balzak balzak
308
BLOG

Migalski i amerykańska kultura polityczna

balzak balzak Polityka Obserwuj notkę 2

 

Nawiązując do tekstu Migalskiego:

 

Link:migal.salon24.pl/461783,romney-modli-sie-na-zwycieskiego-obame-jak-bylo-u-nas

 


 Do przedostatniego akapitu się zgadzam.

 

Z mojego doświadczenia i obserwacji wyglądało to tak. 

 

Po raz pierwszy „przemysł pogardy” zjednoczył się przeciwko Tymińskiemu. Ze wstydem przyznaję, że ja w tym też byłem. Pogardzałem każdym, kto głosował na Tymińskiego. Nawet nie starałem się udawać elegancji. Nazywałem ich durniami, idiotami, kretynami i zdrajcami. A przecież była to całkiem spora część społeczeństwa. Dzisiaj pozostaje mi tylko ich przeprosić. Być może oni byli wtedy mądrzejsi ode mnie. Niestety – wtedy wielu z nas zaakceptowało „para-dziennikarstwo” zaangażowane politycznie - ideologiczne. To trwa. Niewielu jest dzisiaj dziennikarzy, relacjonujących rzeczywistość. Większość chce ją kształtować. 

 

Dzisiaj już wiemy, że ta „czarna teczka” Tymińskiego przeciwko Wałęsie wcale nie była pusta. Tam była – prawdopodobnie - prawda o mirażu naszych przemian. Prawda o Wałęsie i „bolku”.

 

Wybór Kwaśniewskiego był dla mnie klęską, ale akceptowałem wolę większości. Cieszyłem się demokracją. Pławiłem się w niej. Nazywałem Go prezydentem. Nawet raz się zdarzyło, że byłem z Niego dumny. To było w 2004 roku na Ukrainie. Zachował się przyzwoicie w czasie tamtych wydarzeń. Potem, kiedy bito polskich dyplomatów i dziennikarzy w Rosji, Kwaśniewski „schował się w mysiej dziurze” - milczał. Zachował się jak ostatni tchórz. Stracił wszystko, co przedtem zyskał. O wylegiwaniu na wycieraczce Putina nawet nie wspomnę. 

 

W 2005 roku wszystko się zmieniło - skokowo. Jeśli nawet przedtem można było uważać, że nasza kultura polityczna się dopiero kształtuje i staje się coraz lepsza, to po tamtych wyborach zapikowaliśmy. Nagle się okazało, że Polacy - nie tylko nie mają prawa głosować na kogoś z południowoamerykańskiego buszu, ale nawet na ludzi Solidarności, jeśli ci nie podzielają poglądów i ideologii Michnika.

 

Ruszył „przemysł pogardy” polityków i „dziennikarzy” przeciwko demokratycznie wybranemu prezydentowi i premierowi, wyznaczonemu przez większość parlamentarną - z siłą niespotykaną chyba w żadnym demokratycznym państwie. To było coś wyjątkowo obrzydliwego. Trwa do dzisiaj. Niezależnie od tego, czy ktoś wierzy w zamach w dniu 10 kwietnia 2010, czy nie, to nie ma wątpliwości, że ta tragedia była skutkiem tej pogardy, którą wzniecili politycy i „dziennikarze” przeciwko Lechowi Kaczyńskiemu. Pierwsza połowa 2010 roku, to spiskowanie „rządu RP” z przywódcą sąsiedniego mocarstwa, „sławnym” ze zbrodniczych przedsięwzięć w przeszłości (Czeczenia, Gruzja, Litwinienko, Polikowska), przeciwko Prezydentowi Polski. W rezultacie doszło do tej niewyobrażalnej tragedii.

 

No i Migalski oczekiwał, że po tym wszystkim brat tragicznie zmarłego prezydenta złoży gratulacje Komorowskiemu? Temu Komorowskiemu, który wcześniej był wybijającym się „kreatorem” „przemysłu pogardy”?

 

Nie!!!

 

Polska nie ma szans na to, aby stać się krajem o amerykańskiej kulturze politycznej, dopóki Komorowski, Tuski i ta „ferajna” nie odejdą z życia publicznego na zawsze.

 

Kwaśniewskiego nazywałem prezydentem. Komorowskiego – nie! Nie szanuję wyboru większości? A Komorowski szanował?

 

Polała się krew?

 

Rzecz nawet nie w różnicach poglądów na te, czy inne tematy ideologiczne lub gospodarcze, bo z tym jest różnie. Można dyskutować i się spierać.  Chodzi o tych konkretnych ludzi, którzy dzisiaj rządzą Polską. Z nimi, po tym co zrobili, nikt przyzwoity o nic się nie będzie spierał. Oni musza odejść!

 

Tyle w temacie notki Migalskiego.

balzak
O mnie balzak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka