Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
1982
BLOG

Bolesne dojrzewanie Pewnego Polityka

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Polityka Obserwuj notkę 29

Przypomniał sobie Ponurego. Ponury żartował sobie często, że Pewien Polityk ma ładną buzię. Chwilę się zastanowił. Może coś w tym jest – skonstatował.

Już trzecią kadencję był parlamentarzystą. Przystojny, elegancki, elokwentny. Przedwczesna szpakowatość zdecydowanie dodawała mu uroku, a piastowane w przeszłości wysokie stanowisko rządowe, menadżerskiego sznytu. Dzięki temu o Pewnym Polityku zaczęto mówić jako o obiecującym. Wiązano z nim duże nadzieje na przyszłość.

Pewien Polityk miał jednak problem. Bo owe pochwały pochodziły z zewnątrz. Od sympatyków i przyjaciół, a nie z jego własnego politycznego obozu. Sam należąc do stronnictwa Ponurego Radykała, wielu przyjaciół miał w ugrupowaniu jego Swobodnego Oponenta. Paradoksalnie – tam się czuł lepiej, swobodniej, tam rozmawiano z nim jego językiem. W obozie Radykała zdecydowanie brak było owej lekkości. Jeśli coś tam dominowało, to raczej toporne naśladownictwo, połączone z głębokim przekonaniem, że Ponury zawsze wie co robi. Ma intuicję. Przez lata Pewnego coraz bardziej to uwierało. Uwielbiany przez media, coraz bardziej czuł się w obozie Ponurego jak na wewnętrznej emigracji.

Życie jak zwykle jednak zaskakuje. Ponurego Radykała dotknęła wielka tragedia. Dramat ten zmienił znacznie panujące wokół niego społeczne nastroje. To była istotna okoliczność. Bo wiązał się on z koniecznością szybkiego stanięcia przez niego do politycznej rywalizacji. W tej rywalizacji potrzebował – a może i chciał – łagodnego wizerunku. Pewien Polityk nadawał się tu idealnie. Spokojny, wyważony – i jak czasem w chwili rozprężenie żartował Radykał – z ładną buzią.

Pewien Polityk miał Otwartą Przyjaciółkę. To ona zaproponowała mu by został „ustami” Ponurego. Pewien zdecydował się na taką rolę. Oboje pracowali ciężko. Zaniedbując bliskich, sami przy tym zyskując na rozpoznawalności, niemal odnieśli sukces. Zostali uznani za twórców łagodnego wizerunku swego pryncypała. Spotkała ich jednak niemiła niespodzianka. Ponury wrócił bowiem do swego pierwotnego imeage’u. Pewien Polityk i Otwarta Przyjaciółka – wraz z grupą podobnie myślących - opuścili Radykała.

Wyruszyli własną drogą. Próbując twórczo kontynuować swoją koncepcję nazwali swe przedsięwzięcie hasłem, którego w ostatniej potyczce używał Ponury. Wszystko wyglądało obiecująco. Do nowej inicjatywy garnęli się ludzi, zachwycali się nią publicyści, notowania rosły. Ton całej inicjatywie nadawali: Pewien Polityk, Otwarta Przyjaciółka i Zdeterminowana Posłanka. Rychło pojawiła się Parlamentarna Frakcja.

Wkrótce jednak sprawy zaczęły się komplikować. Otwarta Przyjaciółka widziała nową inicjatywę jako przedsięwzięcie bardziej zbliżone do stronnictwa Swobodnego Oponenta, Zdeterminowana Posłanka zaś ciągle chciała nawiązywać do dziedzictwa zmarłego w dramatycznej katastrofie Sympatycznego Radykała, dla którego wiele lat pracowała. Było to po prostu jej autentyczną potrzebą serca. W sporze tym członkowie Parlamentarnej Frakcji czuli się zagubieni. Zagubiony czul się też Pewien Polityk. Gdy dochodziło do najgorętszych sporów, choć był jednym z inicjatorów przedsięwzięcia, zwykle nie zabierał głosu. Intensywnie za to przeglądał ekran laptopa, telefonu komórkowego albo zwyczajnie milczał.

Całe to zamieszanie spowodowało stopniowe obsuwanie się przedsięwzięcia. Frakcja Parlamentarna – w większości wywodząca się spod skrzydeł Ponurego – z czasem zaczęła się zsuwać ku dobrze sobie znanym schematom.

Zwolennicy Otwartej Przyjaciółki czuli się w tym klimacie coraz bardziej nieswojo. Pewien czuł się także nie najlepiej. Nigdy jednak nie lubił radykalnych starć i radykalnych decyzji. Trzymał z Otwartą Przyjaciółką, myśl jednak, że trzeba by powalczyć o utrzymanie jej linii, napawała go głęboką odrazą. Zamiast walki wolał negocjacje. To on jako pierwszy najbardziej namawiał Otwartą do politcznych rozmów z obozem Swobodnego Oponenta. On tez pierwszy odbył rozmowy z Angielskim Gentelmanem, który u Swobodnego odpowiadał za sprawy zewnętrzme.

Przyszedł jednak dzień rozstrzygający. Misternie zbudowana przez Zdeterminowaną Posłankę partyjna większość dokonała zmiany kierownictwa. Miejsce Otwartej Przyjaciółki zajął Wytrawny Dyplomata. Zdeterminowana była w siódmym niebie. Wreszcie poczuła, że opanowała sytuację. Pewien Polityk czuł się za to nie najlepiej. Problem był jednak głębszy, bo w tej sytuacji należało podjąć jakąś decyzję. Każda zaś radykalna decyzja przyprawiała go o fizyczny ból. Zupełnie nie wiedział co ma zrobić. W tym samym czasie Wytrawny Dyplomata złożył mu propozycję, by stanął na czele Parlamentarnej Frakcji. Cierpiąc męki Młodego Wertera przyjął ją. Bardziej siłą inercji i z niechęci do radykalnych działań niż z politycznego przekonania. Stan, w którym musiałby wybierać przypominał mu angielski film dla młodzieży, który oglądał w dzieciństwie. Film ów był zatytułowany był „Bolesne dojrzewanie Adriana Mollea. Gdy myślał o tym, że musi wybierać przed oczami stawał mu obraz owego brytyjskiego nastolatka i jego egzystencjalnych cierpień.

W tej sytuacji oferta Wytrawnego Dyplomaty spadła mu jak z nieba. Przecinała ową – będącą już nie do zniesienia - sytuację. Pewien Polityk przyjął ją z głęboką ulgą. Trudno – myślał sobiemoże nic z tego nie będzie, ale przynajmniej nie trzeba podejmować radykalnych decyzji. Jak się nie uda - zawsze pójdę do biznesu. Po chwili pomyślał jednak sobie, że w biznesie – czasem bardziej niż w polityce – trzeba podejmować stanowcze działania. Zadumał się głęboko. No cóż – pomyślał – co będę wtedy robił? Przypomniał sobie Ponurego. Ponury żartował sobie często, że Pewien Polityk ma wspomnianą już ładną buzię. Chwilę się zastanowił. Może coś w tym jest – skonstatował. W końcu jakby nie wyszło mógłbym spróbować swoich sił na wybiegu… Jestem przecież przystojny – czyż nie?

Na:www.facebook.com/flibickimożesz skomentować ten tekst

 


 

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka