julian olech julian olech
711
BLOG

Unia przepoczwarza się w złym kierunku, musimy być za?

julian olech julian olech UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 40

UE decyzjami swoich funkcjonariuszy coraz bardziej odchodzi od swoich korzeni. Te decyzje nie mają nic wspólnego z demokratycznymi wyborami obywateli poszczególnych państw, ani nie odwołują się do idei, które przyświecały zakładaniu organizacji skupiającej państwa chcące ze sobą współpracować. Podstawowym założeniem wspólnoty była współpraca polityczna i gospodarcza, która miała zapewnić dobrobyt obywateli, oraz pokój i stabilizację polityczną na kontynencie europejskim. W/O polityce wspólnotowej miały decydować demokratyczne wybory w poszczególnych państwach i jednomyślność w jej za/stosowaniu w całej organizacji, a o gospodarce miały decydować zasady zdrowej konkurencji opartej na swobodnym przepływie kapitału i ludzi. Przestrzeganie prawa było scedowane na wymiary sprawiedliwości poszczególnych państw, z wyjątkiem tych obszarów, które dane państwa powierzyły UE. I póki Unia tych zasad się trzymała większych nieporozumień, ani protestów nie było. Z czasem unijne „elity” zaczęły jednak narzucać swoje idee, coraz bardziej odchodzące od pierwotnych zasad, a na czoło wybijały się Niemcy ze swoimi akolitami, szczególnie Belgia i Holandia, co doprowadziło Unię do stanu obecnego, który jest stanem najwyższego alarmu przed katastrofą, do której UE zdaje się zmierzać. Mamy się temu biernie przyglądać i w dodatku dawać sobie wmawiać, że to Polska jest głównym kłopotem UE?

Jak daleko UE odchodzi od swoich korzeni świadczą też ostatnie pomysły na wprowadzenie cenzury związanej z Świętami Bożego Narodzenia, którą propaguje niewydany jeszcze, ale będący już w ostatniej fazie opracowania wewnętrzny przewodnik KE dotyczący ” komunikacji inkluzyjnej”. Autorką tego przewodnika jest komisarz (ciekawe, jakiego żeńskiego określenia użyliby tu zakręceni feminiści) Helena Dalli. Pani komisarz namawia, by, za: wydarzenia.interia.pl/news, nie używać określeń: "panie i panowie", "Boże Narodzenie", "imię nadane na chrzcie", jak i unikać słów "Maria" i "obywatel". Przez autorów w/w przewodnika, bo pewnie nie sama pani komisarz go pisała, niemile widziane jest samo określenie „Boże Narodzenie”, tak jednoznacznie kojarzone ze zbliżającymi się świętami, a które twórcy unijnej nowomowy proponują nazywać „okresem świątecznym”. Przewodnik proponuje też, by imiona kojarzone z religią chrześcijańską, np. „Maria i Jan” zastępować „Maliką i Juliuszem”.

Pani komisarz i s-ka nie czepiają się tylko terminów związanych z tradycją chrześcijańską, ale wchodzą też w genderowy obszar doradzając, by bardzo roztropnie nazywać osoby, z którymi się komunikujemy, jeżeli nie wiemy, do jakiej przyznają się płci, bo, jak twierdzą, „nie wszyscy są heteroseksualni”. Tu proponuje się, zamiast „pan” i „pani”, jakieś „Mx”, aby "nie czynić niewidzialnymi osób interpłciowych lub queer". Żeby było ciekawiej, wg poradnika, nie powinniśmy też używać określenia „homoseksualista”, bo i to określenie może obrażać. Czyli, tak źle i tak niedobrze. Kiedy to czytam, to zastanawiam się, czy świt już zwariował, czy będzie to dopiero za chwilę? Dlaczego miałaby mnie interesować wyimaginowana płeć obcych dla mnie osób, skoro widzę, kim są? Jeżeli popełnię wobec nich jakieś „faux-pas”, to mnie poprawią, a ja, „dla spokojności”, mogę, ale niekoniecznie muszę ich poprawkę przyjąć, uważając, że to wyłącznie ich prywatna sprawa, za kogo się uważają, a moja, jak ja ich postrzegam. Nawet tak neutralne słowo, jak „obywatel” w odczuciu autorów wiadomego poradnika może również wykluczać, bo przecież możemy mieć przed sobą jakichś „bezpaństwowców i imigrantów”, więc i tego określenia powinniśmy unikać, by kogoś przypadkiem nie urazić. To może najbezpieczniej byłoby w ogóle się z nikim nie komunikować, bo przecież nie do końca widomo, kto jaką ma płeć, jakiej jest rasy, jakie ma upodobania seksualne, kulinarne, wyznaniowe, etc, bo używając jakichkolwiek dookreśleń tego „ktosia” możemy go ciężko obrazić. Idąc dalej tym tokiem myślenia, nie powinniśmy się w ogóle rozmnażać, przecież i takie pomysły są prezentowane, bo to zdecydowanie dyskryminuje kobiety, które „muszą” zachodzić w ciążę, a co gorsze, ludzi, jako tacy, zagrażają naszej planecie, więc gdyby ich nie było …

O obraźliwych słowach można by długo dyskutować, ale jak tu się porozumieć, o czym rozmawiamy, skoro pewna pani używa ich w nadmiarze, a przez wielu jest uważana za bohaterkę, gości na „salonach”, chociażby radia TOK FM (całkiem niedawno, poprzedni piątek, w „poranku”) i, a jakże, unijnych również. O zbliżających się Świętach Bożego Narodzenia też można by długo, ale, jak się okazuje, nie ze wszystkimi. Prezydent Warszawy uraczył mieszkańców swego miasta szeroko rozpowszechnianymi plakatami, które ponoć propagują święta, ale chyba zupełnie inne, niż te, z którymi większość obywateli naszego kraju kojarzy wiadome trzy grudniowe dni. Ale, skoro twórczynią tego plakatu jest autorka czerwonej błyskawicy zdobiącej maseczki, noszone na ubiegłorocznych strajkach kobiet, to, czy można się temu dziwić, że plakat jest, jaki jest?

Unia się przepoczwarza w twór generalnie nieprzyjazny ludziom, a już szczególnie tym ceniącym sobie tradycyjne wartości, również te, które leżały u podstaw zakładania samej UE. Przykłady na udowodnienie tej tezy można by mnożyć, a jednym z nich jest chociażby i ten, że jedna osoba, rzecznik TSUE, może wypowiadać się w tak ważnej sprawie, jak „pieniądze za praworządność”, z wypowiedzi którego wynika, że całkiem spore państwo ma paść na kolana i dostosować swój wymiar sprawiedliwości do „widzimisię” „elitarnej” grupki decydentów, którzy płodzą takie dokumenty, jak w/w. Pikanterii tej sytuacji dodaje fakt, że ostatnio publikacje francuskich mediów donosiły o licznych spotkaniach przedstawicieli TSUE z unijnymi politykami, również tymi z KE, rzekomo na niwie prywatnej, które były finansowane ze wspólnotowych środków finansowych. I oni, KE, PE i TSUE, chcą nas uczyć praworządności i demokracji? O czym to towarzystwo dyskutowało, na elitarnych polowaniach i turystycznych wypadach? Może też o Polsce, jak ją sprowadzić na właściwe drogi lewackiego liberalizmu, który wszędzie się wciska, m.in. do obszarów zarezerwowanych do wyłącznej kompetencji niezależnych państw, a nawet do komunikacji społecznej, o czym traktuje „przewodnik” KE? Że ów dokument chwilowo został wstrzymany, pod wpływem ostrej krytyki płynącej z wielu stron, to jeszcze niewiele znaczy i nie daje nadziei na zmiany w UE idące we właściwą stronę. Póki co, Unia podąża ku przepaści, choć jej decydenci słyszą nawoływania z różnych stron wzywające do opamiętania i powrotu do źródeł, co dawałoby szansę na przetrwanie tej organizacji w coraz bardziej skomplikowanej sytuacji międzynarodowej.

PS. Wczoraj w TOK FM w „wywiadzie politycznym” gościł nasz były premier, ciągle jeszcze szef EPL. Ciekawe, że prowadząca program ani słówkiem nie zapytała swego gościa o te tajne spotkania przedstawicieli TSUE ze „śmietanką” unijnych elit, które tak bardzo martwią się niezależność polskiego wymiaru sprawiedliwości od polityki. „Najciemniej jest pod latarnią”?


to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka