Zdenerwowany Jan Pietrzak i komoruskie serwery.
WSZYSTKO O REFERENDUM W WARSZAWIE / KLIKNIJ TU
ZOBACZ CO MÓWI PKW O "ZWYCZAJOWYM SPOSOBIE INFORMOWANIA"
"Komo-ruskie serwery"
Czy Prezydent, Premier i władze Warszawy spiskowali przeciwko Warszawiakom i demokracji? - Jeżeli tak, to doszło do fałszerstwa wyborczego, zanim doszło do referendum w Warszawie. / Jeżeli tak, to Prezydent, Premier i władze Warszawy powinni podać się do dumisji. Nie może sprawować wysokich urzędów zaufania publicznego ktoś, kto na zaufanie nie zasługuje. - To jedna z zasad demokracji.
Jeżeli w Warszawie faktycznie pozmieniano granice okręgów wyborczych i zmieniono siedziby Okręgowych Komisji Wyborczych, gdzie Warszawiacy "zwyczjowo" chodzili głosować, a Władze Warszawy, "w sposób zwyczajowo przyjęty", nie poinformowały o tym Warszawiaków, to efekt jest i musi być tylko jeden.
W dniu referendum, mniejsza lub większa liczba wyborców, nie dotrze do swojego "zwyczjowego lokalu wyborczego" i zamast szukać tego, gdzie może oddać swój głos, zwyczajnie pójdzie do domu. - To zaniży frekwencję wyborczą. - Taki jest efekt zmian wprowadzonych przez władze Warszawy i jej urzędników. - Czy właśnie taki był cel wprowadzenia zmian? - Obniżyć frekwencję "uratowa Hankę"?
Pytaniem zasadniczym jest, czy o zmianach adresów lokali wyborczych poinformowano Warszawiaków w sposób "zwyczajowo w Warszawie przyjęty", a jeśli nie, to czy działań tych zaniechano, aby doprowadzić do celowego obniżenia frekwencji wyborczej w referendum w Warszawie, co może skutkować jego nieważnością i utrzymaniem się Hanny Gronkiewicz-Waltz na stanowisku prezydenta Warszawy. - To powinna zbadać prokuratura, poszlaki są.
Jest też drugie pytanie. Wszyscy pamiętamy apel prezydenta i premiera, aby Ci, którzy popierają HGW nie szli na referendum. Apele te, w sytuacji gdy doszłoby do zaniechania "zwyczajowego", a więc właściwego, poinformowania wyborców o miejscach oddawania głosów rodzą pytanie, czy Prezydent i Premier wcześniej wiedzieli, że do takich zaniechań dojdzie. - Jeśli Prezydent i Premier wiedzieli, że w Warszawie dojdzie do zaniechana poinformowania wyborców w "sposób zwyczajowo przyjęty" o miejscach głosowania - to biorąc to razem - niepójście Warszawiaków do urn, mogłoby być uznane za "odpowiedź na apel" Prezydenta i Premiera, a nie wynik braku poinformowania wyborców o referendum, "w sposób zwyczajowo przyjęty". - Tu pachnie spiskiem i "zamachem na demokrację"! / Calkowicie osobna sprawą jest zjaqwisko nazywane "GERRYMANDERING", ale o tym niżej
<>
09.10.2013 Gazeta.pl "Referendum w Warszawie. / Kaczyński: obwieszczenia nie można uznać za podane do wiadomości" >> Obwieszczenie w sprawie obwodów do głosowania w referendum nie zostało we właściwy sposób podane do wiadomości mieszkańców Warszawy - uważa Jarosław Kaczyński. Szef PiS zwrócił się do PKW o podjęcie pilnych działań "celem przywrócenia przestrzegania prawa" przez prezydent Warszawy.
W piśmie do przewodniczącego PKW, Stefana Jaworskiego, Kaczyński napisał, że 13 września prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz wydała obwieszczenie w sprawie podania do publicznej wiadomości informacji o numerach i granicach obwodów, ale - zdaniem szefa
PiS - „obwieszczenia tego w żaden sposób nie można uznać za » podane do wiadomości wyborców «, tak aby wykonane zostały przepisy Kodeksu wyborczego oraz ustawy o referendum lokalnym”.
Powodem - napisał Kaczyński - jest fakt, że obwieszczenie jest dostępne "wyłącznie na stronach internetowych Urzędu m.st. Warszawy oraz urzędów dzielnic warszawskich" i "nie jest ono rozlepione w odpowiedniej liczbie w formie afiszy w miejscach wywieszania ogłoszeń, tak aby informacje dostępne były wszystkim wyborcom, a nie tylko tym mogącym korzystać z internetu".
"Otrzymujemy tysiące zgłoszeń od warszawiaków, którzy alarmują o braku obwieszczeń referendalnych, co należy uznać za próbę obchodzenia prawa i utrudniania mieszkańcom udziału w referendum. Należy pamiętać, że sprawa dotyczy również lokali obwodowych komisji wyborczych dostosowanych do potrzeb wyborców niepełnosprawnych, którzy powinni mieć informacje co do tego, gdzie będą mogli faktycznie zagłosować. Brak tej informacji można również uznać za dyskryminację osób niepełnosprawnych" - stwierdził prezes PiS."