Słyszycie państwo to kuriozum? Oto pod rządami naszej koalicji miałoby dojść do sfałszowania wyborów… na naszą niekorzyść.
Chciałoby się powiedzieć: Polak potrafi! Pierwszy taki przypadek na świecie!
Coraz bardziej rozkręca się dyskusja o tym, czy wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich są prawdziwe, czy też doszło do ich sfałszowania. Moim zdaniem możemy mówić o pewnych nieprawidłowościach w poszczególnych komisjach wyborczych – i oczywiście należy je dokładnie zbadać. Ale to osobna kwestia.
Pytanie kluczowe brzmi: czy te nieprawidłowości miały istotny wpływ na ostateczny wynik drugiej tury wyborów? Jak dotąd - moim zdaniem - nie pojawiły się w przestrzeni publicznej żadne fakty, które by na to wskazywały. Zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie.
Na ten moment – niezależnie od tego, komu się to podoba, a komu nie – legalnym prezydentem jest Karol Nawrocki.
Ale istotą mojego dzisiejszego tekstu jest coś innego. Otóż uważam, że gdyby ci, którzy twierdzą, że wyniki drugiej tury zostały sfałszowane, mieli rację, to Polska zasługiwałaby na wpis do Księgi rekordów Guinnessa.
Byłby to bowiem pierwszy przypadek w historii, kiedy fałszerstwo wyborcze nie służyło władzy, lecz opozycji. Słyszycie państwo to kuriozum? Oto pod rządami naszej koalicji miałoby dojść do sfałszowania wyborów… na naszą niekorzyść.
Chciałoby się powiedzieć: Polak potrafi! Pierwszy taki przypadek na świecie!
Inne tematy w dziale Polityka