„Człowiek bez honoru jest gorszy niż śmierć” - powiedział Miguel de Cervantes. Niestety, Michał Listkiewicz, choć oczytany, widocznie nie rozumie znaczenia tych słów. Składanie obietnic, a potem wycofywanie się z nich, jest daniem szefa kuchni w lokalu „Polski Związek Piłki Nożnej”.
Najgorsze jest to, że zarząd PZPN myśli, że siedziba związku jest eksterytorialna – a nie jest. Co gorsza, tak samo uważa FIFA. Państwo w państwie? Nie, raczej nie powinno tak być.
PZPN jest strukturą, która pozostała nietknięta od czasów PRLu (jak to mawia Grzegorz Lato – z betonu buduje się najlepsze fundamenty...). Oznacza to, iż związek zarażony jest tymi samymi chorobami, co inne instytucje PRLowskie – nepotyzm, niegospodarność, układy, a przede wszystkim korupcja. Nie ma jednak odważnego, który podjąłby się tego zadania. Trudno oczekiwać, by zapowiadane wybory cokolwiek zmieniły – ani Zdzisław Kręcina, ani Grzegorz Lato nic nie zmienią. Być może Zbigniew Boniek, ale on raczej też Michałowi Listkiewiczowi nie wchodził w drogę. Takie nasze bagienko. Dlatego popieram wprowadzenie do związku kuratora – szczególnie, że nie jest to „widzi mi się” ministra Drzewieckiego, a decyzja Trybunału Arbitrażowego. Pora posprzątać te zabawki w piaskownicy, bo dzieci widocznie nie mają na to ochoty.
One preferują chaos, bo wtedy robi się najlepsze interesy (ty mnie, a ja tobie...).
Wszystko ładnie, pięknie – a tu jak z Miriam w znanym reality show – nagle coś wyskakuje. Układy władz federacji polskiej są dużo mocniejsze. Wiadomo – PZPN w starciu z rządem nie ma żadnych argumentów w ręku, ale już FIFA I UEFA - owszem.
Mogą wykluczyć Lecha z Pucharu UEFA, zawiesić udział Polski w Eliminacjach Mistrzostw Świata, a nawet zabrać Euro 2012. O ile to pierwsze można – chociaż z bólem serca – przeboleć, a tyle drugie i trzecie byłoby katastrofą dla przeciętnego polskiego kibica. Okazuje się, że beton z FIFy i UEFy niewiele różni się od naszego rodzimego, co wcale nie jest powodem do dumy. Jak więc mamy przecyścić sytuację w związku, skoro FIFA i UEFA robią wszystko, by utrzymać status quo? Do poniedziałku mamy ultimatum (nawiasem mówiąc: ponoć dyktowane przez zawieszony zarząd) – albo przywrócenie władz PZPN, albo z Czechami i Słowacją zagramy sobie, owszem, ale co najwyżej w Football Managerze 2008.
Czy Drzewiecki się ugnie? Mam nadzieję, że nie. PZPN nie jest instytucją eksterytorialną i uważam, iż znajduje się pod nadzorem prawnym polskich władz. FIFA stoi po złej stronie i używa argumentów w niesłusznej sprawie. Co do problemów prawnych, mają piłkarze? Platini zachowuje się lojalnie wobec swojego kolegi, Michała Listkiewicza, który bardzo napracował się, aby jego francuski przyjaciel został prezydentem UEFy. Tym samym działa wbrew interesowi piłki. Dość już rządów betonu nad polską piłką.
Pora sobie powiedzieć szczerze – polski system szkolenia, sędziowania, a nawet infrastruktura sportowa, są takie słabe, bo PZPN przypomina PZPR. Okrutny etatyzm, nadmierna biurokracja i źle rozumiany konserwatyzm, bardzo szkodzą naszej piłce noznej. Listkiewicz przeszarżował, bo mógł zejść ze sceny – niepokonany, jako ten, który „załatwił Euro”. Może nawet tak próbował zrobić, lecz przekombinował. Czas na podanie się do dymisji był rok temu.
Koniec rządów leśnych dziadków byłby początkiem drogi do odbudowy siły polskiej piłki. Na pewno w Polsce jest mnóstwo młodych, wykształconych ludzi, którzy nie są uwikłani w układy kolezeńskie, a zajęliby się piłką nożną. Na poważnie i z pasją. Starsi zawsze mogą im służyć pomocą. Przywiązanie do stołków jest najgorszym objawem uzależnienia od „władzy”, ale również wyrazem próżności i schizofrenii. Panowie. Wstydu sobie oszczędzcie. Nic dobrego polskiej piłce już nie przyniesiecie. Im cichsza federacja, tym lepsza. Po co nam kolejna żywa pamiątka po PRLu?
Inne tematy w dziale Polityka