Rosjanie podobno wycofują się. W związku z zawarciem porozumienia i - przynajmniej chwilowym - ustabilizowaniem się sytuacji, konflikt przeszedł na pole polityczne (żeby nie powiedzieć - semantyczne). Rosja osiągnęła już wszystko, czego chciala, los Abchazji i Osetii Południowej leży tylko i wyłącznie w gestii Moskwy, a Rosjanie i Osetyjczycy niszczyły (niszczą?) infrastrukturę wojskową Gruzji. Czy to przypadek, że dopiero teraz Condoleezza Rice mówi o tym, że Amerykanie nie pozwolą osiągnąć Rosji wcześniej założonych celów? Nie. Teraz to można sobie już tylko pogadać i pani Sekretarz Stanu korzysta z tego przywileju.
Zachód może zareagować tylko w jeden sposób - wpompować w Gruzję dużą liczbę euro i wprowadzić do NATO.
Wojna to też katastrofa finansowa dla Gruzji. Nie mówiąc już o kosztach społecznych. Stare przysłowie mówi, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Teraz dopiero Unia Europejska i NATO będą miały okazje, by się wykazać. Szczególnie, że integracja z Gruzją leży w interesie tych organizacji.
Rosjanie robią wszystko, by cena wstąpienia do NATO była jak najdroższa. Temu służy m.in. niszczenie infrastruktury wojskowej. W przypadku Gruzji nie zadziała zasada, że wojna napędza gospodarkę, bo to już nie te czasy. Na pewno też zniszczenia w samej Gruzji sięgają setek milionów euro, jeśli nie więcej.
Teraz tzw. Zachód będzie starał się pokazać, iż jest zdecydowany. Dlatego właśnie Jaap de Hoop Scheffer nie boi się odważnie wypowiadać o Rosji.
Szkoda, że to raczej pozory, aniżeli realna siła, aczkolwiek lepszy rydz niż nic. Powstanie komisji NATO-Gruzja być może ułatwi współpracę, ale nie zmieni szybkości akcesji Gruzji do Paktu Północnoatlantyckiego. Konkretnym przykładem zmiany podejścia Zachodu byłoby przyznanie MAPu Gruzinom i Ukraińcom. Jeśli NATO chce zmienić układ sił i wciągnąć Tblisi do swojej strefy, to musi się zgodzić na Program na Rzecz Członkostwa. Przeciwko są głównie państwa zachodnie. Naprawdę naiwnością byłoby dalsze blokowanie integracji. Wojna kaukaska pokazała, że Gruzja nie będzie militarnym wzmocnieniem NATO. Będzie jednak to olbrzymi krok naprzód na poziomie politycznym. Pakt musi wesprzeć słabszego w tym starciu. Teraz okaże się, czy NATO potrafi reagować na współczesne zagrożenia, a takim jest próba odzyskania i utrwalenia wpływów przez Rosję, w stylu charakterystycznym dla Związku Radzieckiego. Lepiej zapobiegać, niż leczyć. Boleśnie przekonają się o tym Europejczycy, gdyż integracja z Tblisi będzie teraz dużo droższa - pod każdym względem.
To jest świetny test na dalekowzroczność polityków. T
ak jak Stany Zjednoczone sobie wyhodowały Chiny, tak te same Stany Zjednoczone i Unia Europejska (a szczególnie Niemcy i Francuzi) mogą sobie wyhodować Rosję. Krótkoterminowo z Federacją Rosyjską można dobrze zarobić, jednak naturalnym celem Moskwy jest odzyskanie wpłwów - i to nie tylko w Azji - za pomocą instrumentów politycznych, gospodarczych i militarnych. Świat musiał obudzić się z ręką w nocniku, a to raczej nie jest komfortowe uczucie, szczególnie, gdy w pobliżu nie ma papieru. O ile za wojnę gruzińską odpowiada głupota Saakaszwilego i premedytacja Rosji, która skorzystała z okazji, o tyle teraz jest najlepszy moment (bo jedyny), gdy można zapobiec reinkarnacji sowieckiej. Bardzo dobry jest tutaj pomysł wspólnego bloku Polski, Ukrainy, Litwy, Łotwy, Estonii i Gruzji, ale musi mieć on poparcie UE i USA.
Historia lubi się powtarzać, ale przede wszystkim jest nauczycielką życia. Państwa z byłego bloku sowieckiego to rozumieją najlepiej. Taką refleksję musi też poczynić Angela Merkel i Nicolas Sarkozy.
Zachód musi zerwać z ignorancją i myśleć bardziej pragmatycznie. Inaczej wszyscy - solidarnie - będziemy mieć problem. Tarcza antyrakietowa kompletnie zmienia układ sił w Europie, bo daje Amerykanom prawo bezkarnego ataku na Rosję, co jest świetnym straszakiem, jednak wcale nie zwiększa to bezpieczeństwa Polaków. Rosjanie nie szanują słabych, a tarcza wytrąca im szabelkę z ręki. Teraz to oni będą w opałach. Zobaczymy, jak Polska odnajdzie się w tej grze.
Inne tematy w dziale Polityka