W związku z moją poprzednią notką, w której wskazywałem, że brak jest pewności czy media relacjonujące sprawę pp. Bajkowskich dotarły do całości relewantnego materiału w tej sprawie (w szcz. do opinii RODK) chciałbym poinformować, że otrzymałem dzisiaj jednoznaczne potwierdzenie że tak właśnie było.
Oznacza to, iż - w mojej ocenie - można uważać zacytowane przeze mnie relacje prasowe za wiarygodne, a tym samym znaczna częśc wątpliwości podniesionych przeze mnie jest nieaktualna. Nie ma powodów, by sądzić, że sąd znalazł się - jak napisałem - "w sytuacji wyboru między dżumą a cholerą". Wszystko wskazuje na to, że sąd orzekał na podstawie takiego materiału dowodowego, jaki znamy z mediów.
Jednak nie uważam, że oznacza to że można w czambuł potępić sąd, który wydał postanowienie. Podstawą do wydania postanowienia o umieszczeniu dzieci pp. Bajkowskich w domu dziecka była opinia RODK, w której biegli jednoznacznie zalecili takie rozwiązanie. Wbrew temu, co pisze większość osób komentujących sprawę, sąd który orzeka na podstawie takiej opinii, praktycznie nie może postąpić inaczej, niż zalecili biegli.
Faktycznie o losach dzieci pp. Bajkowskich zadecydowali psychologowie z RODK.
"Sprawa Bajkowskich" nie jest w moim odczuciu przykładem na "złe działanie sądów". Jest przykładem działania RODKów. A RODKi to bardzo specyficzna instytucja, której działanie budzi wiele uzasadnionych wątpliwości.
Więcej o tym w następnym wpisie.