Dzisiejszy spacer był mało spektakularny - bura pogoda, bura okolica. Za to wczoraj wybrałyśmy się z Zo do miasta. Pojechałyśmy z Followem na Myśliwiecką, gdzie go zostawiłyśmy w szponach nałogu fotograficznego. Same poszłyśmy na Agrykolę, gdzie ławeczki wygrzewały się w wiosennym słońcu, choć na dróżkach jeszcze leżał śnieg.
Nie dałyśmy się skusić na kawiarniane posiedzenie i minęłyśmy zachęcający bar Agrykola.
Pokłoniłyśmy się błyszczącemu w słońcu zwycięzcy spod Wiednia
zapatrzonemu w mroczny pałac lodowy jednego ze swoich następców.
Przechodząc między królewskim herbem a kupką śniegu weszłyśmy do królewskiego ogrodu,
gdzie rząd pustych ławek czekał na wiosennych spacerowiczów.
Przeczytałyśmy napis na tabliczce zakazujący bylinom karmić ptaki.
Zaraz zobaczyłyśmy pierwszych wiosennych spacerowiczów, którzy postanowili skorzystać z gościnnych ławek.
Nie zatrzymując się dłużej, poszłyśmy na poszukiwanie pozostałości królewskiego zwierzyńca. Udało nam się zobaczyć między innymi lwa
i pawie.
Manifestacja dobiegła końca - końca dobiegł więc i nasz spacer.