Jerzy K. Roch Jerzy K. Roch
132
BLOG

Lewicowy „think tank” przeciw Jakiemu

Jerzy K. Roch Jerzy K. Roch Społeczeństwo Obserwuj notkę 3

Tradycyjnie pisząc o lewicy należy zacząć od oksymoronu. Oto czołowy lewicowy intelektualista Adam Traczyk na polskojęzycznym Onecie raczył zjechać europosła Patryka Jakiego.

W anonimowym tekście Polska straciła na członkostwie w UE? Dlaczego wyliczenia Jakiego nie mają sensu wspomniany Traczyk wali jak obuchem:

- A gdzie inwestycje zagraniczne z państw UE? A gdzie zysk wypracowany ze sprawą tych inwestycji, który został w Polsce? A gdzie zyski polskich form osiągnięte dzięki otwarciu europejskich rynków? Zbigniew Ziobro i Patryk Jaki szykują kłamstwo polexitowe na wzór tego brexitowego o NHS.

Lewica od lat przyzwyczaiła nas do takiego bezkompromisowego atakowania niewygodnych dla niej poglądów. Na szczęście żyjemy w dobie Internetu i sięgnięcie po informacje o panu Traczyku to tylko kwestia chwili.

Ten 34 - latek (r. 1987)

 jest absolwentem Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Studiował także nauki polityczne na Uniwersytecie w Bonn oraz studia latynoamerykańskie i północnoamerykańskie na Freie Universität w Berlinie. Obecnie jest doktorantem na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Technicznego w Chemnitz. Kierował i uczestniczył w projektach badawczych w Peru i Boliwii, jest także autorem publikacji naukowych z zakresu relacji sportu i polityki oraz pomocy humanitarnej. Doświadczenie zawodowe zdobywał między innymi jako asystent naukowy w Fundacji im. Friedricha Eberta oraz w Ambasadzie RP w Berlinie. W 2013 roku był stypendystą Międzynarodowego Stypendium Parlamentarnego Bundestagu. Współpracował także z Helsińską Fundacją Praw Człowieka oraz Polską Akcją Humanitarną. Jest absolwentem XXIII Szkoły Liderów Politycznych, członkiem Amnesty International oraz Bundestag Alumni Polska.

Powyższe zaczerpnąłem ze strony Global Lab.

Swoją drogą to dość ciekawy „think tank”, czyli po polsku „zbiornik myśli”. Najbardziej wykształcona w zespole jest niejaka dr Grażyna Baranowska, absolwentka prawa i… turkologii. Jej zawodowe zainteresowania dotyczą wymuszonych zaginięć (tytuł monografii z 2017 r.: Wymuszone zaginięcia w Europie. Kształtowanie się międzynarodowych standardów zapobiegania i reagowania ).

Cały zespół to ludzie nie mający nic wspólnego z ekonomią – politolodzy, młodzi dziennikarze, młody specjalista od Łukaszenki i innych kierunków wschodnich a nawet pułkownik rezerwy do tego były dyplomata.

Warto wspomnieć o Katarzynie Mierzejewskiej, okazjonalnej publicystce GazWyb, OKOPress i Krytyki Politycznej. Jest aktywną feministką. Wzmianka o tym ma zapewne podkreślać jej fachowość. ;)

Powyższych intelektualistów zebrał der Onet pragnąc rozprawić się z europosłem Patrykiem Jakim oraz raportem przygotowanym przez dwóch profesorów – Zbigniewa Krysiaka (SGH) oraz Tomasza Grosse (UW).

Prof. Zbigniew Krysiak jest prezesem Rady Programowej Instytutu Myśli Schumana. Z kolei prof. Tomasz Grosse jest wykładowcą Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizującym się w zakresie  Unii Europejskiej polityki gospodarczej i jej państw członkowskich, a także w dziedzinie zarządzania publicznego.

Faktycznie, cóż wg der Onet znaczą obaj naukowcy wobec mgr Traczyka, członka Bundestag Alumni Polska? Na dodatek po kursie XXIII Szkoły Liderów Politycznych. ;)

Kolejny lewicowy autorytet, powołany przez anonima z der Onet, to nieznany szerzej portal „fact-checkingowy” Wojownicy klawiatury.

Powstały na użytek wyborów prezydenckich 2020 roku tak naprawdę zaistniał dopiero dzięki tekstowi na Onecie.  I to pomimo szumnych deklaracji składanych ongiś przez jego koordynatorkę Karolinę Bryk.

I wreszcie ostatni autorytet der Onetu - człowiek od Balcerowicza, niejaki dr Sławomir Dudek z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Niestety, cytat pochodzi sprzed roku i w żaden sposób nie koresponduje w wypowiedzią duetu profesorów Krysiak - Grosse.

Tymczasem twarde fakty przedstawione przez obu Profesorów, nagłośnione przez europosła Jakiego,  druzgocą narrację prounijną:

W ramach rekompensaty za dominację w wielu sektorach polskiej gospodarki, Polska otrzymała fundusze europejskie. Do dziś wpłynęła netto kwota – ok. 593 mld zł. Firmy starej UE przelały natomiast z Polski prawie 1 bln zł (saldo – 981 mld- wliczając w to również dochody polskich firm na zachodzie.)
Do tego trzeba dodać jeszcze eksport na wspólny rynek polskich firm, który jest dla nas korzystny. Jednak nie wlicza się w to całego modelu w cyklu produkcji w jakim obsadzono Polskę. Jak pokazał raport, ogromna część tego eksportu polega na tym, że przedsiębiorstwo z Niemiec, tworzy w Polsce spółkę „córkę” i sprowadza do niej produkty z Chin. Te są u nas składne i wysyłane z powrotem do Niemiec, które sprzedają gotowy produkt z wysoką marżą. Na konferencji pokazano raport Banku Światowego, z którego wynika, że Polska jest jednym z najbardziej „wyciskanych” państw w UE poprzez narzucanie wysokich marż. W ten sposób, z Polski do firm UE, wypłynęło prawie 294 mld zł.
Profesor Krysiak z ostrożnością szacuje, że połowa tej kwoty czyli 147 mld, stanowi stratę dla polskiej gospodarki, gdyż cześć z tego cyklu produkcji może być objęta np. patentami.

link:

Jak widać Patryk Jaki za sprawą profesorów – ekspertów trafił w dziesiątkę.

Nieudolna próba dyskredytacji opinii ekspertów, dokonana za pomocą ad hoc dobranych cytatów, na dodatek pochodzących od ludzi bez jakiegokolwiek przygotowania w dziedzinie nie tylko światowej ale nawet tej na poziomie uniwersyteckiego wykładu ekonomii jest miarą paniki, powstałej w obozie unijnych „ekonomów”.

Okazuje się, że można bronić tezy o nieopłacalności bycia  w UE. I to za pomocą argumentów.

Dlatego zamiast wyważonych tez odpowiednio udokumentowanych mamy jedynie próbę wyśmiania drugiej strony, i to na poziomie wpisu dokonanego na facebooku przez średnio rozwiniętego intelektualnie gimnazjalistę.

image

Mamy się cieszyć, że wytwórców krajowych szlag trafił, ale za to możemy kupić sobie gorszy towar za większe pieniądze niż w Niemczech.

Faktycznie, gdyby kiedyś tak samo rozumowali mieszkańcy kolonii brytyjskiej w Ameryce Północnej nigdy nie doszłoby do bostońskiej herbatki, a nad Wielką Brytanią do dzisiaj nie zachodziłoby słońce.

Bo po co mamy robić cokolwiek, skoro możemy sobie kupić „u Niemca”? Praktycznie do tego można sprowadzić całą argumentację żyjących za pieniądze unijne onetowych „ekspertów”.

Zastanawiam się, czy to, co teraz się dzieje w Unii Europejskiej za lat kilka...dziesiąt nie będzie uznane za XXI-wieczną „wiosnę ludów”?

Przebudzenie narodowe spowodowane nie tylko antycywilizacyjną polityką rządzącej UE lewicy, ale zwykłym neokolonialnym wyzyskiem tzw. młodych państw unijnych.

Bo przecież nie tylko Polacy mają dość.


fot. pixabay

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo