julian olech julian olech
266
BLOG

Netanjahu przyjechał, wyjechał, a smród po jego wizycie pozostał.

julian olech julian olech Polityka zagraniczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Przepraszam za słowo "smród" w tytule, ale nie znalazłem lepszego, które by pasowało do opisania wyczynu premiera Izraela, do jakiego doszło podczas jego niedawnej wizyty w Polsce. Ta wizyta była spowodowana warszawską konferencją w sprawie bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. To nie pierwszy raz, a pewnie i nie ostatni, kiedy znani, ważni Izraelczycy pozwalają sobie na obraźliwe uwagi wobec Polaków odnoszące się do czasów II wojny światowej, kiedy to rzekomo nasi rodacy współpracowali z Niemcami dokonującymi eksterminacji Żydów. Do tej bardzo niefortunnej wypowiedzi izraelskiego premiera doszło w najmniej oczekiwanym momencie, w trakcie jego wizyty w naszym kraju, zwołanej dla omawiania działań zapewniających bezpieczeństwo na Bliskim Wschodzie, a więc w sprawie żywotnej dla Izraela. To była ważna konferencja dla Izraela i dla bliższych, i dalszych jego sąsiadów, z którymi nie zawsze Izrael żyje w zgodzie. Nasze państwo, wraz ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki Północnej, było organizatorem wspomnianej konferencji. Pan Netanjahu, zamiast skupić się na ważnym problemie, nad którym przyjechali dyskutować przedstawiciele ponad 60 krajów, obraża obywateli jednego z dwóch państw-organizatorów wspomnianej konferencji. Brak rzetelnego wychowania, szacunku dla gospodarza, którego jest się gościem, czy, przepraszam, zwykłe chamstwo i buta człowieka, którego stanowisko, które przyszło mu pełnić, zdecydowanie przerasta jego umiejętności?

Niektórzy komentatorzy próbują premiera Netanjahu tłumaczyć potrzebą pozyskania sobie głosów tzw twardego elektoratu przed zbliżającymi się wyborami w Izraelu, sam premier i jego kancelaria twierdzą, że źle zrozumiano jego słowa, broni go też pani ambasador Izraela w Polsce, ale już izraelska prasa przedstawia jego wypowiedź w taki sposób, że nie sposób interpretować ją inaczej, niż, jako obraźliwą dla Polski. Interpretację izraelskiej prasy podchwyciły zagraniczne media i Polska kolejny raz jest przedstawiana, jako współwinna niemieckim zbrodniom popełnionym na Żydach w czasie II wojny światowej. Mamy ciągle się tłumaczyć z tamtego okrutnego czasu, mamy przepraszać w nieskończoność, że nie uchroniliśmy Żydów przed tamtym okrucieństwem? Jeżeli tak będzie przebiegała relatywizacja historii II wojny światowej, to za jakiś czas rzeczywiście nie będzie wiadomo, kto ją wywołał, kto w niej był katem, a kto ofiarą. I w znaczny stopniu do takiego postrzegania tamtego czasu przyczynią się niektórzy ostatni świadkowie tamtych zdarzeń, albo ich potomkowie. Takie opinie szerzą też ci, także obywatele polscy, którzy czują się spadkobiercami tamtych pokrzywdzonych. Szerząc taką postawę izraelscy politycy nie zbudują sobie dobrych relacji z krajem, który przez długie wieki był dla Żydów drugą ojczyzną, a ponadto zarażają taką postawą swoich współbraci, którzy, mimo wszystko, żyją na naszej ziemi, a o czym, my, tu w Polsce, dosyć często się przekonujemy. Ponadto w taki sposób zrażają swoją postawą chociażby dziennikarzy i polityków amerykańskich, którym przytrafiły się również niefortunne wypowiedzi wobec Polski w czasie trwania wspomnianej konferencji.

W następnym tygodniu ma się odbyć w Jerozolimie spotkanie Grupy Wyszehradzkiej z władzami Izraela. W takiej sytuacji, jaką mamy obecnie, bez szczegółowych wyjaśnień ze strony izraelskiej w opisanej powyżej sprawie nasz premier nie powinien w tym spotkaniu uczestniczyć. Całkiem dobra wydaje się propozycja naszego prezydenta, by to spotkanie przenieść do Polski, do miejsca i obiektu, który znajduje się w prezydenckich zasobach. Jeżeli premier Izraela miałby odwagę i wolę przyjechać, to miałby też okazję, by po swoim wcześniejszym pobycie porządnie tu posprzątać.

PS. Uzupełnienie(15:45)

Z przykrością przeczytałem przed chwilą oświadczenie szefa kancelarii premiera, że wyjaśnienia premiera Izraela, pytanie, czy złożone na prośbę polskiej strony(?), "załatwiają sprawę", bo jego wypowiedź została źle zrozumiana. Moim zdaniem zbyt łatwo przechodzimy do porządku dziennego nad sprawą, która odbiła się szerokim echem nie tylko w naszym kraju. Pan Dworczak powinien przypomnieć dokładnie słowa premiera Netanjahu i spytać chociażby przechodniów na ulicy, jak te słowa rozumieją i przynajmniej zażądać przeprosin, w przeciwnym razie dalej będziemy dla Izraela popychadłem, które można popychać w dowolną stronę. Jeżeli nasz premier jednak pojedzie na to spotkanie do Jerozolimy będzie miał okazję poprosić premiera Izraela o publiczne sprostowanie tamtej wypowiedzi, najlepiej przed kamerami, wtedy będzie można uznać, że coś sensownego w tej sprawie zostało zrobione.

to tylko moje opinie, nie oceniam ludzi, opisuję ich publiczne zachowania _ komentarze: pisz co chcesz, ale bez inwektyw i wulgaryzmów, za to zalicza się wypady

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka