Jerzy K. Roch Jerzy K. Roch
229
BLOG

************

Jerzy K. Roch Jerzy K. Roch Polityka Obserwuj notkę 4


W końcu ktoś głośno powiedział, w jakie szaty ubrany jest król.

Bartosz Kramek, człowiek-który-chciał-wygasić-Państwo, tzw. dobrą prasę ma wyłącznie w tych mediach, które od 2015 roku prowadzą wojnę z PiS. Niestety, okazało się, że do grupy antypisiorów najwyraźniej dołączyli niektórzy przynajmniej sędziowie, co Kramka rozpuściło niczym przysłowiowy dziadowski bicz.

To samo poczucie bezkarności, jakie napędza grypsującego Frasyniuka, stoi za ostatnią próbą zniszczenia zapory na granicy.

Jak można się było spodziewać nie brak takich, którzy w kolejnej rozróbie Kramka i jego jaczejki upatrują drugie dno:

Trzynaścioro dzielnych ludzi robi właśnie na białoruskiej granicy to, o czym ja tylko gadałem. Moje najwyższe uznanie dla nich: Grzegorza Antoszewskiego, Julki Bednarek, Dominika Berlinskiego, Angeliki Domańskiej, Julii Gościńskiej, Isi, Leokadii Jung, Anny Kuleszy, Bartosza Kramka, Zuzanny Lesiak, Tomasza Mysłka, Kajetana Wróblewskiego, Bernarda van der Esch.
To nie jest akcja straceńców, to przemyślana strategia. Ci ludzie pojechali nie tylko po to, by wyciąć największą możliwą dziurę w płocie z zasieków. Co do tego nie mieli przecież większych złudzeń. Pojechali tam z pełną świadomością po wyroki. Za zniszczenie mienia, za naruszenie granicznej instalacji, Bóg wie, za co jeszcze. W przekonaniu, że jeśli cokolwiek, to właśnie te wyroki i – być może nowi więźniowie sumienia – będą kosztem okrutnie egoistycznej polityki odstraszania „fali imigrantów", która dominuje nie tylko w Polsce, ale wyraźnie przeważa również w Europie. Być może wtedy ta polityka przestanie być tak bardzo opłacalna.

(…)

Walka z zasiekami dzisiaj podjęta na granicy Unii Europejskiej ma nam powiedzieć, że polityka międzynarodowa nie musi i nie może być cyniczną grą bezwzględnie okrutnych egoizmów. Musi realizować wartości. Ta walka mówi, że prawo jest silne nie wtedy, kiedy wspierają je zasieki i uzbrojone kordony oprychów, ale kiedy stoją za nim uświadamiane społecznie wartości. Ta akcja mówi również, że nie da się o najbardziej podstawowych wartościach humanitaryzmu decydować w zamkniętych sztabach w trybie rozkazów. Zwłaszcza wtedy, kiedy te wartości stoją ze sobą w konflikcie – jak to się dzieje na granicach, kiedy nakaz ratowania życia kłóci się z ochroną własnego bezpieczeństwa – decyzja musi należeć do obywateli państw, które w ich imieniu działają. Nierzadko tak okrutnie jak polskie władze. Ale i tak okrutnie jak w Danii, skąd postanowiono wydalić cudzoziemców. Albo we Włoszech, gdzie zdecydowano się wesprzeć libijskie służby w walce z emigracją, by tragedię odsunąć sprzed własnych oczu.

link:


Autor powyższego, jak łatwo chyba zgadnąć, to „tryzub wolności” Paweł Kasprzak, słynny z wulgarnych prób zakłócania miesięcznic smoleńskich. Wcześniej zaś z bycia kapciowym u grypsującego Frasyniuka.

W jego ujęciu Kramek i reszta to uosobienie człowieczeństwa.

Tego, że są to pomocnicy w uprawianym przez Łukaszenkę geszefcie już nie dostrzega.

Wędrówka ludów, podsycana i kierowana przez lokalnych bandytów i watażków w rodzaju b. dyrektora kołchozu jest dla niego i jemu podobnych zdarzeniem mającym usprawiedliwić ordynarny hejt i próby obalenia władzy innej niż ta zadekretowana przez komunistów przy okrągłym stole.

Oto na blogu Ewy Siedleckiej (ongiś GazWyb, obecnie Polityka) czytamy:

13 dzielnych osób zaatakowało zasieki, które są symbolem antyhumanitarnej polityki wymierzonej w uchodźców.

Zdaniem „blogerki” zapora na granicy to „zasieki hańby”, jak zresztą zatytułowała cały swój wpis.

Jej były kolega z GazWyb niejaki Bartosz T. Wieliński prawie upada na kolana przed Kramkiem i jego jaczejką:

Afgańczycy z Usnarza są ofiarami talibanu, przed którym uciekli ze swojego kraju, są ofiarami Łukaszenki, który wykorzystuje ich do rozgrywki z Zachodem. Są w końcu ofiarami rządu Prawa i Sprawiedliwości, który lekceważąc prawo międzynarodowe i polskie, mając za nic nakazy religii, którą funkcjonariusze partii tak ostentacyjnie praktykują, postanowił wykorzystać ich, by odrobić sondażowe spadki.

Potrafię zrozumieć wściekłość wrażliwych ludzi. Wściekłość na podłość PiS, bezkarność funkcjonariuszy i własną bezsilność wobec zorganizowanej na wschodniej granicy hucpy pod biało-czerwoną flagą. Potrafię zrozumieć, że ludzie, widząc, jak bliźni cierpią na ich oczach, chcą coś zrobić. Skoro przez potrójny kordon mundurowych pod bronią nie da się przejść, na cel wzięli ułożoną wzdłuż granicy zaporę z drutu ostrzowego. Szef MON Mariusz Błaszczak, wydając rozkaz jej budowy, chciał za wszelką cenę udowodnić, że panuje nad sytuacją. Chyba tylko najżarliwsi konsumenci TVP są w stanie uwierzyć, że taka zapora jest w stanie kogokolwiek zatrzymać. To symbol nieporadności władzy.

link:

Skąd Wieliński wie, że nad granicą koczują przywiezieni przez Łukaszenkę „afgańczycy”???

Przypominam, że taką wiedzą nie dysponuje nawet Tahir Quadiry, ciągle jeszcze ambasador Afganistanu.

Pomoc humanitarna w rozumieniu wojującej lewicy polegać ma na otwarciu granic i wpuszczaniu każdego chętnego.

Najwyżej potem „się zobaczy”, kto przybył, jak nie tak dawno pisała na twitterze pewna POsłanka.

Mentalnie kryzys roku 2015 nic ich nie nauczył.

Ich rozumienie humanitaryzmu polega na wpuszczaniu do UE ludzi z całego świata aż do zawalenia się systemu opieki społecznej.

To prawdopodobnie najdroższy wariant „pomocowy”. Do oczadziałych nienawiścią do prawicy i Trockim łbów nie dociera, że za zasiłek miesięczny wypłacany pojedynczemu „uchodźcy” w Niemczech w Afganistanie można by zwiększyć dochód jednej rodzinie o ponad 100%. I to rocznie, a nie miesięcznie.

Ale takie działanie nie dałoby glorii Kramkowi i innym działaczom, operującym wyłącznie na apelowaniu do naszych uczuć bez próby zwrócenia się do rozumu.

Tymczasem inny aktywista, zaangażowany na polsko-białoruskiej granicy, niejaki Mikołaj Kiembłowski, za pośrednictwem polskojęzycznego Onetu uskarża się na traktowanie przez Straż Graniczną:

"Na miejsce dojechały kolejne grupy, które nie pytając już Straży, zaczęły podawać osobom koce termiczne, ubrania, jedzenie i napoje. Straż Graniczna kilkukrotnie próbowała wyrywać podawane rzeczy, a udzielający pomocy zostali określeni mianem >>pier***niętych<< przez jednego z funkcjonariuszy" (…).

link:

Proszę państwa, anonimowy funkcjonariusz Straży Granicznej odważnie zwerbalizował wreszcie to, co o Kramku, Siedleckiej i reszcie tej jaczejki myśli każdy normalny Polak.

Powtórzmy za nim. Oni wszyscy są pierdolnięci. A jak kogoś razi nazbyt ostre słownictwo niech wstawi sobie dwanaście gwiazdek.

 Tak samo, jak w tytule.


Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka