemy się jeszcze czegoś przy tej okazji. Ponieważ spór został „umiędzynarodowiony” to można wnioskować, że ci co faktycznie nami rządzą mają wpływy i w tych kręgach, które do sporu aktywnie się włączyły. Zdarza się, że ogon macha psem. Ale jednak nie sądzę, żeby to nasze władze, jeżeli mamy jakieś odrębne (wątpię)  - jakiekolwiek one są, aby stały one wyżej w hierarchii od tych  USA czy nawet Izraela. Oczywiście nie mam na myśli naszych oficjalnych władz. Co ci tutaj mają do powiedzenia to można było zaobserwować jak nam naznaczyli Morawieckiego na premiera. Wobec tego raczej można przypuszczać, że animatorzy naszych marionetek pokazali nieco swoje prawdziwe oblicze.

Dlaczego przy pomocy tych wymyślonych "konfliktów" władza stara się antagonizować społeczeństwo. To proste. Iluzją jest to, że dla władzy najlepszy stan społecznych odniesień czy zależności to jedność. Niedawno ktoś tutaj żalił się, że ta jedność, która była kiedyś  - przepadła. No i o to chodzi. Rządzącym. Bo najłatwiej jest rządzić gdy społeczeństwo jest podzielone wg zaprogramowanej linii sporu, spolaryzowane. Dążeniem rządzących jest przerobić społeczeństwo obywatelskie w coś takiego jak "motłoch".  Zbiorowisko ludzi, którzy nie mają żadnych szans na jakiekolwiek porozumienie, zrozumienie siebie wzajemne, dostrzeżenie czegokolwiek innego niż płynące z massmediów przekazy. To dlatego ciśnienie medialne musi być ciągłe i duże. Nie może być żadnego marginesu na refleksje.  Pisał o tym Chomsky w swojej "Kontroli nad mediami". Ważne jest to, by spory dotyczyły (najlepiej) spraw dla przeciętnego obywatela niezrozumiałych. Gdyby pojmował istotę konfliktu miałby zapewne własne zdanie na ten temat - niekoniecznie po myśli rządzących. To groziło by przemieszczaniem się elektoratu też nie po myśli rządzących. Gdy spór jest niezrozumiały - jak np. o Trybunał Konstytucyjny czy Sąd Najwyższy (kto z nas wie o co w tych sporach dokładnie chodzi?)  - przeciętny obserwator życia politycznego wybiera tą stronę, którą popierać będzie na podstawie ugruntowanych wcześniej sympatii politycznych. I tak właśnie ma być.  Bo o to by dokonywano tych "jedynie słusznych wyborów" media przecież doskonale zadbają. Bo instytucje demokratyczne (wybory, wolna gra sił politycznych etc.) sprowadzono do roli atrapy. Rządzą media. Tzn. - rządzą ci, którzy kontrolują media - i za ich pomocą piorą nam mózgi każdego dnia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka