ju2 ju2
102
BLOG

Powrót na Ziemię

ju2 ju2 Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

Schodzę na ziemię...

Wczoraj był dziwny dzień. W końcu miał być przełomowy...78 rocznica wybuchu II wojny światowej, manifestacje w Polsce i nie wiadomo co na świecie...

Dla mnie zaczął się długim snem urozmaiconym marzeniami sennymi, w których starałem się rozwiązać swoje problemy...zazwyczaj w snach osiągam sukces :)

Potem była decyzja o przebudzeniu...trochę muzyki z rana...w kolejności z fkasha leciało Evenascene, a potem Lady Pank... dalej poranna multiwitamina, próba rozbudzenia i w końcu wyjście na świat. Prosto do wody. Spacer morzem na sąsiednią plażę, prysznic, trochę leżenia na leżaku w słońcu, potem znowu spacer z kontemplacją widoku plażowiczów.

Potem odwiedziłem zaprzyjaźnioną przyczepę starszych ludzi, którzy akurat pili kawę ale tym razem nie zaprosili mnie do stołu więc poszedłem dalej, a raczej zawróciłem. Dzisiaj mają zamiar zwinąć "obóz" i wrócić do domu. Sezon się kończy...moja aktywność też spadła znacząco...dłużej śpię, nie niepokoję więc pobliskiego gospodarza, który jeszcze 3 tygodnie temu nazwał mnie motylkiem i kazał mi się leczyć...gdy najwyraźniej w jego mniemaniu tańczyłem za dużo i zbyt ekspresyjnie...cóż czułem się wtedy rzeczywiście dużo lepiej...

Wróćmy jednak do wczorajszego dnia... Po leżakowaniu zebrałem swoje zabawki i poszedłem do źródła energii by podładować to co się rozładowało, wziąłem buty do kosza i poszedłem na codzienną wyprawę konsumpcyjną. Tym razem zaplanowałem odejście od praktykowanego schematu i zrobić zakupy w jednym sklepie gdyż dzień wcześniej zauważyłem w nim opakowania żółtego sera w dobrej cenie...zaplanowałem więc serową ucztę przy fontannie... Plan zrealizowałem kupując bochenek chleba, 400 gramów goudy i puszkę zimnego piwa. Mój ulubiony, czasem jedyny w ciągu dnia posiłek zrealizowałem na ławeczce w centrum miasteczka. Podglądałem przy okazji miejski ośrodek...świetlicę, do której przychodzą starsi panowie napić się kawy, pogadać i pooglądać telewizję...wiekowo się jeszcze na ten typ rozrywki nie łapię...chociaż 2 dni temu już mnie kusiło żeby się przyłączyć...

Następnym punktem programu była kawa i okazało się, że moja ulubiona kawiarka dziś pracuje...była jednak najwyraźniej smutna...po chwili już wiedziałem dlaczego. Odwiedził ją jej były i wynikło z tego kolejne nieporozumienie. 4 dni temu opowiadała, że wszystko między nimi skończone, że to był toksyczny związek itp. , a wczoraj musiałem dziewczynę poprzytulać, bo miała łzy w oczach. Przeżywała to kilkakrotnie i rozwinęła swoją opowieść o swojej pierwszej, rocznej miłości, która skończyła się 2 miesiącami werbalnej agresji ze strony faceta, który właśnie postawił na biznes. Cóż...takie zaangażowanie wiązało się ze zwiększoną dawką stresu, którą odreagowywał na ukochanej i doszło nawet do przemocy fizycznej tak, że dziewczyna trafiła do szpitala...skąd my to znamy? Częsty przypadek, gdy związek z osobą schodzi na drugi plan, więc wystąpiłem w roli terapeuty...po coś w końcu się kiedyś wszechstronnie edukowałem... Przeanalizowałem sytuację i wzmocniłem dziewczynę...lubię z nią gadać więc nie stanowiło to dla mnie problemu...w sumie jest to pierwsza interlokutorka na poziomie jaki lubię...od kilku lat...poprzednią chyba była moja femme fatale... "dzięki" której między innymi tutaj jestem...

Wypiłem więc kawę z dolewkami, pobuszowałem trochę po Fb i poszedłem dalej...kupić soie lemoniadę i wafelki, z którymi zawędrowałem na kolejną ławeczkę gdzie dalej oddałem się aktywności w wirtualnym świecie. Tak zleciały kolejne godziny i na użycie butów do kosza nie miałem już ochoty. Wróciłem do bazy, posiedziałem trochę i dalej "surfowałem". 

Zaczepiła mnie jakaś dziewczyna przez messengera pisząc, że szuka dobrego faceta do poważnego związku...przeczatowałem z nią kilka ostatnich godzin wieczoru próbując sprawdzić czy to nie fejk lub automat. Podobno studiuje medycynę w Oklahoma City i chce do mnie przyjechać jeśli okażę się dobrym facetem...brzmi zachęcająco biorąc pod uwagę jej publikowane zdjęcia. Niestety konwersacja nie jest na poziomie, który uprawiam z kawiarką, która kończy właśnie medioznawstwo na uniwersytecie. Z analizy jej profilu wynika, że pochodzi z Malezji do czego nie chce się przyznać...nie rozumiem dlaczego. Drugą z opcji jest możliwość, że jest to jakieś dziecko, które udaje dorosłą dziewczynę...cóż zobaczymy co będzie dalej...

Z wczorajszych newsów zaobserwowałem tylko, że na Westerplatte zdarzył się jakiś niewielki incydent, któremu opozycja totalna chce przypisać duże znaczenie, a komentatorzy życia politycznego tacy jak wykładowczyni mojej byłej żony Magdalena Środa próbują głosić koniec wolności i demokracji...

No i najważniejsze wydarzenie...nasi rycerze polegli na polu niechwały podczas wyprawy wojennej do Danii, o czym wkrótce napisze zapewne niejaki Sheakspeare...czyli mamy powtórkę z końca XV wieku...a mówiąc poważnie przegraliśmy 0:4 z Danią czym przekreśliliśmy nasze szanse na jeszcze wyższe miejsce w rankingu światowym. Komentarzy na Fb było bez liku...emocje raczej dołujące, ale przecież prawie nic się nie stało...trzeba się pozbierać i do roboty...wiadomo, że gospodarzom sprzyjały wcześniej wykopane wilcze doły, linie geomantyczne i nawet zapewne posiłki  zaserwowane naszym przed meczem ;)

ju2
O mnie ju2

Szczery

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości