Jedną z największych zalet bycia obserwatorem życia politycznego stanowi możliwość bezkarnego wymądrzania się i wytykania błędów obserwowanym protagonistom świata polityki. Zwłaszcza wtedy, gdy błędy te widać już wyraźnie, a ich skutki sa nieodwracalne. A zatem: gdybym był Jarosławem Kaczyńskim to...
1) Mialbym świadomość, że toczy się proces przeciwko M. Kamińskiemu i że jego wynik będzie miał duże znaczenie dla strategii komunikacyjnych PiS w roku wyborczym.
2) W szczególności, zdawałbym sobie sprawę, że ogłoszenie wyroku skazującego, czy nawet uniewinniającego ale połączonego z przedstawieniem a la występ Igora Tulei jest rzeczą wysoce niepożądaną w trakcie kampanii wyborczej, zwłaszcza prezydenckiej.
3) Najpóźniej na przedpolu kampanii prezydenckiej (czyli jesienią 2014) zainteresowałbym się, kiedy ten proces może się skończyć i czy przypadkiem nie w trakcie kampanii.
4) Dopilnowałbym, aby pełnomocnicy oskarżonych przygotowali i wykorzystali pełny repertuar środków, pozwalających przedłużyć proces i odwlec w czasie ogłoszenie wyroku. Dla wprawnego adwokata wydlużenie postępowania o kilka miesiecy nie powinno stanowić problemu, zwłaszcza jeśli został o takiej potrzebie poinformowany z odpowiednim wyprzedzeniem.
5) Nie miałbym spektakularnie skazanego wiceszefa partii w środku kampanii prezydenckiej...