fot. Piotr Łysakowski
fot. Piotr Łysakowski
Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki
2558
BLOG

W dzisiejszym Uważam Rze: Macierewicz ma plan Budapeszt II

Jan Filip Libicki Jan Filip Libicki Polityka Obserwuj notkę 59
Pomiędzy tak zarysowanymi tezami, pozostaje jednak pewien luz. Jakbyśmy to inaczej określili - miejsce na kropkę nad i. Na owo rozstrzygające słowo – zamach. Dlaczego Antoni Macierewicz go nie używa? Dlaczego zostawia je jakby „na później”?
 
Dziś ukazał się, ostatni w tym roku, numer tygodnika Uważam Rze. Moim zdaniem – numer istotny. Z jakiego powodu? Ano z powodu zamieszczonego na jego łamach wywiadu z Antonim Macierewiczem. Co mówi w nim szef parlamentarnego zespołu, badającego smoleńską katastrofę? Oto kilka najważniejszych tez byłego szefa SKW:
 
1.    Katastrofa ta była wynikiem działania osób trzecich, a uderzenie tupolewa w smoleńską brzozę jest absolutnym wymysłem.
 
2.    Feralnego 10 kwietnia, wokół lotniska Siewiernyj dało się zaobserwować niezwykłą koncentrację rosyjskich służb, ale nikt nawet nie próbował nieść pomocy ofiarom dramatu.
 
3.    Bogdan Klich – bojąc się nawet myśleć o możliwości zamachu – świadomie ukrywa dowody rosyjskiej winy.
 
4.    Linia polskiego przedstawiciela przy MAK, Edmunda Klich jest stałą linią działania na rzecz Rosji. Jego samego wskazała zresztą strona rosyjska, a fakt ten jest jednym z dowodów na działanie premiera Tuska przeciw prawdzie. Przeciw najżywotniejszemu, polskiemu interesowi.
 
5.    Po katastrofie, w której Rosjanie mieli interes, polska polityka zagraniczna stała się pro rosyjska.
 
6.    Wreszcie, na koniec pojawia się interesująca sugestia. Szef parlamentarnego zespołu cytuje mianowicie śp. Lecha Kaczyńskiego, który miał mu powiedzieć, że „ta (postkomunistyczna) mafia jest zdolna do wszystkiego”. Obok  – bez naturalnego w takiej sytuacji rozdzielenia - pojawia się natomiast informacja o zarekwirowanej przez wojsko BBNowskiej dokumentacji z likwidacji WSI.
 
Tyle mniej więcej mówi w dzisiejszym wywiadzie Antoni Macierewicz.
 
Przeczytałem ten wywiad kilka razy. I to co jest w nim zastanawiające to fakt, że skład się on z dwóch – na pozór nie kompatybilnych ze sobą - części.
 
Pierwsza to niezwykle intensywne sugestie dotyczące możliwości rosyjskiego zamachu. Są one tak intensywne, że momentami taka konkluzja wydaje się po prostu oczywista. Nigdzie jednak, w tym wywiadzie, ona nie pada.
 
Jest jednak i część druga. A część ta sugeruje odpowiedzialność, czy też zdradę polskiego rządu. Pomiędzy tak zarysowanymi tezami, pozostaje jednak pewien luz. Jakbyśmy to inaczej określili - miejsce na kropkę nad i. Na owo rozstrzygające słowo – zamach. Dlaczego Antoni Macierewicz go nie używa? Dlaczego zostawia je jakby „na później”?
 
Przyznam, że bardzo nurtowało mnie to pytanie. Bo w zdawkową sugestie byłego ministra o awaryjności tupolewowskich silników jakoś nie bardzo wierzę. I być może znalazłem pewną odpowiedź. A znajduje się ona we, wzorcowym dla liderów PiSu,  Budapeszcie.
 
Otóż jakiś czas temu dość głośne były plany węgierskiego premiera, aby pociągnąć do odpowiedzialności karnej trzech swoich poprzedników z ramienia partii socjalistycznej i liberalnej. Być może więc i w tej sprawie politycy PiS chcą mieć w Warszawie drugi Budapeszt. Chcą zachować sobie polityczną możliwość oskarżenia obecnie rządzących, a w przyszłości swych poprzedników, o główne sprawstwo smoleńskiej tragedii. I właśnie dlatego dziś, mimo licznych sugestii, Antoni Macierewicz problemu zamachu nie rozstrzyga.
 
Gdyby to uczynił, w oczach pisowskiego elektoratu zamknął by całą sprawę. W ten sposób jednak zostawia sobie w ręce wygodne narzędzie. Narzędzie przy pomocy którego, wedle budapeszteńskich wzorów, będzie chciał zaprowadzić swych oponentów na ławę oskarżonych.
 

www.facebook.com/flibicki 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka