jlv2 jlv2
599
BLOG

Trochę o demokracji Rzymu (cz. VI) - II wojna punicka

jlv2 jlv2 Kultura Obserwuj notkę 10
Fenomen tej wojny polega na jej skutkach. Do tej pory Rzym czuł się silnym państwem, ale mimo wszystko regionalnym. Nie startował do rozgrywek na szachownicy światowej (ówczesnej oczywiście). Fakt, I wojnę wygrał i jakoś się wykaraskał. Ba, nawet zaliczył zdobycze: Sycylia, Korsyka, Sardynia piechotą nie chodzą. Ale zawsze było takie dziwne mniemianie, że to trochę się jakby fuksło. Rzymianie nie byli świadomi jeszcze własnej potęgi. Podbili Italię, pokonali Kartaginę. Mieli jednak mniemanie, że trochę im los pomógł, bo i Kartagina ostatniego słowa nie powiedziała. W każdym razie niezbyt starali się okazję wyzyskać. Owszem, powstała prowincja w Marsylii, zainteresowali się Hiszpanią. Ale to tak na zasadzie: popróbujmy.
Tymczasem Kartagina po prostu przesrywała sprawę. Mentalność kupiecka (byle nie stracić) zderzyła się z mentalnością rzymską (musimy coś uzyskać). W Hiszpanii podboje prowadził ród Barkasów, niemal na własną rękę. Jak były sukcesy, to Kartagina się chętnie do nich przyznawała, jak nadchodziły klęskli, to bywało różnie. W tym czasie Hiszpania była już w zasięgu zainteresowania Rzymu. Najpierw powoli, ale to zainteresowanie rosło. Konflikt był nieunikniony.

Wydawało się, że podział stref wpływów na rzecze Ebro rozstrzygnie sprawę.,

Kartagińczycy de facto podbili większość Hiszpanii, czasem jako Kartagina, czasem jako "samowolna" akcja Barkasów. Kością niezgody miało stać się miasto Sagunt. Ponoć Hannibal miał od ojca być uczony, że ma zniszczyć Rzym.Tego się nigdy nie dowiemy. Wiemy za to, że Hannibal się zdecydował. Zmobilizował armię, wyposażył ją w niby nieznane dla Rzymu słonie bojowe i podjąl marsz na Rzym. Drogą lądową. Z konieczności musiał ominąć Marsylię, ale niezbyt dużym łukiem. Szedł tak szybko, że Rzymianie dowiedzieli się o agresji właściwie wtedy, gdy Hannibal był w Italii. Którędy przeszedł przełęcze alpejskie, to tego Rzymianie nie dowiedzieli się do końca istnienia ich państwa. Udało się to wyjaśnić dopiero w XIX wieku. Co ciekawe, wbrew potocznym opiniom wędrówkę przez tą przełęcz przeżył tylko jeden słoń bojowy, a i to zdechł niedługo potem. Teksty o słoniach bojowych w armii Hannibala można spokojnie w bajki włożyć. Rzymianie się ich zresztą nie bali, poznali ten rodzaj broni w wojnach z Pyrrusem.

Wiadomości doszły szybciej, więc na "powitanie" Hannibala czekała armia konsularna. Tyle, że nie wiedziała, że wlezie tędy, kędy nikt się nie spodziewa. Dostała w d*pę, aż miło. Hannibal miał taki plan: w bitwie decydującej nakopać Rzymianom, spowoduje to odejście sojuszników Rzymu, no a wtedy razem z sojusznikami zgnieciemy Rzym. Plan nie był głupi, ale... . A o tym ale za chwilę. Kolejne zastawienie się armii Hannibala znowu przyniosło klęskę. Wtedy Rzym się wziął do sprawy poważnie. Uzbroił armię, wydelegował konsula i zastawił Hannibalowi drogę pod Kannami. To był cud bitewny. JEST TO JEDNA I JAK DO TEJ PORY JEDYNA BITWA, W KTÓREJ ARMIA SŁABSZA LICZEBNIE WZIĘŁA W KOCIOŁ ARMIĘ POTĘŻNIEJSZĄ. Dlatego do dziś w każdej szanującej się szkole wojskowej analizuje się tą bitwę. Militarny wręcz geniusz Hannibala pokazał, co potrafi. Z pola walki uciekły dwa legiony. Skazano je na coś gorszego od śmierci. Wyjęto spod prawa. W sensie prawa rzymskiego stali niżej, niż niewolnicy. Przerzucono je na Sycylię, Korsykę i Sardynię do upokarzającej 12-letniej służby.

Ale bitwa była przegrana i nic się na to nie dało poradzić. Hannibal, widząc fortyfikacje Rzymu wolał nie szturmować. Założył, że oderwie sojuszników Rzymu, gdy się w pobliżu ich pojawi. Sam strach winien starczyć. Stało się inaczej. Sojusznicy stanęli za Rzymem. Nauczeni doświadczeniem, że Rzym przegrywa bitwy, ale nie wojny. Cunctator zalecał czekać. Tym czasem Hannibal był skazany na swoje oddziały. A Rzym rozpoczął akcję. Zaczął mobilizować legion po legonie. Spróbowali skorzystać z tej okazji Macedończycy. Rzymianie wysłali im parę legionów do Tracji. One sobie tylko tam stały, ale skutecznie obrzydziły Macedończykom chęć do pchania łap w sprawy Italii.

To się tak ładnie pisze. Należy sobie jednak zdać sprawę, że łącznie z bitwą pod Kannami straty rzymskie wynosiły ok. 100 tysięcy ludzi. I Hannibal dalej w Italii. Rzym zaczął robić bokami. Po prostu fizycznie nie mógł np. sfinansować zaciągu rekruta. Ludzie byli, ale pieniędzy nie było. Jednak nikt się za pokojem nie opowiadał. Masy ludowe wzięły na siebie koszt specjalnego podatku na cel tej wojny. Warstwy zamożne finansowały różne rzeczy ze swoich, kontentując się zwrotem od państwa kiedyś, w przyszłości, gdy będzie na to Republikę stać. Widząc, co się dzieje w Rzymie i sojusznicy zwiększyli swoje świadczenia zarówno materialne, jak i militarne ponad zakres umów z Rzymem. Miasta greckie na południu Italii też nie otworzyły bram Kartagińczykom. Bo stała tam armia rzymska. Unikała co prawda starcia z Hannibalem, ale była. W efekcie niezwykle efektowna bitwa pod Kannami praktycznie nie miała żadnego znaczenia na rozwój wypadków.

Powstaje pytanie: dlaczego Hannibal wygrał. Otóż legiony zasadniczo wojowały dość niezależnie od siebie. Co prawda, koncepcja manipułów była dobra, ale było czegoś takiego na skalę wprowadzanych do walki kilku legionów. Zaś Hannibal skorzystał z doświadczeń greckich, gdzie wszystkie jednostki armii umiały ze sobą współpracować.

Tymczasem Hannibal łaził sobie wzdłuż Italii, raz z południa na północ, innym razem odwrotnie. Toczył jakieś bitwy. Wygrywał. Wygrana, czy nie wygrana, to jednak ofiary. Armia Hannibala po trochu topniała. A Rzym robił swoje. Mobilizował kolejne legiony. Nie do walki z Hannibalem. Szły do Hiszpanii. Topniejące siły Hannibala w Italii zmusiły go o pomoc do swego brata, Hazdrubala, by przywiódł posiłki. Rzymianie to przewidzieli. Armia rzymska zniszczyła wojska Hazdruballa. Nic już nie mogło pomóc Hannibalowi.

Nawet ci, co się chcieli włączyć w podział lupów - ochota im jakoś odeszła. Próbowali Macedończycy i zostali zastopowani. Zaś armia rzymska nie po to rozbiła armię Hazdrubala, by siedzieć na d*pie. Zaczęła odbijać Hiszpanię. Kunktator ("zwlekający") zaczął tracić władzę na rzecz Scypiona. A ten chciał przenieść wojnę na teren Kartaginy. Udało mu się. Ponadto Scypion uczył się od Hannibala. Zrozumiał, dlaczego udała się sztuczka pod Kannami. Doprowadził do modyfikacji legionów. Następnie zawaliła sprawę sama Kartagina. Np. nigdy nie wystawiła w czasie tej wojny floty silniejszej, niż 30 okrętów. Rzymianie wyekwipowali w 218 roku aż 160. Mieli potem różne potrzeby, ale dbali o to, żeby zawsze mieć silniejszą flotę od przeciwnika. Gorzej się działo na Sycylii. Po śmierci tyrana Syrakuz, Hierona, władzę objął jego niedoświadczony wnuk, Hieronymos, uległ czarowi bitwy pod Kannami i postanowił porzucić sojusz z Rzymem. Ostatecznie doszło do oblężenia Syrakuz przez Rzymian. Tu trzeba oddać sprawiedliwość Grekom. Zarówno Marcellus, oblegający Syrakuzy, jak i jego oficer dopuścili się masakr na niewinnej ludności. Oblężenie Syrakuz okazało się trudniejsze, niż myślano, gdyż oprócz potężnych murów miasta broniły też wymyślne machiny, będące skutkiem ubocznym działań Archimedesa, którego odciągnięto od zagadnień czystej matematyki na rzecz bardziej praktycznych potrzeb. Syrakuzy zostały zdobyte zdradą, Marcellus pozwolił swoim żołnierzom splądrować miasto i w czasie zamieszek zginął także Archimedes.

Scypionowie walczyli w Hiszpanii, a Hannibal w Italii. Zmuszało to Kartaginę do wysyłania posiłków do Hiszpanii. Scypion, a właściwie Scypionowie prowadzili wojnę na półwyspie Iberyjskim. Początkowo różnie bywało, ale w końcu w bitwie pod Ilipa Kartagińczycy stracili właściwie wszystkie swoje oddziały liniowe. Hiszpania wpadła w ręce Rzymu. Sam Scypion wrócił do Italii. Rzym robił już dosłownie bokami. Sojusznicy odmawiali wsparcia finansowego argumentem non possumus, Rzym sięgał do pieniędzy z aerarium sactius. Tymczasem Scypion uzyskał od Senatu prawo zabrania tych dwóch legionów ukaranych za ucieczkę spod Kann i prawo zabrania tylu ochotników, ilu zdoła zebrać do Afryki. Po pewnych perypetiach wylądował w Afryce, gdzie zawarł sojusz z Massynisą. W bitwie na Wielkich Polach (Campi Magni) pokonał armię kartagińską. Władze Kartaginy prosiły o pokój i go otrzymały za cenę cesji Hiszpanii, 5000 talentów kontrybucji i redukcji floty wojennej do 20 okrętów. Kartagina odwołała Hannibala z Italii, który na ziemi italskiej nie przegrał ani jednej bitwy. Zanim jednak dokończono negocjacje pokojowe stronnictwo wojenne w Kartaginie wzmocnione powrotem Hannibala wraz z 15 tyś. weteranów zerwało pokój. Doszło do decydującej bitwy pod Zamą. Skończyła się ona, jak ta pod Kannami, tyle, że to teraz Kartagińczycy byli w obręczy. Hannibal, jeden z nielicznych, co przeżyli zażądał od swoich władz natychmiastowego zawarcia pokoju. Scypion podwoił kontrybucję i zmniejszył flotę wojenną Kartaginy do 10 okrętów. Ponadto Massynisa kosztem Kartaginy uzyskał spore terytoria w Afryce. Kartagina też miała zakaz prowadzenia z kimkolwiek wojen bez zgody Rzymu.

II wojna punicka to punkt zwrotny w historii Rzymu. Rzym potrafił sobie poradzić z mocarstwem, jakim była Kartagina, samemu zajmując jej miejsce. Od tej pory Rzym mógł występować jako równy gracz wobec każdych sił na arenie międzynarodowej. Udowodnił, że jest w stanie pokonać niemal każde państwo. Dodatkowo uzyskał spore zdobycze terytorialne. Stał się niekwestionowanym panem zachodniej części Morza Śródziemnego. Proszę zauważyć, że zwycięstwo to zostało dokonane zgodną współpracą i ofiarnością, przekraczającą obowiązki, wszystkich warstw rzymskiego społeczeństwa i Italików. Senat wykazał się mądrością i przenikliwością, czym uniemożliwił niektóre zamysły Hannibala nawet nie wyciągając miecza z pochwy, choć ludność chwilami panikowała.

W tym odcinku prawie nic o demokracji. Ale to zbyt kluczowe wydarzenie, by je opisać w dwóch zdaniach. Zaś konsekwencje II wojny punickiej mają wpływ na demokrację Republiki i to potężny. Ale o tym w następnym odcinku.

jlv2
O mnie jlv2

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (10)

Inne tematy w dziale Kultura