Wczoraj napisałem notkę komentującą konferencję prokuratury, w której postarałem się zestawić fakty. Podtrzymuje swoje zdanie na temat wielokrotnego złamania prawa przez Zbigniewa Ziobro, Janusza Kaczmarka i Andrzeja Leppera.
Chciałem powiedzieć tylko, że postulowałem o pokazanie dowodów w/s tych panów i prokuratura je pokazała. Jestem zatem zadowolony, że je nam ukazano. Wynika z nich jasno - podsłuchiwano trzech panów i złapano ich na ewidentnym kłamstwie. Pojawiła się też hipoteza (czytałem na stronie "Dziennika"), jakoby za przeciekiem mogło stać Biuro Ochrony Rządu. Logicznie - nie można tego wykluczyć.
Nadal będę się upierał przy swoim zdaniu, że to gadatliwość ministra sprawiedliwości doprowadziła do przecieku. Nie twierdzę, że zrobił to specjalnie, po prostu chciał się pochwalić premierowi. Wniosek jest taki, że gdyby Ziobro nie poinformował "trójki od Pana Ryśka", premiera i jeszcze nie wiadomo kogo, to akcja by się udała. Można oczywiście mówić, że BOR musiał być poinformowany o tym, bo w razie aresztowania mógłby zacząć strzelać. To jest sensowne wyjaśnienie, pod warunkiem, że nie weźmie się pod uwagę, iż aresztować Leppera można było tylko i wyłącznie na gorącym uczynku. BOR powinien być poinformowany na samym końcu, wręcz w momencie aresztowania. Jak to sobie wyobrażano? Przychodzi szef MSWiA do szefa BORu i mówi "cześć, jutro Lepper weźmie milion, a my go zgarniemy". Bez sensu. Trzeba było poinformować też okolicznych rolników, bo oni też mogliby rzucić się na pomoc wicepremierowi.
Dziś rano przeczytałem, że Ziobro ma dowody przeciwko Tuskowi, Olejniczakowi i Millerowi. Zakładam, że są to taśmy z podsłuchów. Pewnie tych - jak ja to nazywam - prewencyjnych. Jak w przypadku trójki Kaczmarek, Netzel, Kornatowski, apeluję o jak najszybsze ujawnienie dowodów, nawet jeśli pokazałoby to, że Ziobro podsłuchuje wszystkich i wszędzie. Jeśli popełnili przestępstwo - pokazać to, ale nie tylko mówić o dowodach. W tym przypadku ponowanie uprawdopodabnia się zarzut nielegalnego podsłuchiwania polityków opozycji. Prewencyjne podsłuchiwanie jest w moim mniemaniu łamaniem prawa, ale jeśli złapali kogoś tak na przestępstwie to jako wyborca chcę o tym wiedzieć, a nie słyszeć o istnieniu takich dowodów. Choćby dlatego, że takie sprawy należy natychmiast wyjaśnić, a nie rzuciić w ogniu kampanii. Był już dziadek z Wehrmachtu i bilbordy z PZU (w przypadku tych drugich ZIobro mówił o zniszczonych dokumentach). Jeśli Ziobro podsłuchiwał nielegalnie swoich konkuterntów politycznych to można mówić o polskim "Watergate", o ile nie udowodni im się, że a) popełnili poważne przestępstwa b) były powazne przesłanki, które pozwalały założyć podsłuch.
Inna sprawa to niesamowite wręcz podporządkowanie działań prokuratury interesom partii rządzącej. Ze strony PiSu kapitalne zagranie - Kornatowski ma zniszczoną wiarygodność i jego zeznania przed speckomisją będą miały inny charakter. Inna sprawa, że można było im zakazać wyjazdu z kraju i doprowadzać na przesłuchania normalnie - bez zatrzymywania na 48 godzin, ale wtedy Kornatowski najpierw zeznałby przed komsiją d/s służb specjalnych, a potem dopiero prokuratura pokazałaby dowody.
Z całej sytuacji na plus oceniam działalność ludzi z CBA i samego Kamińskiego. Co by nie powiedzieć, walczą z korupcją. Inna sprawa, że są to patologie, które rząd sam sobie stworzył, bo kto zrobił ministrem Leppera? O to jednak do Mariusza Kamińskiego pretensji mieć nie mogę.. Szkoda, że podporządkował dzialalność Biura ministerstwu sprawiedliwości, który w moim idczuciu "psuje efekty".
Inne tematy w dziale Polityka