Było ciepło, wrzesień roku 2005. Idę koło Dworca Gdańskiego. Już z daleka mnie dostrzegła. Idzie w moją stronę. Nerwowo poprawiłem moje okulary, podchodzi - uśmiecha się (!) i wręcza ulotkę - "Lech Kaczyński - silny prezydent, uczciwa Polska". To już wiadomo, że roznoszeniem ulotek zajmować się będzie dużo osób, niekoniecznie mających powyżej 16 lat. Wykorzystywanie młodzieży w kampanii w roli tzw. wolontariuszy okaże się bardzo widoczne.
Ten sam rok 2005, strona kandydata lewicy - Włodzimierza Cimoszewicza. Wchodzę i doszukuję się informacji. Przypadkiem natrafiam na zakładkę o pomocy. Kogo szukają? Jak to kogo? Młodzieży do roznoszenia ulotek i ...agitacji na forach dyskusyjnych. Ekstra. Czy oni wszyscy mają nas za idiotów? Wyobrażam sobie tylko taką sytuację, że wchodzi taki od Cimoszewicza, taki od Tuska i taki od Kaczyńskiego i ssbie agitają przeciwko sobie. Śmieszne? Chyba nie.
Lipiec 2005 - obóz. Mam przy sobie "Wprost" i "Politykę". Łącznie 4 artykuły na temat Cimoszewicza. Dwa mówiące o tym, że jest aferzystą, dwa, że jest czysty jak łza, niezależny i kompetentny. Zgadnijcie, gdzie - jak?
Czy ci luzdie naprawdę myślą, ze polski wyobrca nie jest w stanie sam spojrzeć do życiorysu? Nie jest w stanie sam spojrzeć do programu? Oczywiście, że nie wszyscy oczekują merytorycznej kampanii, ale gdy w owym wrześniu 2005 ktoś mnie przekonywał, że 3 miliony mieszkań w 4 lata to nic trudnego do osiągnięcia to zaczynam wątpić w zdrowy rozsądek. Wtedy trafiłem na ciekawe zestawienie, że od 89r do 2005 wybudowano łącznie 1,5 miliona takowych. Do dzis nie wiem, czy nie dyskutowałem właśnie z takim zatrudnionym agitatorem.
Nie mogę też wytrzymać, gdy Kamiński mówi "Polacy mają w końcu rządu, który uwielbiają bo spełnia obietnice i jest najlepszy do 89r". Jestem zawsze wdzięczny ludziom, gdy wypowiadają sie w moim imieniu. To samo zresztą z opozycją (PO i LiD). Też słyszę, że jest to najgorszy rząd. Jest tu gdzieś miejsca na moją opinię, czy wszyscy mi będą mówić, co mam myśleć korzystając z NLP, mowy ciała i innych magicznych sztuczek? Innym mistrzem jest Przemysław Gosiewski, dziś na jednej z lekcji kolega zadał mi pytanie, czy przeczytałem "Lalkę" udając, że mnie nagrywa. Ja wyobraziłem sobie, że jestem naszym wicepremierem i powiedziałem, że "jak dotąd lekturami rządziły patologie i skrajną nieodpowiedzialnością jest zadawanie takich pytań". Najgorsze jest to, że ja żartowałem, a ci panowie mówią to na poważnie.
Sejm chyba sięr ozwiąże. Pomimo prób "Gazety Wyborczej". Nie wierzę w sondaże. Uważam, że PiS i PSL są w nich około 3% niedoszacowane, ale "Gazeta" po prostu przesadziła. Też mogę się spytać 100-200 osób na ulicy, na kogo głosują i opublikiować "nowy sondaż".
Inne tematy w dziale Polityka