johndoe.wpisz24.pl johndoe.wpisz24.pl
109
BLOG

Stowarzyszenie anonimowych lemingów.

johndoe.wpisz24.pl johndoe.wpisz24.pl Polityka Obserwuj notkę 25
Nazywam się johndoe i jestem lemingiem. Nie leminguje już od prawie 2 lat. Lemingiem, podobnie jak alkoholikiem wg nowoczesnych zabobonów parapsychologicznych jest się do końca życia. Tak jak alkoholik może w każdej chwili zacząć pić na nowo, tak i leming może po okresie uśpienia zacząć ponownie lemingować. Tak więc tym tworem nigdy się być nie przestaje, a podobnie jak alkoholizm jest on na późniejszej drodze życia wypominany, wystarczy spojrzeć na lemingów stalinowskich takich jak szymborska, czy drogi bronisław, którym cały czas oszołomy wypominają młodzieńczy okres błędów i wypaczeń.


Zanim stałem się lemingiem w nowoczesnym słowa tego znaczeniu, byłem socjalistą/komunistą. W odróżnieniu od lemingizmu, z komunizmu przynajmniej tego gospodarczego można się wyleczyć dość prosto – wystarczy pojąć dodawanie i odejmowanie, co do mentalnego to już tak łatwo nie jest. Mój romans z komunizmem zaczął się w liceum, gdzie miałem pecha trafić na niezbyt ciekawą nauczycielkę języka polskiego, którą bardziej interesowały rozmowy z 2 pupilkami, niż rozmowa z szerszą publicznością, szersza publiczność miała szansę wypowiedzi co najwyżej na sprawdzianach. Jako, że język polski nawet w klasie o profilu mat-info zajmował dość dużo czasu, to trzeba było te godziny jakoś sensownie wypełnić. Tak więc przez 4 lata zostałem „prenumeratorem” Polityki i Newsweeka(po pewnym czasie te gazety stały się polityką i newsweekiem).Wtedy jeszcze polityka nie interesowała mnie za bardzo, więc bardziej interesowały mnie reportaże, szczególnie te z pierwszych stron polityki i okładkowe newsweeka. Jeśli chodzi o newsweek były to początki pisma i różnica jakościowa w porównaniu, z tym co wydawane jest teraz była ogromna. Newsweek zeszmacił się jak der dziennik, z tą tylko różnicą, że der dziennik zrobił to z prędkością światła.

Żakowskiego nie lubiłem czytać, paradowska była jeszcze gorsza, jednak czas musiałem zagospodarować, więc jednak te wypociny czytałem. Chcąc nie chcąc, coś tam we mnie wsiąkało, tak jak w michnika wsiąkło to szambo esbeckie, w którym się taplał przed gnojkami z IPNu. Nie byłem jakimś zawziętym komunistą, po prostu sądziłem, że aborcja jest ołkej, że rynkowi trzeba pomagać i albo zjednoczona ełropa albo koniec świata.

Nie bardzo myślałem nad tym, co czytam, nie zastanawiałem się czy ma to jakiś większy sens, ale mądre głowy z pism wysokonakładowych tak gadały, to się chyba znały na tym, co gadały. Podczas wyborów w 2001 zagłosowałem na lsd, choć bez jakiegoś większego przekonania. Mulili ostro w telewizji, w gazetach, poszedłem więc jak dobry leming na nich zagłosować. Tak zdobyłem najważniejszą „sprawność” leminga – bezmyślne głosowanie w imię obywatelskiego obowiązku, tak jak nakazują "wolne" media.

Później było już łatwiej, w 2003 zagłosowałem za uńją, bo wszyscy głosowali, a ci co w tiwi byli przeciw, to wyglądali jak leszek bubel, no wiec na kogo „wykształcony” z większego miasta miał głosować, na bubla czy na kolorowe pisemka i ełro propagandę? Słuchając przeciwników uńji wydawało mi się, że jakiś sens w tym ich gadaniu jest, ale najwyraźniej było go za mało, albo ja nie za bardzo chciałem słuchać i to jest bardziej prawdopodobna wersja.

Weszliśmy do uńji, nic się nie zmieniło poza tym, że kilku znajomych wyemigrowało. Świat się nie walił, jak to wieszczyli przeciwnicy uńji, więc zostałem lekko utwierdzony w tym, że zrobiłem, co trzeba było zrobić, spełniłem swój lemingowski obowiązek i już.

Potem nagle okazało się, że lsd któremu powierzyłem mój „cenny” głos to zwykłe złodziejskie dziadostwo. Nie kto inny, a niezależna gazeta koszerna o tym doniosła. Po kilku dniach/tygodniach już ta sprawa śmierdziała i koszerna nie wyglądała już na taką bezstronną, jak się okazało, że z materiałem „chwilkę czekali”. Jednak władcy lemingów i takie coś byli w stanie przewidzieć.

Stworzono więc komisję śledczą, którą oglądałem i jak dobry leming czytałem nadal politykę i newsweeka, szczególnie w newsweeku zaczynała się debata o tworze zwanym IVRP. Lsd już mój „cenny i przemyślany” głos straciło, teraz coraz bardziej byłem sterowany ku peło/PiS.

Jako młody i już trochę wykształcony oddałem mój głos w wyborach parlamentarnych na po. Okazało się, że wybory wygrał PiS. Trochę mnie to wkurzyło, bo przecież nie na nich głosowałem, a zgodnie z gazetami, lepiej było, żeby to peło wygrała wybory, bo oni mondżejsi som f kfestji gospotarki i wogle. Wszystko miało zostać naprawione, jak zagłosuję na prezydenta donaldu tusku. Poszedłem zagłosowałem i dupa, przegrana po raz drugi. Wtedy zaczynał się już cyrk medialny nagle PiS, który miał być partnerem stał się zagrożeniem dla demokracji. Politykę przestałem już kupować jakiś czas po „ujawnieniu” afery z Rywinem, ale newsweek nadal czytałem prawie co tydzień. Tam też już było widać, że poszło nie tak jak miało pójść. Sygnały nie były, aż tak wyraźne, ale jako dobrze wyedukowany leming posiadłem kolejną sprawność odgadywania między wierszami, co myśleć powinienem, w końcu to wykształcenie do czegoś się przydawać musi.

W tamtym czasie zacząłem się udzielać w kilku miejscach luźniej związanych z polityką. Jako ateista/agnostyk, który do kościoła nie pała wielką miłością zostałem ponownie nastawiony medialnie na odpowiednie tory. Nagle „uświadomiłem” sobie, że teraz będzie rządził rydzyk, że zaraz będzie państwo wyznaniowe, albo i już jest. W takim stanie trwałem dobrych kilka miesięcy, później musiałem mocno się walnąć w głowę, albo mieć jakiś mini wylew, bo coraz bardziej starałem się poznać druga stronę, a nie tylko ją jako młody „wykształcony” z dużego miasta zbluzgać jak się da.

Nie spotkałem mistrza filozofii zen, nie odbyłem terapii u berta hellingera, ani nie łykałem homeopatycznych pigułek na bazie moczu pająka. Tak jak pewnego dnia zacząłem wątpić w boga, tak i zacząłem wątpić, w to co wszyscy na około mi gadali.

Na kilku forach śledząc różne dyskusje wyłapałem kilka nazwisk i kilka książek. Już jako lekko niepokorny leming, kiedy pewnego dnia odwiedziłem dom rodzinny przeszukałem księgozbiór w poszukiwaniu tych książek/nazwisk. Znalazłem „Stulecie kłamców” Łysiaka, wziąłem je ze sobą do Wrocławia, miasta młodych i wykształconych ełropejczyków. Jako, że na uczelnie miąłem dość długa drogę, to zawsze czytałem gazetę, lub książkę w tramwaju. Łysiak miał być na początku rozrywką, która da mi amunicję do obśmiewania faszystów z PiS, bo lemingiem nadal byłem, tylko lekko wątpiącym w całkowitą słuszność sprawy. Zacząłem go czytać i okazało się, że nie był taki zły i faszystowski jak to młody wykształcony powinien myśleć. Ciekawa była sytuacja, gdy czytając ową książkę, zostałem wytknięty palcami i wyśmiany przez dwie młode wykształcone ełropejki. Nie bardzo mnie to obchodziło, ale uczucie było ciekawe, bo poczułem się jak bym jakieś majn kampf czytał, czy coś w tym stylu. Łysiak był ok jako sensowny głos z drugiej strony barykady, a to o czym pisał tworzyło logiczną całość. Po przeczytaniu tej książki wpadła mi w ręce książka Tocqueville o początkach ameryki, oraz „Droga do zniewolenia” Hayeka. Socjalizmu wyrzekłem się dość szybko, bez pomocy Łysiaka czy Hayeka, za to komunizmu moralnego wyrzekałem się dość powoli, bo to cięższa przypadłość.

Jednak zdecydowanie najważniejszą książką jaka zmieniła to, jak postrzegałem te wszystkie medialne boje była książka Stanisława Remuszki „Gazeta Wyborcza. Początki i okolice”. Gazeta koszerna śmierdziała zawsze, nawet za czasów jak politykę czytałem. Ta książka pokazuje jak bardzo nie tak to wszystko jest poukładane u koszerniaków. Po prostu wtedy przestałem wierzyć mejnstrimowi. Jeśli gazeta koszerna powstawała na podstawie takiej czerwonej wolnej amerykanki, to i zapewne cała reszta "niezależnych" mediów swojej potęgi dorabiała się w ten sam sposób. No bo czy tefałen czy polshit to są media powstałe na bazie amerikan drim od pucybuta do milionera, czy raczej sowiecki drim od agenta do milionera?

Gdzieś w okolicach podpisania umowy Kaczyniaki/Giertych/Lepper byłem już dość mocno wątpiącym, ale taki romans międzypartyjny mnie denerwował. Z żadną z tych partii się nie identyfikowałem, Lepper był skreślony jako totalny buc, Giertych jako ultra katolik, a kaczyniaki za bliżej nieokreślone zbrodnie przeciw ludzkości, czyli po prostu efekt szkoły lemingowskiej, silnie utrwalonej w zakamarkach mojej główki.

Od wątpiącego do umiarkowanego poparcia rządów PiS droga była szybka i nawet nie potrafię umiejscowić tego, co przeważyło. Jednak, gdy tylko przestałem nienawidzić tego, co popierał PiS, wpadłem w przepaść ciemnogrodu i agnostycznego dewocenia ku moralności katolickiej. Nagle jasne jak słońce wydała mi się konieczność lustracji, eliminacji elementów bezpieki z gospodarki/administracji, nawet po tylu latach zaniechań. Wtedy byłem już medialnie na innym biegunie, czytałem Opcję na prawo, Gazetę polską, czy Najwyższy Czas. Aborcja i nieodzownie wiążąca się z tym tematem „wolność brzucha” nagle okazały się głupie i bezzasadne, ta cała komusza moralność okazała się misternie utkaną brednią, która ma wyglądać na sensowna alternatywę dla młodych wykształconych z wielkich miast.

Nie posiadałem telewizora, więc bardziej mój mózg był prany przez portale i gazety, ale nawałnica antypisowska była widoczna gołym okiem. Widać było, że te ataki to nie jest troska o państwo, ale troska o interesy, które ktoś zaczyna psuć na masową skalę.

Trochę dziwne było zaglądanie na fora, gdzie dosłownie kilka chwil wcześniej byłem po drugiej stronie barykady, ślepy na jakiekolwiek argumenty.

Może ta cała parapsychologia ma rację, że alkoholik, żeby przestać pić to musi choć trochę sam tego chcieć i nie wystarczy, że wszyscy na około będą chcieli by zerwał z piciem. Mi się jakoś nie wiadomo skąd zachciało i z lemingostwa wyszedłem, tylko czy ktoś kogo polityka interesuje w dniu wyborów, będzie miał ochotę się zastanowić, co tak naprawdę robi? Zacznie wątpić? Czy może po zgraniu się donaldu tusku, zostanie ponownie przez władców lemingów nastawiony na popieranie dutkiewicza i kolejnego rządu jedności narodowej?

Jestem niemiły, nietolerancyjny w rozumieniu niuejdżowym, ciekawią mnie dziwne zjawiska typu kampania przeciw homofobii czy lewacko-feministyczne punki, w których otoczeniu ostatnio się znalazłem. Ludzi, których nie szanuję, nie zaszczycam dużą literką np. rafał dutkiewicz, bolesław wałęsa, jadwiga staniszkis, adaś michnik i tym pokrewne badziewia, jestem uprzedzony i zachowuje się jak małe dziecko, by czuć się dłużej młodo. donaldu tusku brzydalem jest Alexander Hamilton said, "A nation which can prefer disgrace to danger is prepared for a master, and deserves one." Dobra rada dla donka i jego ekipy: You can fool all the people some of the time, And some of the people all of the time, But you cannot fool all the people all of the time. Abraham Lincoln

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka